La Lill Zmywacz do paznokci 

Na zmywacz ten połakomiłam się ze względu na cenę. Za litrową butlę musiałam zapłacić około dwunastu złotych, co wydawało mi się wyjątkowo atrakcyjną ceną za taką pojemność produktu, którego jedynym zadaniem ma być zmywanie z moich paznokci lakieru (używam tylko klasycznych, jestem przeciwniczką hybryd). Dodatkowo, zachęcał cytrynowy zapach oraz fakt, że produkt pochodzi od polskiego producenta, a takich zawsze warto wspierać. Zmywacz etylowy, zatem powinien okazać się dobrym rozpuszczalnikiem. I takim faktycznie jest, bowiem radzi sobie z każdym rodzajem lakieru. Jasne kolory, ciemne, brokaty, piaskowe wykończenia, choć do tych dwóch ostatnich zalecam stosowanie go "na folię" (tj. przykładanie kawałka nasączonego zmywaczem wacika na paznokieć, okręcanie go folią aluminiową i po kilku minutach ściąganie poprzez miarowe pocieranie). Trochę średnio z zapachem, cytryny nijak wyczuć się nie da, zresztą ciężko się temu dziwić, skoro jedynym składnikiem jest octan etylu. Producent tę cytrynę na opakowaniu to umieścił chyba tylko z przekory. Pomimo dobrego działania zmywającego, nie powrócę już więcej do tego produktu bowiem niemiłosiernie przesusza on nie tylko skórę wokół paznokcia, ale i jej płytkę co negatywnie wpływa na kruchość tejże. Po kilku miesiącach stosowania zaczynam już przeklinać ten produkt, bowiem każdorazowe zmywanie paznokci jest naprawdę średnio przyjemnym procesem. Nie mogę też pozwolić sobie, aby od razu nanieść nowy kolor, konieczne jest odczekanie przynajmniej kilku godzin, bowiem lakier kiepsko "łapie" na płytce po zastosowaniu tego zmywacza, nawet po umyciu później rąk. Dla porównania, przy zmywaczach Isany, Essence, czy Cztery Pory Roku - których używałam przed zakupem tej wielkiej butli - mogłam spokojnie od razu po zmyciu starego lakieru, nakładać nowy kolor.