Do olejków pielęgnacyjnych przekonałam się już jakiś czas temu. Lubiłam balsamy z ich dodatkiem, ale i ich czyste formy, jak np olej kokosowy czy macadamia i włączyłam je w swoją codzienną rutynę. Zaznaczę od razu, że posiadam skórę bardzo suchą/atopową, która wymaga ode mnie dużo uwagi i systematyczności. Dodatkowo coś, co dla mnie może być plusem - dla innych może być minusem (bo każdy ma swoje preferencje).
Mirror Ocean Body Oil to lekki, dość rzadki w konsystencji olejek o delikatnie żółtym zabarwieniu w opakowaniu (na skórze jest transparentny). Jego formuła została tak zrobiona, że nakłada się jak olejek, ale po wmasowaniu nie zostawia tłustej czy lepkiej warstwy na skórze. Da się zauważyć film, ale jest on tak delikatny, że jest spora szansa, że posiadaczki normalnych czy mało wymagających skór również mogą się z nim polubić. Dla mnie to coś w stylu suchego olejku do ciała - nie nadaje skórze ciężkości a lekko ją natłuszcza, wygląda na lekko mokrą, odżywioną. Najchętniej sięgam po niego bezpośrednio po prysznicu w duecie ze złuszczającym mydełkiem z tej samej serii Swedish Spa, wtedy mam fajnie kombo wygładzająco-zapachowe.
Skoro już jestem przy zapachu to od razu kilka słów o nim. Jest bardzo odświeżający, relaksujący i chyba ma coś z morskiej bryzy jak wspomniał Producent. W zwykłej, codziennej rutynie nadaje czegoś ciekawego, czegoś, co rozładowuje napięcie i stres. W jesienne, chłodne wieczory tym bardziej lubię sobie fundować domowe spa a z tym olejkiem jest to jeszcze przyjemniejsze.
Dodatkowy atut produktu - opakowanie. Dobrze, że Producent pomyślał o pompce dozującej, dużo wygodniej i sprawniej mi się z niego korzysta. Grafika na etykiecie jest prosta i zachowana w tym samym klimacie co inne produkty z serii - mi osobiście bardzo się podoba.
Jedyne, czego bym sobie tylko życzyła to odrobinę dłuższego utrzymania nawilżenia skóry. Oczywiście, olejek zastosowany od razu po prysznicu czy kąpieli utrzyma wodę w skórze właściwie do kolejnego mycia, ale miewałam już produkty, które nawet po kolejnym dawały mi uczucie komfortu skóry. Mam kilka takich miejsc, gdzie skóra zwykle wysusza mi się szybciej i są to mi.in. łydki oraz brzuch, to właśnie tam w pierwszej kolejności odczuwam ściągnięcie naskórka. W przypadku tego olejku bywa różnie, raz nawilżenie się trzyma, raz szybciej ucieka i dużo zależy od tego gdzie przebywam i co robię. Wiadomo, ogrzewane pomieszczenia czy przebywanie na zewnątrz może dodatkowo sprawiać, że skóra będzie skłonna do przesuszeń. Niemniej, osoby z mało wymagającą skórą powinny być zadowolone.
Cena - nie jest niska. Za 100ml olejku w cenie regularnej trzeba zapłacić około 40 złotych, tak więc polecam zaopatrzyć się w niego w trakcie promocji katalogowej (wtedy będzie znacznie tańszy). Do masażu, do nawilżania dłoni lub jak ja - do robienia sobie olejkowych nocnych masek na dłonie olejek dobrze się nadaje. Za ciekawe wykończenie na skórze, boski zapach i innowacyjność zasługuje na uwagę.
Zalety:
- bardzo lekki w konsystencji
- szybko się wchłania
- nie pozostawia uczucia lepkości, można właściwie od razu się ubrać
- ma przepiękny zapach morskiej bryzy
- skóra jest gładka i odżywiona
- nawilżenie mogłoby trzymać się nieco dłużej (ale biorę poprawkę na to, że moja skóra jest atopowa i bardzo wymagająca, pewnie u osób ze skórą normalną nawilży na dłuższy czas)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl