Chanel Le Volume Revolution De Chanel Mascara Tusz do rzęs

Chanel, Le Volume Revolution De Chanel Mascara . Tusz do rzęs, który mocno pogrubia i trochę wydłuża rzęsy. Unosi je i podkręca. Na marnych rzęsach robi niesamowity efekt doklejenia sztucznych rzęs. Ma jedna wadę, po kilku godzinach pod oczami zostawia ciemne cienie. Fajnie zamkniecie, przekręcasz aż kliknie.

Rozczarowałam się nim bardzo, wielka, gruba szczotka, klejący tusz. Po 8 godzinach kruszy się spektakularnie i opada pod oko. Bardzo lubię Chanel, ale żaden z ich tuszy nie robi na mnie wrażenia.

Wytuszowane rzęsy to dla mnie absolutny mus - nie ma opcji żebym wyszła bez tego z domu :) Minimalna podstawa to podkład (lub krem bb), korektor i właśnie tusz - nawet po te bułki do sklepu ;) Moje rzęsy są raczej krótkie i dość rzadkie chociaż używanie specjalistycznych serum bardzo poprawia ich wygląd oraz kondycję. Dodam jeszcze tylko, że jak na złość mój mąż jest szczęśliwym posiadaczem rzęs ala Kim K. :) :) :) Niesprawiedliwe, ale prawdziwe! W każdym razie używałam już najróżniejszych tuszy z każdej chyba półki cenowej - niektóre były lepsze, inne gorsze i to wcale nie zależy od ceny :) Tym razem wybór padł na nowszą wersję Le Volume de Chanel. Maskara ma piękne, czarne, luksusowe opakowanie - pięknie prezentuje się na toaletce. Jest ciężkie i solidne - klasyczne, z resztą jak sama marka. Szczoteczka giętka, silikonowa z dużą ilością krótkich wypustek. Tusz idealnie się zamyka, przez prawie cały okres używania nic nie wylało się ze środka - dopiero pod sam koniec zaschnięty tusz zaczął się zbierać przy otworze maskary. Wydajność również oceniam bardzo wysoko - używałam go około 6 miesięcy (na przemian z innymi, ale regularnie, co najmniej 2 razy w tygodniu). Teraz coś o efekcie, czyli chyba najważniejsza rzecz jeżeli mowa o tuszu :) Rzęsy są mocno pokryte już przy jednej warstwie - kilka pociągnięć w literę Z i rzęsy są bardzo mocno widoczne, grubo pokryte oraz ładnie wydłużone. Co prawda są lekko posklejane, ale ja osobiście lubię tego tupu konkretny look - nie przepadam z naturalnym efektem z uwagi na marność moich rzęs :) Tusz absolutnie się nie obsypuje, nie odbija na powiece i można śmiało nakładać kolejne warstwy. Do tego mamy jeszcze głęboki, czarny kolor. Plus za właściwości pielęgnacyjne czyli prowitaminy wzmacniające rzęsy. Jako ciekawostkę mogę napisać, że jest to pierwsza maskara z wydrukowaną szczoteczką w 3D, opatentowaną przez Chanel :) W każdym razie polecam - u mnie maskara sprawdziła się na 100% i jest z niej bardzo zadowolona - już czaję się na kolejną nowość wśród tuszy Chanel :)

Ogólnie tusz ma naprawdę świetną i głęboką czerń. I to chyba wszystko, co mi w nim zaimponowało. Mam wrażenie, że w tym przypadku tak konkretnie płacimy za markę, a nie za jakość. Dlatego lepiej sobie odpuścić. Tusz może i pogrubia, ale w sposób sklejający rzęsy. W żaden sposób nie podkręca, ani nie wydłuża rzęs. To raczej pic na wodę. Po niedługim czasie od nałożenia zaczyna się kruszyć tworząc pod oczami nieestetyczne ślady. Dodatkowo ma naprawdę beznadziejną i mało funkcjonalną szczoteczkę.

