Anastasia Beverly Hills Norvina, Eyeshadow Palette Paleta 14 cieni do powiek

Powiem tak: gdyby ktoś potrzebował uniwersalnej i na dodatek jednej palety to albo Norvina albo Soft Glam. Bądź i jedna i druga. Eleganckie 14 cieni zamknięte w fioletowej palecie z weluru. W opakowaniu jest i pędzelek i lusterko - więc można już coś wyczarować. Pudełko zakuwanie magnetycznie . Mamy tutaj 7 cieni w błyskach i 7 w matach . Każdy się ze sobą bardzo dobrze komponuje . Jest mocno napigmentowana i cienie się świetnie blendują. Nie używałam jej bez bazy , ale na bazie kolory się świetnie trzymają- aż do wieczornego zmycia. Podczas blendowania nie robią się plamy. Cena: normalnie dosyć wysoka, ale często ją można kupić w promocjach . Polecam , bo kest na prawdę świetna.

Paleta ma super kolory, są dość fajnie nasycone. jakość produktu oraz wydajność jest ok. Chociaż paleta jest droga i pasuje, żeby dłużej kolory się trzymały. Opakowanie jest bardzo praktyczne jak każde inne.

Palete można kupić za ok. 200-250zł w Sephorze i Douglas. Opakowanie to ,,klasyczny" zamsz jak to w starszych produktach ABH, potrafi się łatwo brudzić, ale jest bardzo wytrzymały. Wewnątrz jest spore lusterko. Pędzelek w palecie jest w porządku. Płaska część bardzo dobrze sprawdza się przy nakładaniu błysków, puchata część już jest gorszej jakości. Kolorystyka paletki jest bardzo wyjątkowa. Różowo-fioletowa ale z ,,bezpiecznymi" ciepłymi i chłodniejszymi odcieniami nude. Złotawo-oliwkowy cień Summer i Rose Gold są nie do podrobienia. Paletka nie jest szczególnie ciemna, ale szarawy i bordowy odcień wypadają ciut ciemniej na skórze niż w palecie, więc można nimi zrobić kreską bądź lekko przyciemnić zewnętrzny kącik. Jeśli potrzebuję bardzo mocnego efektu to używam czarnego cienia z innej palety i paleta jest całkowicie kompletna. Błyski są trochę mocniejsze niż w paletach Soft Glam bądź Sultry. Robią całkowicie gładką taflę, nałożone delikatniej bądź na klej do błysków zostawiają niewielkie, wielowymiarowe drobinki, które na tej tafli się mienią. Maty są baaardzo kremowe. Są to oczywiście wciąż cienie w pudrowej formule, ale ta kremowość jest już wręcz na poziomie Loraca. Używam do nich pędzli syntetycznych jak i tych z naturalnego włosia i nie robią żadnych plam, dziur ani nie zostawiają granic nie do rozblendowania. Osyp tych cieni jest niewielki. Trwałość tych cieni oceniam na bazie, ze względu na tłustą powiekę. Są to cienie mocno kremowe, więc na czystej powiece mogą bardziej wchodzić w załamania niż typowo ,,suche" cienie, ale tego raczej nie da się uniknąć przy robieniu makijażu bez bazy. U mnie te cienie wytrzymują aż do zmycia, nie bledną ani nie osypują się w ciągu dnia. Podsumowując, jest to jedna z moich ulubionych palet, pomimo, że mam ich kilkadziesiąt i formuła ma już dobrych kilka lat. Czy jest to paleta must-have? Nie powiedziałabym, aktualnie najnowsze palety Lorac czy Natashy Denony mają podobną kremową formułę z bardziej "nudnymi" kolorami. Czy jest to mój mały hit pośród paletek? Zdecydowanie tak i nawet gdy są momenty, że nie sięgam po ABH często to wiem, że kupiłabym ją ponownie.

Przepiękna paleta cieni! Utrzymana raczej w ciepłej tonacji, choć znajdziemy tam i chłodne akcenty. Jakość fantastyczna, cienie są bardzo mocno napigmentowane, więc trzeba uważać :) Blendują się jak marzenie. Z powodzeniem zrobimy zarówno makijaż dzienny jak i wieczorowy. Jestem fanką tej kolorystyki i możliwości jakie daje ta paleta. Mój hit :) Jedyny minus to fakt, że welurowe opakowania palet od Anastasii bardzo łatwo i szybko się brudzą. No i cena - zdecydowanie warto poczekać na promocję!

W paletkach anastasji zakochałam dzięki norvinie, którą otrzymałam w prezencie od męża. Na pierwszy rzut oka paleta sprawia wrażenie mało praktycznej przez welurowe, stosunkowo ciężkie opakowanie jednak wszystko znika po zajrzeniu do jej zawartości. Do dyspozycji mamy duże solidne lusterko, podwójny pędzelek oraz 14 kolorów cieni i tutaj warto zatrzymać się na dłużej. Paleta daje możliwość stworzenia bardzo dużej ilości różnorodnych makijaży oczu. Do dyspozycji mamy zarówno cienie matowe jak i błyszczące wpadające w brązy, złoto, róż oraz niebiesko-filetowe odcienie. Produkt jest świetnie napigmentowany. Bardzo dobrze się blenduje, nie tworzy smug ani plam. Kolory bardzo ładnie łączą się ze sobą. Struktura nie jest ani sucha, ani kremowa dla mnie w sam raz. Nie osypują się pod oczami. Trwałość jest również na bardzo wysokim poziomie. Nakładam je bezpośrednio na cieniutką warstwę fluidu na powiece i w tym wydaniu trzymają się do póki ich nie zmyje niezależnie od pogody więc naprawdę nie mogę niczego więcej oczekiwać od tego produktu. To jeden z tych produktów za które naprawdę można zapłacić wysoką cenę.

Kolorystyka cieni pozwala na stworzenie zarówno makijażu codziennego jak i na imprezy okolicznościowe, w czym na pewno pomogą nam błyski :D Barwy cieni są stonowane, typowo jesienne. Błyski o kremowej konsystencji są silnie napigmentowane i cudownie się mienią. Dokładając kolejne warstwy matowych cieni możemy kontrolować intensywność koloru, co pozwoli na stworzenie pięknego, pełnego głębi makijażu oka. Cienie nieco się pylą aczkolwiek po otrzepaniu pędza z nadmiaru produktu, osypywanie się jest ograniczone do minimum. Jakość i trwałość są bez zarzutu, dlatego mimo ceny warto zainwestować - nie będą to zmarnowane pieniądze :) Praca cieniami nie sprawia większego problemu, dobrze się blendują, dobrze trzymają się powieki (nawet u osób z tłustą cerą). Dużym atutem jest również fakt, że produkt nie jest testowany na zwierzętach.

Piękna, wydajna, napigmentowana. Używam częściej niż myślałam. Doskonała do dziennego makijażu i wieczorowego. Można stworzyć cudny casual albo coś mocnego. Jak ktoś nie ma dużo cieni to nie jest to nie jest to uniwersalna paleta. Jest specyficzna ale wszechstronna i daje możliwości. Nie lubię ogólnie błyszczących cieni ale te brokatowe kolory które tu są używam często. Bajecznie przechodzą między sobą. Raczej nie kupię kolejnego bo nie skończą mi się przez najbliższe lata, patrząc na zużycie.

To już moja czwarta paleta od Anastasii i... kolejny raz się zakochałam! Jest nieco mniej uniwersalna od Soft Glam, ale również pozwala stworzyć cały wachlarz looków, od tych delikatnych, klasycznych, dziennych po kolorowe, błyszczące, artystyczne, czy typowo imprezowe. Jakość tych cieni na pewno jest znana wielu z Was. Maty dość suche, choć świetnie napigmentowane i łatwe w blendowaniu. Przy każdym użyciu warto strzepnąć nadmiar produktu, aby uniknąć osypywania się. Na uwagę zasługuje wrzosowy cień Soul, ciężko znaleźć zamiennik tego pięknego, oryginalnego koloru. Błyski są bardzo intensywne, wielowymiarowe. Można budować ich głębie w zależności od użytej techniki. W połączeniu z klejem do brokatu tworzą prawdziwy efekt wow. Kolorystyka jest bardzo dziewczęca, królują róże i fiolety, ale nie brakuje też uniwersalnych brązów i złota. Chłodny brąz Volatile polecam jako cień do brwi dla blondynek oraz wszystkich, którzy lubią dość naturalny, choć widoczny efekt ich podkreślenia.

