Escada Miami Blossom EDT 

Jak wszystkie perfumy Escada, jest to bardzo zabawny, owocowy zapach z nutami arbuza, jagód, pomarańczy, choć przede wszystkim wyczuwalny ananas. Słodki wakacyjny zapach. Głowa pomarańcza, borówka, arbuz Serce jaśmin, ananas, gardenia tahitańska, tuberoza Baza drzewo sandałowe, piżmo, amboksan

Mnie również bardzo zdziwiły jednogwiazdkowe recenzje tego zapachu. Nie jest to wybitne arcydzieło perfumiarstwa, bo do takich limitowanki Escady nie należą, ale naprawdę nie ma wstydu. Śmiem nawet twierdzić, że jest to najlepsza limitowanka Escady od czasów Tropical Punch, może za wyjątkiem Sexy Graffiti. Otrzymałam za ten zapach tyle komplementów, że kupiłam sobie 100 ml i z przyjemnością go używam - przez cały rok. Jest bardzo podobny do TM Angel eau Croisiere z 2019 r., który to został wykupiony z perfumerii "na pniu". Często mieszam Miami Blossom z Angel EDT z 2019 r. i uzyskuję bardzo zbliżony efekt do Eau Croisiere. Na dodatek Miami Blossom ma bardzo dobre parametry, jeśli chodzi o trwałość - zazwyczaj limitowanki Escady pachną 3-4 godziny i jest po wszystkim. Miami Blossom trzyma się świetnie nawet do 8h, a przez pierwsze dwie godziny ma nawet spory ogon. Sam zapach to taka przyjemna, owocowa słodycz. Nie wyczuwam w nim tej sztucznej wodno-arbuzowej nuty, która mnie osobiście bardzo drażni we Flor del Sol, Sorbetto Rosso i Fiesta Carioca. Znam oczywiście ciekawsze, owocowe zapachy na lato, ale absolutnie nie żałuję zakupu.

Lato zamknięte w uroczym flakonie. Perfumy soczyste, owocowe, dziewczęce. Zapach trwały, intensywny.Woń lekka, przyjemna. Z chęcią powróciłabym do perfum Escady.

Muszę przyznać, że jestem zaskoczona poniższymi jednogwiazdkowymi recenzjami. Dla mnie "Miami Blossom" to typowa letnia limitowanka Escady; sądziłabym, że jeśli komuś podobały się poprzednie edycje, to ta też przypadnie do gustu. Pachnie tak jak powinna, czyli miksem słodkich, soczystych owoców. Na buteleczce jest wizerunek ananasa, więc chyba powinien być najbardziej wyczuwalny, ale ja go nie czuję. (Za to czuję go całkiem mocno w "Turquoise Summer", który jest ozdobiony, hym, motylkami.) Ale dla mnie to dobrze, bo jakoś ten perfumowy ananas nie wzbudził mojego zachwytu. W "Miami" nie czuję żadnej nuty tak wyraźnie. Widzę tutaj zarzuty, że to perfumy dla młodych osób, nawet dziewczynek. Cóż, ja jestem w średnim wieku i właśnie takie zapachy lubię na upalne lato. W kwestiach formalnych: perfumy zaskakują trwałością, nie jest to co prawda cały dzień, ale ładnych parę godzin, a zapachy tej kategorii zazwyczaj są ulotne.

Miałam chyba wszystkie letnie Escady od roku 2000 i ta jest najgorsza ze wszystkich. Nawet Sorbetto Rosso z tym syntetycznym arbuzem było lepsze. Zapach bardzo monotematyczny, dominuje mdlący męczący ananas, zapach się nie rozwija, od początku do końca pachnie tak samo. Chyba tego nie zużyję, nawet jako spray do pomieszczeń mi nie pasuje. Może oddam jakiejś dziewczynce lat 12. Polecam tylko osobom, które kochają na zabój zapach ananasa. Już myślałam, że wyrosłam z Escady, ale kupiłam starsze Rockin Rio i używam z przyjemnością, odkąd zrobiło się cieplej wszystkie moje bardziej wyrafinowane perfumy poszły w odstawkę.

Przy ostatnich zakupach w Douglas dostałam kilka próbek tego zapachu. Już je zużyłam. I jestem w szoku, że taka marka podukuje tak tandetny, tani zapach. Jedyne do czego nie można się tu doczepić to dobra trwałość. Ale zapach sam w sobie to jedna wielka landryna, namiksowany wszystkimi owocami świata sorbet egzotyczny. Totalnie nie moja bajka. Ten typ nuty zapachowej można znaleźć na bazarach. Sam cukier. Perfumy te jeszcze ujdą, jeśli używa ich 13-stoletnia dziewczynka, ale nie wyobrażam sobie jako ponad 30-letnia kobieta się czymś takim psikać.