Na fali testowania nowych tuszy postanowiłam przetestować to nowe 'cudo' z Chanela. Miałam nadzieję, że będzie to super produkt, bo czytałam już o nim wiele pochlebnych opinii, ale teraz po zużyciu całego opakowania muszę powiedzieć, że ja się z tymi pozytywnymi opiniami nie zgadzam. Wizualnie jest to cacuszko, przyznaję, ale to Chanel, więc za te miliony monet, które za niego płacimy nie oczekuję niczego mniej, powinien być piękny na zewnatrz i robić cuda. Niestety co do tego drugiego aspektu to jestem zawiedziona. Szczoteczka jest wielka i ma małe wypustki, nabiera z opakowania czasem za mało, a czasem za dużo produktu i trzeba ją umiejętnie się posługiwać. Niestety efekt na rzęsach jest daleki od tego, czego się spodziewałam. Tusz owszem, pogrubia nieco włoski, ale nie wydłuża ich wcale, nie unosi, jest tylko to pogrubienie lekkie. Przy kilku warstwach wygląda to tak, jakby rzęsy były wymalowane tylko przy ich nasadzie, rozumiem, że komuś na takim efekcie zależy, ale mi zależalo bardziej na pogrubieniu i podkreśleniu, zrobieniu wachlarza dosłownie, przy tym tuszy to jest niemożliwe, bo dla mnie to jest baaaardzo dzienny efekt. Może gdyby go użyć dodatkowo z tuszem wydłużającym, który by zrobił robotę na końcówkch rzęs to by było lepiej, ale nie wydaje tyle szmalu na tusz, żeby do używania go musieć dokupić kolejny. Trzyma się na rzęsach bez zarzutu, nie zauważyłam żadnego osypywania ani pandy pod oczami w ciągu dnia. Zastrzeżenia mam natomiast do jego wysychalności. Po miesiącu produkt nie nadawał się już do użycia, co zważywszy na jego cenę jest niedopuszczalne.

Byłam bardzo podkscytowana kupując ten tusz. Opis był bardzo kuszący - pierwsza szczoteczka wydrukowana w 3D! Poza tym byłam zachwycona poprzednikiem tego tuszu - le volume le chanel,zatem byłam pewna, że ten będzie o niebo lepszy, chociaż pani w Douglasie dyskretnie zachęcała mnie do ponownego zakupu klasycznej le volume... Niestety niewypałem okazał się nie tylko tusz ale i jego opakowanie. To jedyny tusz (a używałam ich naprawde dużo), który kilkakrotnie wyślizgnął mi się z ręki podczas malowania (brudząc oczywiście wszystko wokół) - a to za sprawą drobnych linii, wytłoczonych na opakowaniu. Efekt na rzęsach zaskakująco słaby. Klasyczna le volume robiła piękny wachlarz rzęs za jednym pociągnieciem. Wersja Revolution wymaga ciężkiej pracy, żeby uzyskac jako taki efekt na rzęsach - a i tak nie jest on zadowalający. Tusz bardzo skleja rzęsy, słabo je wydłuża, nie rozczesuje. Powstaje czarna klucha - i ta czerń jest jedynym atutem tej maskary. Na szczęście szybko wysycha..

Mam problem z oceną. Z jednej strony tusz na początku mnie rozczarował, ale wystarczyło, że kilka dni odrobinę wysechł i stał się hitem. Pięknie działał na spojrzenie. Obecnie mija bodajże 2 miesiąc odkąd go mam i już się zrobił glutem, nie rozczesuje tak pięknie, bardziej skleja, osypuje się, i rozmauje na koniec dnia. szczoteczka nie wiem czy jest rewolucyjna bo nie widzę w niej nic nadzwyczajnego ale samego tuszu więcej nie kupię. Nie skradł mi serca.

trafił w moje ręce zupełnie przypadkowo i okazał się bezkonkurencyjny. nie podrażnia, nie rozmazuje się, pięknie rozczesuje rzęsy, wydłuża i pogrubia - ideał! wydaje mi się, że to głównie zasługa szczoteczki - używałam jej z innym tuszem i efekt był niemal równie spektakularny.

Jest to jeden z najgorszych, o ile nie najgorszy tusz, jakiego miałam okazję używać. I w dodatku z tak wysokiej półki cenowej. Niezbyt dobra jakość za wysoką cenę ...

Tusz kupiłam na przełomie roku, kiedy były duże obniżki na kosmetyki do makijażu. Była to wtedy nowość, ale tusze Chanel znam i lubię, więc wzięłam w ciemno. Szczoteczka jest przeogromna. I rzeczywiście ma fakturę plastra miodu. Ciekawe. Nabiera bardzo dużo produkty i trzeba nauczyć się nią posługiwać, ale dla efektu, jaki daje naprawdę warto. Rzęsy są mega pogrubione, rozdzielone, utrzymują podkręcenie zalotką. Mascara wytrzymuje na rzęsach cały dzień. Łatwo się zmywa. Trochę zgęstniała odotwarcia, ale wyszło jej to tylko na dobre. Pojemność okay, uda mi się ją zużyć w ciągu pół roku od otwarcia. Nie używam jej codziennie, bo też nie codziennie noszę makijaż. Może starczyłaby na krócej, jakbym używała jej każdego dnia. Nie wiem, czy kupię ponownie. Nie dlatego, że jest zła, bo nie jest. Jest po prostu droga. A, opakowanie jest przepiękne. Ładnie żłobiony, czarny cylinder. Przyjemnie używa się czegoś tak estetycznie opakowanego.

Tyle chwalebnych recenzji,a ja jestem ta maskara głęboko rozczarowana. Jedno pociągnięcie powoduje u mnie effekt łapek pajatka i takie grudki,ze muszę palczem wybierac nadmiar tuszu. Z plusow mogę napisać tylko,ze kolor naprawdę bardzo czarny.

EDIT: Niestety ale nowa wersja maskary jest tragiczna - ciężko ją zmyć, skleja rzęsy (!!!) i nie wygląda jak z mojego wcześniejszego opisu. Przykro mi ale nie jest już warta swojej ceny :( Żadna ale to żadna maskara nie wyrabiała z moimi rzęsami to co czaruję Le Volume Révolution de Chanel.. ! Nowa technologia wydrukowanej szczoteczki pozwala precyzyjnie otulić produktem rzęsy, pięknie unieść je do góry i wydłużuć. Nie ma mowy o osypywaniu się czy rozmazywaniu. Rzęsy są niestety naprawdę piękne i wypielęgnowane..maskara lepsza od liftingu rzęs.

Kupiłam przezornie najpierw sampla za bajońską kwotę 40zł za 1,5ml. Ale bałam się inwestować od razu w pełnowymiarowe opakowanie. Jak się okazało, moje obawy były jak najbardziej bezpodstawne. W tej chwili kończę pierwsze pełnowymiarowe opakowanie i jestem bardzo zadowlona. Faktycznie, warto było czekać na tę innowację.

Uwielbiam tusze Chanel ale ten to jest prawdziwa rewolucja :) Pięknie wydłuża, pogrubia, raptem kilka warstw daje efekt niczym sztuczne rzęsy Glamour. Trzyma się cały dzień bez osypu i bez rozmazania. Warto zainwestować 169 zł na tak dobry produkt.

Dostałam pocztą próbkę od Chanel. W życiu nie miałam takich firanek. To co ten tusz robi z rzęsami to bajka. Po tygodniu z bólem kupiłam duże opakowanie (169zł) ale nie żałuję. Teraz mam piękne długie grube rzęsy, tusz wytrzymuje cały dzień .