Opakowanie-> piękne, w kolorze zgaszonego fioletu. Odzwierciedla tonacje zestawu kolorów wewnàtrz palety. Lusterko dostatecznie duże, pozwalajàce na swobodne wykonanie makijażu oka nawet ‘w locie’. Jest lekkie i poręczne. Jedyny minus tego pieknego wyglàdu to fakt że ta piękna imitacja weluru przyciàga jak magnes wszystkio pyłki i z czasem ulega wytarciu ale przecież nie nosi sie zestawu 12 kolorów codziennie w torebce do pracy (chyba nie ;)) Dołáczony jest pędzelek z dwiema końcówkami. Jedna strona jest okràgla i puszysta. Druga bardziej płaska i zwarta co ułatwia aplikacje błysków. Włosie syntetyczne, W środku nie ma już żadnych ‘ale’. W środku dzieje sie magia. Jakość jest świetna. Cienie owszem osypujà się ale wszystkie maty się osypujà na pędzlu ponieważ majá suchà formułę. Pigmentacja wspaniała. Idelne combo matu i błysku i co ważne kolory te nie sà monochromatyczne. Pozwalajà na stworzenie klasycznego dziennego makijażu oraz na totalne szaleństwo. Błyski jeśli nałożone w odpowiedni sposó dajà efekt talfli a kolor jest jakby 3D. Nie jest to płaska, nudna perła z lat 80tych. Jest to jedyna paleta w ktorej uzywam absolutnie wszystkich kolorów (a to nie zdarza sie czesto). 3/4 palety posiada kolory dla ktorych trudni znaleźć zaminnik odcienia w innuch firmach. Na szczegołnà uwagé zasluguje niebiesko-fioletowy cień który jest wspaniały. To kolor wrzosu ktorego nigdy do tej pory nie spotkałam i co wiecej jest to kolory nawet jako mini dodatek w calym makijazu oka jest niesamowicie piékny i ku mojemu zaskoczeniu nawet na codzień ‘twarzowy’ Szczerze polecam. Oceniam tu Norvinę ale tak naprawdę wszystkie palety ABH sà godne uwagi. Jeśli tylko zestawinie kolorystyczne przypada Wam do gustu.

Powiedziałabym, że jest to moja ulubiona paleta ABH, ale niestety wszystkie kocham równie mocno... Tą akurat uwielbiam za romantyczne fioletowo-różowe odcienie, które pięknie podkreślają zielone oczy. Nie są to bardzo jaskrawe odcienie dlatego też jest to super opcja dla dziewczyn chcących przemycić trochę koloru np. w makijażu do szkoły lub pracy. Można nią zrobić zarówno taki marzycielski makijaż jak i coś bardziej stonowanego i na co dzień. Za paletami Anastasii chodziłam bardzo długo i za każdym razem próbowałam się przekonywać, że wcale ich nie potrzebuję, bo wszystkie są do siebie bardzo podobne. Oczywiście, są odcienie które się powtarzają w różnych paletach, ale jak się okazało nie przeszkadza mi to tak bardzo jak myślałam. W Norvinie podobnie jak w pozostałych paletach ABH znajdziemy oczywiście mega jakość cieni, zarówno matów jak i błysków. Mam sporo droższych palet, ale akurat te formulacje są moimi ulubionymi. Maty są ekstremalnie masełkowate i ekstremalnie napigmentowane, co spodoba się osobom bardziej zaawansowanym, ale może niestety sprawić spory kłopot nowicjuszom. Trzeba je umiejętnie nakładać na oko, ponieważ mniej wprawną ręką można sobie zrobić kuku. Warto wspomnieć też o tym, że przez tą miękkość cienie niestety potrafią się osypywać, ale przy innej kolejności nakładania makijażu nie stanowi to żadnego problemu. Wszystkie błyski wspaniale lśnią i są wielowymiarowe. Jeśli chodzi o trwałość, to według mnie wszystkie palety ABH są najbardziej trwałymi cieniami z górnej półki- Natasha Denona, Huda czy Too faced się chowają. Opakowanie jest oczywiście beznadziejne, bo strasznie łapie kurz i się brudzi... Cena jest wysoka, ale moim zdaniem wcale nie zaporowa. Warto polować na nią na promocjach albo poza Sephorą.

Ta paleta chodziła mi po głowie od kiedy tylko ją zobaczyłam. Jest to również moje pierwsze spotkanie z tą marką. Opakowanie jest kartonowe ale bardzo solidne i ładnie wykonane, posiada lusterko. Zewnętrzna strona jest aksamitna w dotyku i posiada tłoczoną nazwę i logo. Choć paleta uchodzi za chłodną to są tam też neutralne i ciepłe kolory. Swatche widoczne na zdjęciach, są tam fiolety, odrobina róży i brązy. Kolorystyka bardzo mi się podoba. Na plus fakt, że błyski zajmują cały górny rząd palety, a maty dolny - jest to bardzo wygodne. Paleta w sumie posiada 14 kolorów. Dołączony do palety pędzelek się przydaje i idzie z nim popracować - to nie zdarza się często :) Jakość palety jest obłędna! Dotychczas w każdej palecie jaką miałam były lepsze i gorsze cienie, tutaj nie ma gorszych. Błyski są kremowe, głębokie, wielowymiarowe. Mają idealną jak dla mnie wielkość drobinek - nie za duże, nie za małe, tworzą cudowną taflę. Pierwszy od lewej , najjaśniejszy szampański błysk jest idealny do rozświetlenia powieki. Do tych błysków, żadna baza nie jest potrzebna. Co do matów to pigmentacja jest fenomenalna co widać na swatchach. Wystarczy delikatnie dotknąć pędzelek aby uzyskać intensywny kolor. Mają aksamitną formułę. Kolorki base, soul i love nie są typowymi matami - mają w sobie bardzo delikatne, srebrne drobinki. W niczym nie przeszkadzają, a nawet dodają im uroku. Pigmentacja w tej palecie jest duża, a co za tym idzie osyp też może być spory. Ja jednak pracuje na bardzo małych ilościach, dokładając kolejne warstwy i nie mam z tym problemu. Blendują i łączą się cudownie, są bardzo trwałe, zachowują swoją intensywność cały dzień. Paleta nie jest tania ale jest warta swojej ceny, tutaj nie ma słabszych cieni. Jeśli już miałabym się do czegoś doczepić to fakt, że to welurowe opakowanie szybko się brudzi. Jeśli kolory trafiają w Wasz gust to będzie świetny wybór

Paleta ABH Norvina jest w mojej kosmetyczce ponad rok. Przez ten czas przetestowałam ją dość solidnie. Kupiłam ją, bo zakochałam się w różach i fioletach, a błyski (Wild child!) podbiły moje serce. Teraz, po dłuższym czasie mogę szczerze powiedzieć, że mój zachwyt zniknął. Zaczynając od opakowania: jest bardzo efektowne, ale szybko się brudzi. Lusterko przydaje się w czasie wyjazdów, nie zniekształca. Pędzel dołączony do opakowania od razu poszedł w odstawkę. Same cienie są dobrze napigmentowane, trochę się osypują, ale nie bledną w ciągu dnia. Dobrze się ze sobą łączą. Błyski są dość rozczarowujące. Swatche na ręce wyglądają super, a po nałożeniu na oko entuzjazm opada. Mimo użycia klejącej bazy nie robią wielkiego wrażenia i osypują się. Szczerze- nie pamiętam, czy zachowywały się tak od razu po kupnie. Być może popsuły się z upływem czasu. Lubię tę paletę, ale przestała być moją faworytką.

Mam naprawdę sporą kolekcję paletek z cieniami do powiek ale tylko tą sięgam tak często. Kolorystyka Norviny jest piękna i tak naprawdę nie odpowiada mi tylko jeden odcień. Cienie fantastycznie się blendują, a makijaż nimi wykonany zawsze wygląda pięknie. Do tego błyski mięciutkie jak masełko cudownie mieniące się na powiece. Jest to moja ukochana paletka i nie przeszkadza mi już nawet to że cienie matowe odrobinę się osypują przy nakładaniu na pędzelek. Jedyne co mi nie odpowiada to welurowe opakowanie które z czasem trochę się brudzi,pomimo iż wszystkie palety trzymam w kartonowych opakowaniach. Podsumowując pomimo małych minusów to jakość i trwałość cieni zamkniętych w tej palecie bije wszystko inne. Z pewnością kupię ponownie bo naprawdę kolorystyka i cienie są zdecydowanie dla mnie. Osobiście polecam bo ta paletka to mój Hit

Moja pierwsza z palet od ABH. Kolorystyka totalnie moja, jakość cieni masełko. Troszkę jest osyp z cieni, ale mnie to w ogóle nie przeszkadza. W palecie mamy dodatkowo dwustronny pędzel do oczu oraz duże lusterko. Błyski widoczne z kosmosu - totalne masełko w dotyku. Kocham tą paletę - polecam!

Paletkę dostałam w prezencie i na początku kolorystyka niezbyt do mnie przemawiała. Potrzebowałam czasu by wpaść na pomysł jaki makijaż wykonać. Norvina sprawdza się u mnie świetnie przy delikatnych, pastelowych makijażach. Posiada piękne odcienie różu, cudowny fiolet oraz ciepłe 'nudziaki'. Moim faworytem jest zdecydowanie odcień Wild Child, który podkreśla kolor moich oczu (są brązowe dlatego rzadko który róż je podkreśla). Blendują się jak marzenie. Kolory nie zlewają się w jedną szaro-burą plamę. Nie używam żadnych specjalnych baz pod cienie, a jedynie odrobinę korektora. Trzymają się bez zarzutu cały dzień. Dodatkowy plus za ciekawe opakowanie i jasny, cielisty kolor bazowy.

Jest to moja pierwsza i na pewno nie ostatnia paletka tej firmy. Zachwyciła mnie pigmentacja i jakość cieni. Piękne kolory, długo utrzymujące się na powiece. Zarówno błyszczące jak i matowe cienie na wysokim poziomie. Kolorystyka dla osób lubiących raczej neutralne i zimne kolory. Użyłam jej w dniu swojego ślubu i uważam, że sprawdzi się na wyjątkowe okazje jak i na co dzień.

Przepiękne kolory, bardzo bardzo dobra pigmentacja. Moja ulubiona paletka! Cena nie jest oczywisćie niska, ale jak na taką jakosc moim zdaniem jest uzasadniona.

Im dłużej pracuję z tą paletę, tym bardziej ją lubię, ale przy tej cenie oczekuję, że makijaż będzie łatwiejszy do wykonania i nie polecam tej palety dla początkujących. Kolory są bardzo ładne i użytkowe, ale trzeba nauczyć się z nią pracować (ekstremalna pigmentacja przeszkadza). Jestem trochę rozczarowana, bo Hudą Nude Light łatwiej mi się pracuje a przy Norvina trzeba uważać na pigmentację. Plusem jest nakładanie błysków na zwilżony pędzel, wtedy się nie pylą i nie konsystencja cieni się w palecie się nie zmienia. Najbardziej lubię nakładać błyski palcem i rocierać, wówczas wytrącają się interesujące podtony. Minusem jest pylanie matów, należy delikatnie przykładać pędzel do cieni (cienie trzeba głaskać pędzlem) Podsumowując, przy tej cenie, lepiej zainwestować w Natasha Denona, która jest dużo łatwiejsza w obsłudze.