Alverde, Korpermilch Bio-Kakaobutter Bio-Hibiskus (Naturalne mleczko do ciała do skóry suchej)

Dostałam w prezencie jakiś rok temu, zużycie zajęło mi około 3-4 miesiące. Dość dobrze nawilża, zapach jest mocny, chwilę mi zajęło, by się do niego przyzwyczaić, ale idzie wytrzymać. Za to ujmuję 1 gwiazdkę. Ogólnie produkt przyjemny, warto samemu spróbować. Cena niewygórowana, w DMie niemieckim coś koło 2 euro. Fajnie, że ma naturalny skład.

Swego czasu miałam bzika na punkcie naturalnych kosmetyków, a marka Alverde była w tej kwestii idealną do wypróbowania. O niektórych kosmetykach miałam okazję przekonać się na własnej skórze, inne stosowałam z przyjemnością, jednak w temacie mleczka kakaowego ciężko jednoznacznie się określić. Z jednej strony jest to bardzo fajny produkt do ciała: nawilża, odżywia, koi. Z drugiej jednak coś tu do końca nie gra.

Idąc od początku...
Skusiłam się na ten balsam (jak to zwykle bywa) przez jego atrakcyjną woń. Tak mi się wówczas wydawało. Dobry skład, naturalne składniki pielęgnujące, a ponadto zgrabne opakowanie, minimalistyczna etykieta i napis "dla skóry wrażliwej" przekonały mnie już ostatecznie. W domu jednak magia prysła... Kiedy rozsmarowałam balsam na dłoniach, nie mogłam wytrzymać od jego ostrego zapachu (po zapoznaniu się z resztą asortymentu pragnę nadmienić, że większość kosmetyków Alverde takowy posiada). Mocno kakaowy, ale nie w ten taki przyjemny mleczny sposób... Gdzieś pomiędzy przebąkiwała kwiatowa zapachowa, co jeszcze jeszcze bardziej kusiło mnie, żeby ten kosmetyk podarować komuś innemu, bądź wyrzucić. Pomyślałam sobie jednak "Nie daj się zwieść. A może to w istocie dobry balsam, którego potrzebuje twoja skóra?". I tak faktycznie było! Mleczko sprawdziło się świetnie. Nawilżało; łagodziło podrażnienia; sprawiało, że moja skóra była gładka jędrna i wyglądała zdrowo. Cóż, jednak ten zapach był dla mnie nie do zniesienia. Po kilku razach stosowania go na ciało, postanowiłam wykorzystać jego resztę jako krem do stóp. Tam spisał się bardzo dobrze!