Jak tylko zobaczyłam tą małą paletkę cieni w Naturze, to od razu wiedziałam co za kolory prezentuje ten gagatek. I nie pomyliłam się. Paletka Rose In The Air od Wet n Wild to dziesięć kolorów żywcem wyjętych z kultowej już palety Anastazji Beverly Hills Modern Renaissance (miałam obie te palety w ręce i osobiście porównałam). Oczywiście ABH ma czternaście kolorów, a tutaj mamy okrojoną wersje dziesięciu odcieni.
Wracając do tematu, kupiłam w Naturze na promocji za niecałe 26 zł. zatem w przeliczeniu na sztukę wychodzi 2,60 za jeden kolor. Jest to bardzo przystępna cena jak za cienie, które okazały się być zaskakująco fajne.
Opakowanie jest trochę kiepskie, co tu dużo mówić, na solidne nie wygląda, pewnie w niedługim czasie popęka na zawiasach, albo sam plastik gdzieś się uszkodzi. Otwiera się topornie, mało paznokci nie połamałam na początku.
Na odwrocie opakowania jest skład cieni, nazwa palety, gramaż, informacja że nie testowano produktu na zwierzętach i o tym, że wyprodukowano w Chinach. Dodatkowo mamy rysunek z numeracją cieni i małą ściągą na dwie propozycje makijażu: dziennego i wieczorowego. Wygląda to nawet całkiem fajnie.
W palecie są dwa cienie błyszczące:
- jasno złoty - cudownie wygląda na powiece i przepięknie odbija światło, idealny także do rozświetlania wewnętrznych kącików oka, w zasadzie to jeden z moich ulubionych cieni tej palecie,
- ciepły brąz - równie ładnie wygląda na powiece, ale raczej używam go ze względu na ciemniejszy kolor, na zawietrzne kąciki oczu albo do podkreślenia dolnej powieki.
Oba błyszczące odcienie bardzo dobrze się rozcierają, nie osypują się praktycznie w ogóle (wcześniej lekko strzepuję nadmiar cienia z pędzelka). Pięknie odbijają światło i nie migrują, cały dzień trzymają się dobrze powieki. Nakładam je zarówno palcem, dla podbicia błysku, jak i syntetycznym pędzlem. W obu przypadkach efekt jest bardzo ładny, bez tzw "skorupki" na powiece. Te błyszczące cienie dobrze chwytają się pędzla i łatwo je transferować na oko. Są łatwe w użytkowaniu.
Pozostałe osiem cieni jest matowych; sześć z nich ma standardowy rozmiar, a dwa cienie, tzw transferowe, są przynajmniej dwa razy większe od reszty.
Dwa cienie transferowe są świetne do zaznaczania załamania powieki. Jaśniejszy z nich jest chłodnym, jasnym brązem, a ciemniejszy to jasny brąz uderzający w nieco rude tony, jest już zdecydowanie ciepłym odcieniem. Oba te kolory rozcierają się bezproblemowo i mogą być świetną bazą pod pozostałe cienie z tej palety. Do konturowania oka są jak znalazł.
Wśród matowych kolorów mamy jasny, cielisty beż. Świetny do zmatowienia łuku brwiowego, a także do ostatecznego wyczyszczenia okolic oka z nadmiaru cieni. Jest to cień dość mocno napigmentowany, pyli się najbardziej w tej palecie, ale nie robi osypu. Bardzo łatwy w aplikacji. Najczęściej sięgam właśnie po niego, bo to od matowego beżu zaczynam zazwyczaj każdy mój makijaż.
Kolejnym matowym cieniem jest chłodny, piękny lilak. Wyjątkowy odcień. Używam go zarówno na całą powiekę ruchomą, jak i do zaznaczenia załamania powieki.
Jest matowy rudzielec, ceglasty kolor idealny do pogłębienia załamania powieki. Fajnie wygląda także pod okiem, przy lini rzęs.
Ciepły matowy brąz, który także ma w sobie domieszkę rudych tonów. Podkreślam nim zazwyczaj zewnętrzny kącik, albo aplikuję go tuż przy lini rzęs, żeby uzyskać efekt ciepłego smokey eyes.
W palecie znajduje się niezwykle intensywny ciemny matowy róż. Jest to wymagający kolor. Może zrobić plamę, dlatego zawsze staram się nakładać go ostrożnie w myśl zasady, że lepiej stopniowo dołożyć koloru i mieć tym samym kontrolę nad jego intensywnością. Dobrze rozciera się jedynie na innym kolorze bazowym, bo zaaplikowany bezpośrednio na "gołą" powiekę od razu robi mocno różową plamę, która jest później ciężka do rozblendowania.
Ostatnim matem jest ciemny brąz. W palecie wygląda idealnie do przyciemnienia zewnętrzny kącików oka. Jednak to jest jedyny odcień, co do którego mam zastrzeżenia. Poprostu jest słabo napigmentowany. Nie można go w zadowalający dla mnie sposób zaaplikować na inny, wcześniej nałożony cień. Podczas blendowania kolor się wytrąca i bardzo traci na intensywności. Jest to ładny kolor, ale jak nakładam go solo. Nałożenie go na inne kolory jest bardzo trudne, bo ma zbyt słaby pigment.
Podsumowując uważam, że matowe kolory w tej palecie są bardzo dobre. Mają zadowalającą pigmentację (poza ciemnym brązem) i kapitalnie się blendują. Kolory ładnie łącza się na powiece, nie robi się z nich jedna wielka plama, ale stopniowo przechodzą jeden w drugi.
Także błyszczące odcienie fajnie mieszają się z tymi matowymi tworząc spójny makijaż.
Trwałość cieni jest naprawdę super. Ja maluję się zazwyczaj rano i chodzę w makijażu ok 14 godzin. I po tylu godzinach makijaż oka wykonany tymi cieniami wygląda nadal świeżo i intensywnie. Nic mi się nie zbiera w załamaniach, kolory jedynie delikatnie gubią pigment, ale to normalne po takim czasie noszenia. Nakładam je jednak na bazę pod cienie albo chociaż na korektor, zawsze tak robię.
Zapach cieni jest trochę chemiczny, ale nie jest to wyczuwalne już podczas aplikacji, jedynie bezpośrednio z palety tak czuję.
Konsystencja tych cieni jest bardzo kremowa, wręcz masełkowata. Można normalnie wbić w nie palec, są takie mięciutkie w dotyku.
Łatwo nimi zrobić makijaż, są wręcz bezproblemowe.
Paletka zawiera zarówno ciepłe, nawet rude odcienie, jak i takie bardziej neutralne, chłodne.
Bardzo dobra opcja zarówno do makijażu dziennego, jak i do wykreowania czegoś mocniejszego, na wieczór.
Jestem bardzo zadowolona z tej palety, cieszę się że ja kupiłam, szczególnie że kosztowała mnie tak niewiele. Wiem, wiem... to "mocna inspiracja"... Ale fakt jest taki, że jeżeli kogoś stać na wydanie blisko trzech stów na ABH, to inwestuje w produkt o świetnej jakości, gdzie cienie są naprawdę wyjątkowe i kapitalnie robi się nimi makijaż. Jednak dla zwykłego zjadacza chleba paletka Wet n Wild Rose In The Air będzie świetnym zamiennikiem tej drogiej, słynnej Modern Renaissance, bo kolory jak już wyżej napisałam, są te same, tylko w okrojonej wersji.
Naprawdę polecam. Jeżeli podobają Ci się takie kolory jakie zawiera ta paleta, to kupuj śmiało, bo warto. Jakość tych cieni jest naprawdę bardzo dobra.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie