Naturologia Dezodorant w kremie 

Dezodorant znalazł się w zestawie podróżnym i mam go w wersji mini. Opakowanie bardzo minimalistyczne i szczerze przemawia to do mnie. Dodatkowo jest szklane co jest na jego plus bo dobre dla środowiska. W zestawie znalazł się także patyczek do jego aplikacji. Z racji że dezodorant to podstawa na co dzień, podeszłam do niego bardzo pozytywnie, ale się rozczarowałam. Po otwarciu go od razu uderzył mnie bardzo intensywny ziołowy zapach, myślę że nie każdemu przypadnie on do gustu. Dla mnie akurat nie był on minusem. Załączonym patyczkiem wygodnie się go nabiera, tak aby nie przenosić zarazków do środka opakowania. Jednak ten patyczek jest zwykły drewniany powiedziałabym nawet że jednorazowy. Jest to produkt o dużej wydajności, bo niewiele kremu trzeba żeby dokładnie go zaaplikować. Niestety dalej już tylko gorzej. Nie rozumiem jego konsystencji, idea jest taka żeby dezodorant chronił, a nie peelingował... Dokładnie są w nim bardzo ostre drobinki, które podrażniają skórę. Dodatkowo mocno się lepi, a przy tej konsystencji nie da się go dobrze rozprowadzić. Kilka razy próbowałam się z nim polubić, ale nie było nam pisane. Jeśli chodzi o ochronę przed potem to zima może i tak ale na lato raczej się nie nadaję.

Dezodorant w kremie marki Naturologia to mój drugi ulubieniec z naturalnych dezodorantów. Po pierwsze ma bardzo minimalistyczne opakowanie - szklany słoiczek świetnie wygląda na półce w łazience. Po drugie, według mnie bardzo przyjemnie pachnie i ten zapach utrzymuje się na skórze satysfakcjonującą ilość czasu. Produkt nakładamy przy pomocy szpatułki/patyczka (kosmetyków naturalnych nie paciamy bezpośrednio dłońmi), wystarczy go niewiele, dzięki czemu jest też wydajny. Nie jestem osobą która bardzo się poci, więc nie mogę powiedzieć jak będzie z ochroną w każdym przypadku, ale ja nie mam zastrzeżeń. Czuję się z tym produktem komfortowo. Dodatkowo, wiele dezodorantów mnie zapycha i powoduje swędzenie skóry, tutaj na szczęście to uczucie nie wystąpiło!

Kupiłam na fali zachwytów dezodorantami w kremie i podeszłam trochę sceptycznie. A tu się okazuje, że działa!! I to działa przy wysokich temperaturach, kiedy jest naprawdę upalnie. Świetnie sobie radzi z potem. Ma dobry, naturalny skład. Krem nie podrażnił, nie uczula. Do tego zamknięty w szklanym słoiczku. Nie jestem zwolennikiem nakładania, ale można się przyzwyczaić. Rozprowadzam niewiele kosmetyku, wcześniej nabierając go na dłonie. Jest naprawdę wydajny choć słoiczek może wydawać się niewielki. Dla mnie ma rewelacyjny zapach, lubię takie świeżo ziołowe kompozycje.

Problemów z nadmierną potliwością nie mam ale jak wiadomo antyperspirant czy dezodorant to absolutna konieczność jak pasta do zębów . Zwykłe drogeryjne produkty sprawdzają się u mnie bez zarzutu , chociaż jak wiadomo w każdej kosmetycznej kwestii zdarzają się buble - u mnie na przykład kompletnie nie sprawdzają się wszelkie kulki bez soli aluminium . Zapragnęłam więc spróbować coraz to popularniejszych dezodorantów w kremie . Na ten konkretny zdecydowałam się podczas buszowania w jednej ze znanych drogerii internetowych . O zakupie zdecydowała cena - ten kosztuje 20 zł a reszta popularnych dezodorantów w kremie to już koszt prawie 50 w szeleście . I w sumie nie mam problemu by kupić coś droższego , ale pomyślałam , że skoro to pierwszy raz i nie wiem jak dezodorant w kremie się w ogóle sprawdzi to i przepłacać nie ma sensu . I tak kupiłam , używam ponad miesiąc i zdążyłam go polubić . Opakowanie jest skromniutkie - to taki malutki szklany słoiczek z plastikową zakrętką i estetyczną naklejką . Z naklejki dowiemy się o tym , że jest to produkt oparty na wosku sojowym , oleju kokosowym i maśle shea . Super . Ja akurat nie dostałam do tego produktu żadnej szpatułki , ale wydobycie go z opakowania nie stanowi dla mnie problemu . Jego formuła jest dość zbita . To faktycznie krem , ale mocno zbity i treściwy a mimo to nie jest jakoś przesadnie twardy , więc wydobycie go z opakowania nie stanowi problemu . Jest białej barwy i faktycznie ma w sobie takie opiłki , kuleczki jakby był peelingiem . Nie kaleczy mnie to i nie powoduje dyskomfortu ale moim zdaniem było by lepiej gdyby produkt był po prostu jednolitą masą . Bardzo przyjemnie pachnie - to połączenie zapachu mięty ( ale nie ostrego ) z nutą cytrynową .Po aplikacji wyczuwam ten zapach przez chwilkę , później już nie , nie jest to również zapach który koliduje z perfumami a to ważna kwestia . Jak już wspomniałam wcześniej nie mam problemu z aplikacją . Nabieram odrobinę z opakowania , rozgrzewam w dłoniach i wsmarowuje . Idzie to szybko i sprawnie , nie czuć żadnego szczypania nawet i świeżo po depilacji . Trzeba się go tylko nauczyć jeśli chodzi o ilość którą nakładamy , bo jeśli przesadzimy to się nam zroluje , ale to kilka aplikacji i szybko idzie ogarnąć ile go potrzebujemy . Najważniejsze jest oczywiście działanie . No różnice między zwykłym dezodorantem i antyperspirantem są znane zarówno mi jak i Wam więc nie ma sensu ich tutaj wypisywać . No wiadomo pocić się musimy , jak ktoś się nie poci w ogóle to nie jest wesoło bo może być to oznaka schorzenia , więc wiadomo , że to nie przelewki . Ale ja problemów z nadmierną potliwością nie mam , więc i moje wymagania w stosunku do tego produktu nie były mocno wygórowane . Komfort przywraca . Nie powiem , że nie . Oczywiście zdarza się , że w upały np takie jak dziś to skrzydło po tym dezodorancie całkiem suche nie jest , czuć leciutką wilgoć ( ale tylko w upały co podkreślę raz jeszcze ) ale w ogóle nie czuć nieprzyjemnego zapachu potu , gdyż zostaje on po tym produkcie całkowicie zneutralizowany , a mi właśnie o to chodziło . Że mogę sobie w spokoju sprzątać , robić zakupy czy spacerować beż myśli o tym , że nie czuje się zbyt świeżo i muszę natychmiast lecieć pod prysznic . Nie zauważyłam też by podrażniał - nawet te drobinki które w sobie ma w ciągu dnia nie są wyczuwalne . Jest wydajny i ma rozsądną cenę . Działa , chroni , daje komfort no to czego chcieć więcej . Ciesze się , że swoją przygodę z naturalnymi dezodorantami zaczęłam właśnie od tego produktu , gdyż z pewnością to przy takich zatrzymam się na dłużej .Zaczynam rozumieć , czemu produkty tego typu robią się aż tak popularne . To naprawdę fajna opcja :)

Bardzo ciekawy i fajny produkt. Muszę przyznać, że do tego kosmetyku sięgnęłam najpóźniej, po prostu zrobiłam jedno zamówienie i zostawiłam go. nie mogłam się jakoś do niego nastawić i przełamać by w końcu użyć. Po pierwsze forma- krem, po drugie chyba wolałam zwykły w areozolu. Pamiętam jak moja siostra kiedyś zrobiła sama dezodorant i była zachwycona i dalej jest... Po prostu zmieszała olej kokosowy z mąką ziemniaczaną i sodą, dodała kilka kropel olejku i powiedziała mi że jest super, a ja ją wtedy wyśmiałam. W końcu użyłam i jestem zaskoczona, mimo, że to nie jest antyperspirant co jest w opisie, a dezodorant tak jak na opakowaniu. Czyli kosmetyk nie hamuje pocenia a jakby neutralizuje nieprzyjemny zapach. Ogólnie pocę się jak szczur przysłowiowy, ale muszę przyznać że dezodorant fajnie działa. Na prawdę likwiduje nieprzyjemny zapach. Do słoiczka była dołączona drewniana szpatułka by nie grzebać palcami... szczególnie też przydatna przy długich paznokciach oraz ze względów higienicznych, dlatego bardzo to cenię. Zapach super, nie wiem do czego porównać na pewno jakieś zioła, może mięta. Konsystencja stała w formie coś jak masło shea. Nakładam szpatułką niewielką ilość na palce, rozcieram- tutaj czuć delikatne drobinki, no i wcieram w skórę. Faktycznie działa, ale kosmetyk nie hamuje pocenia! ZALETY: super forma kosmetyku, a także forma opakowania niweluje brzydki zapach bardzo wydajny cena WADY: nie ma wad

Dezodorant ma mocno miętowy (trochę eukaliptusowy?) zapach, dostajemy go w szklanym słoiczku. Jest też możliwość zakupienia dezodorantu w wersji mini i wtedy również dostajemy produkt w małym szklanym pojeminiczku (fajna opcja na wyjazdy). Skład też prezentuje się bardzo dobrze. I niestety na tym plusy się kończą. Największy problem z tym dezodorantem to konsystencja. Krem ma w sobie ostre drobinki, które przy nakładaniu mnie podrażniają. Jeśli chodzi o działanie - niestety poza nieprzyjemnym klejeniem pod pachani (przez te ostre drobinki nie moge porządnie wetrzeć kremu) nie zauwazyłam żadnego innego działania.

Mój nowy ulubiony dezodorant. Sposób nakładania go może z początku razić, ale jest to coś, do czego można się przyzwyczaić :) Ogromną zaletą jest jego wydajność. Używam go codziennie od ponad miesiąca i zużycie jest znikome. Myślę, że przy jego niewielkiej pojemności (30ml) będę się nim cieszyć jeszcze co najmniej przez pół roku. Zapach jest przyjemny, delikatny, miętowo-kokosowy, zapach nie utrzymuje się długo ale mimo to produkt zapobiega przykremu zapachowi przez cały dzień. Warto zaznaczyć, że jest to dezodorant, a nie antyperspirant - nie blokuje pocenia, tylko niweluje zapach potu. Jest w ekologicznym, szklanym słoiku (za wyjątkiem plastikowej zakrętki). Nie zauważyłam żeby plamił ubrania, ale może to dlatego, że chodzę głównie w ciemnych koszulkach. Gdybym wiedziała, że tak mi przypasuje, kupiłabym większą pojemność.

Produkt jest dla mnie trudny do ocenienia, mimo wielkich nadziei, który z nim wiązałam. Wyhaczyłam go na instagramie u ulubionej 'kosmetykomanki'. Pomyślałam - konsystencja stała i dezodorant - coś nowego - spróbuję! I spróbowałam. Zakupiłam na oryginalnej stronie Naturologii. Konsystencja jest dość twarda. Zawiera małe "peelingujące" kuleczki - które na początku uznałam za dość przyjemne przy aplikacji produktu, niestety spowodowały okropne podrażnienie skóry... Czerwono-brązowe placki pod pachami utrzymywały się przez ponad miesiąc po odstawieniu ostatniego opakowania dezodorantu - przy letniej pogodzie i podkoszulkach na ramiączkach jest to niestety duża wada. Nie wiem, czy wynikło to ze składu czy właśnie z obecności kuleczek powodujących zjawisko pillingu. Kolejna rzecz - najważniejsza - działanie. Tutaj nie mam zarzutu, testowałam w lecie, więc można powiedzieć, w warunkach ekstremalnych dla danego produktu. Przy wzmożonej aktywności fizycznej, po powrocie do domu i oczyszczeniu skóry należało oczywiście nanieść kolejną porcję produktu, ale przy normalnej aktywności dziennej wystarczał na cały dzień. Przykrego zapachu raczej nie wyczuwało się, a to jest plus. Uwaga... Barwi. Niestety nieodwracalnie zniszczył mi białą koszulkę z tworzywa sztucznego, powodując na niej niespieralne żółte plamy... Wiadomo, rolą dezodorantu jest neutralizacja odoru, nie blokowanie wydzielania potu - jednak minimalna wielozadaniowość produktu jakim jest dezodorant powinna obejmować eliminację barwienia ubrań - w tym produkcie ta cecha nie występuje. Zapach: mocny, moim zdaniem wręcz gryzący. Ziołowo-miętowy, choć po dłuższej chwili od aplikacji niewyczuwalny. Fajnie, że paczka przyszła zapakowana ekologicznie i za to plusik, plusik również za formę szklanego słoiczka. Szata graficzna raczej nieskomplikowana, przejrzysta. Podsumowując... Cóż, jak w tytule recenzji. Mimo raczej dobrego czasu działania, zapobieganiu odorowi, naturalnego składu, ekologicznego opakowania i paczki oraz (dla miłośników ziół) zapachu, produkt po użyciu 2 słoiczków mocno podrażnił moją skórę powodując kilkutygodniowe zaczerwienienia i zmusił mnie do wyrzucenia białej koszulki, na której pot pod działaniem dezodorantu pozostawił niespieralne żółte ślady. Nie kupię go więcej w obecnej formule, aczkolwiek jeśli dostanie innowację składu i konsystencji być może otworzę się na kolejne podejście.