Regularnie poddaję moje włosy zabiegowi rozjaśniania w salonie fryzjerskim. Bez właściwej, uważnej pielęgnacji z użyciem wielu produktów, moje pasma stają się szorstkie w dotyku, a końcówki są łamliwe, kruszą się, skutecznie uniemożliwiając zapuszczenie do pożądanej długości. Dlatego też staram się dbać o nie najlepiej, jak potrafię - a olejowanie, laminowanie i dogłębne odżywianie nie są mi obce. Z marką Franck Provost po raz pierwszy miałam styczność podczas testowania całej serii kosmetyków "Keratin Miracle" (z czerwonym serduszkiem), które oceniłam dość dobrze. Tym razem pod lupę biorę serię D-Tox.
Umówmy się, kosmetyki Franck Provost w drogeriach stacjonarnych nie należały do najtańszych - piszę w czasie przeszłym, gdyż odnoszę wrażenie, że od pewnego czasu zostały wycofane. W ostatnim czasie chciałam sprawdzić ich cenę podczas zakupów i nie mogłam ich odnaleźć na regale w jednej z popularniejszych drogerii. Pamiętam jednak, że ceIch zakup nadal jest jednak możliwy w internecie, a za szampony o pojemności 300 ml zapłacimy około 20-30 złotych. Ja swój zestaw D-Tox wygrałam w konkursie organizowanym przez Wizaż, za co serdecznie dziękuję. Na zakup w drogerii raczej bym się nie zdecydowała, nie wykluczyłabym jednak zakupu przez internet.
Po tym dłuższym wstępie przejdźmy jednak do konkretów dotyczących szamponu z serii D-Tox - mamy tutaj do czynienia z opakowaniem charakterystycznym dla tego producenta, a więc wygodną w użyciu tubą, w której nie widać stopnia zużycia kosmetyku. Sam szampon ma ciemny, grafitowy kolor, a to ze względu na obecność węgla roślinnego, będącego jednym ze składników. Konsystencja jest dość gęsta, dzięki czemu dobrze rozprowadza się na dłoniach i włosach. Natomiast zapach jest intensywny, ale przyjemny, znacznie umilający stosowanie. Jest ponadto długo wyczuwalny na włosach (nawet przez wiele godzin od zastosowania). Szampon nie zawiera sztucznych barwników ani silikonów. Powstał z myślą o włosach potrzebujących regeneracji i odżywienia, z uwagi na uciążliwe toksyny, zanieczyszczenia atmosferyczne.
W przypadku pielęgnacji włosów jestem bardzo sumienna - zazwyczaj myję je co drugi dzień, zawsze stosuję odżywkę do spłukiwania a 1-2 razy w tygodniu aplikuję także dogłębnie nawilżającą maskę. Szampon D-Tox stosowałam regularnie przez nieco ponad 6 tygodni. Po tym czasie mogę powiedzieć, że rzeczywiście bardzo dobrze i przede wszystkim wyczuwalnie oczyszcza włosy, dzięki czemu prezentują się świeżo i lekko. Przy tym nie podrażnia, nie uczula, nie powoduje przesuszenia ani innego rodzaju dyskomfortu. W zupełności zgadzam się zatem ze stwierdzeniem producenta, że szampon bardzo dokładnie oczyszcza włosy. Nie mogę jednak zgodzić się z tym, że szampon rewitalizuje oraz nawilża włosy, ponieważ kondycja i wygląd moich suchych pasm nie zmieniły się jakoś znacząco. Rozumiem jednak, że większe działanie pielęgnacyjne ma w tym przypadku odżywka czy maska, dlatego też nie wpływa to na mniejszą liczbę gwiazdek. Mam jednak takie poczucie, że czegoś mi w tym produkcie brakowało. Nie czuję się zachwycona jego działaniem. Po prostu oczyszcza włosy, ma ładne opakowanie i niespotykany, szary kolor. Czy coś ponadto? W moim odczuciu nie. Swoją podstawową - a zatem oczyszczającą rolę spełnia jednak doskonale, dlatego przyznaję mu 4/5 gwiazdek.
Zalety:
- wygodne opakowanie w formie tuby,
- przyjemny zapach,
- gęsta konsystencja,
- dobrze oczyszcza włosy,
- jest wydajny,
- nie podrażnia, nie uczula,
- nie zawiera barwników ani silikonów.
Wady:
- nie wpływa na kondycję i wygląd włosów.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie