Natasha Denona Blush Duo Palette Duo różów do policzków

Oceniam nr 15 - ciemniejszy odcień taka zgaszona brzoskwinia plus satynowy, lekko duochromowy odcień rozświetlający. Duo jest bardzo bezpieczne, fajne do szybkich dziennych makijaży, dla osób z ciężką ręką idealny, ponieważ nie da się raczej przesadzić z ilością. Daje bardzo naturalny, ładny efekt. Jaśniejszy odcień jest dopełnieniem dla ciemniejszego, ładnie podbija jego kolor dodając subtelnej poświaty. Nie traktowałabym go stricte jako rozświetlacza. Mnie ten produkt odpowiada, zwłaszcza w cenie w której go kupiłam czyli 90 zł, nie żałuję. To nie jest jakiś ekstremalny pigment, kolorystyka jest zgaszona, wysublimowana. Daje bardziej efekt konturu na twarzy niż zaróżowionych polików, ja taki lubię. Można już zrezygnować z bronzera.

Przed zakupem zrobiłam porządne rozeznanie co do tego produktu w internecie w związku z czym kupiłam dokładnie to czego chciałam. W moim przypadku zakup jest w zupełności trafiony. Cena górnopółkowa ale wchodzi na - 20% więc nie jest najgorzej. Wybrałam odcień 14 coral gold. Rozważałam jeszcze bardziej neutralny 10 lub 15. Jeśli chodzi o te oczekiwania to przede wszystkim zależało mi na naturalnym efekcie policzków zaróżowionych od mrozu, emocji itp. Nie chcę mieć chorobowych wypieków, pudrowego wykończenia, ani odcinających się na tle bladej skóry plam klauna. Kosmetyk składa się z 2 pudrów, kolorowego i cielistego. Wg Natashy należy zblendować oba. Cielisty daje lekką złotą poświatę. Kolorowy to delikatny koralowo różowy odcień zbliżony do kultowego Narsa ale bez brokatu. Nie jest matowy, nie jest satynowy, ma w sobie lekko mokry połysk, daje taki glow ale bez drobinek. Jeśli dołożymy kolor cielisty uwidacznia się lekko złotawa poświata, kolor się lekko rozmywa. Struktura pudru jest ultra delikatna. Produkt rozprowadza się bez problemu w jednym ruchu jak mgiełka nie dając żadnej struktury. Policzek można wymodelować idealnie dokładając tyle ile się lubi. Ja lubię efekt nie przerysowany i spokojnie sobie radzę z obsługą produktu. Czasem chodzi mi żeby prawie nie było widać. Jakość jest doskonała. Mimo że róż jest pudrem jest to puder jedwabisty jakby lekko kremowy. Woal koloru. Cudownie ożywia twarz nie podkreślając zmarszczek, nie wygląda źle na dojrzałej skórze a wręcz przeciwnie daje życie, zdrowy wygląd. Nakładam miękkim niedużym pędzelkiem Hakuro j720 lub jessup 109. Na twarzy wygląda dobrze, drogo. Nie trzeba dodatkowego rozświetlacza. Osoby które szukają ciężkiego mocno napigmentowanego matowego różu nie będą zadowolone.

Kupiłam go on line w drogerii Sephora. Spodobał mi się kolor nr 14 na swatchach w necie, a że mój ukochany wypiekany MAC, właśnie się kończył zakupiłam. I wielkie rozczarowanie... Przyznam że oceniam go dość surowo, ponieważ porównuje do super trwałych i mocno napigmentowanych róży z MAC, ale poprzeczka musi być wysoko, bo róż Natasha Denona jest bardzo drogi. A niech tam, inwestuje w końcu róż kupuje się raz na 2-3 lata. Otwórz, na plus wspaniałe, solidne i bardzo ciekawe niespotykane opakowanie. Łatwo sie otwiera. Nie pachnie. Marka cruelty free. Kosmetyk w środku sprawia wrażenie bardzo suchego. Ale to nic. Pacynkuje go raz, dwa razy czystym pędzlem MAC 168S, i stwierdzam że pędzel nie nabiera koloru... Dopiero po mocniejszym przyciśnięciu i kilkunastu pociągnięciach ilość nadaje się do nałożenia na policzki. Hm... Natasho! Cóż to za formuła? Róż na gdy jest już na policzkach wygląda bardzo delikatnie, dziewczęco, ładnie się wtapia w skórę. Z trwałością jest dość przeciętnie, nie wytrzymuje na policzkach cały dzień i to mi sprawia przykrość. Nie rozpracowalam jeszcze do czego użyć tego drugiego złoto-beżowego różu, bo na brazer jest za jasny. Na rozświetlacz nie, bo jest matowy... Podsumowując, nie polecam w tej cenie.