Maybelline New York Tattoo Brow 36H Kredka do brwi

Kredka miała potencjał, ale został on całkowicie zmarnowany. Zawsze bardzo długo szukam produktów kolorowych do brwi bo mam bardzo jasny odcień, który ciężko dopasować. Znalazłam tą od maybelline bo już kiedyś miałam ich wykręcaną, która jest super do kształtu tylko szybko się zużywa przy wypełnianiu. Ta z koleji jest fajna tylko do pierwszego zużycia końcówki… Produkt jest bardzo miękki i czubek jest tylko przy nowej kredce. Kiedy raz ją zużyjemy nie ma już jak stwarzać precyzyjnych lini. Kredka jest plastikowa, nie wiem czy w zamiarze była do temperowania… można ją ostrugać delikatnie nożykiem, ale marnuje się wtedy dużo produktu, który zostaje na nożu. O temperówce można zapomnieć chyba że ktoś chce ją zapchać mazistym produktem Kolejnym minusem jest to, że linie nie są idealne bo miękka kredka zostawia grudki, czasem większy jej kawałek przyklei się do włosków Na plus jest wodoodporność i trwałość i fajna szczoteczka do uczesania brwi.

Nawet nie wiem od czego zacząć. Kredka dla mnie jest strasznym rozczarowaniem. Kupiłam ją, bo uwielbiam wykręcaną kredkę Maybelline brow ultra slim, ale ta szybko się zużywa, więc nią nadawałabym kształt, a potrzebowałam czegoś klasycznego do samego wypełnienia brwi. No i w ręce wpadła mi Tattoo Brow. Po pierwsze koszmarnie się nakłada, po dołożeniu do brwi zostawia nieregularne plamy - raz się przyklei, raz stwierdzi, ze "tego obszaru nie da się pomalować", przez swoją miękką formułę nie da się nad nią panować. Ech no i formuła, jak już nałożysz, to jest problem z rozczesaniem spiralką. Ostatnią kwestią jest temperowanie, mam temperówkę kupioną w drogerii stricte do kredek i klops, do tej pory bez problemu radziła sobie z kredkami Catrice, a ta - łamie się, słabo struga, przez to że jest miękka to końcówka często zostaje w temperówce, więc mnóstwo produktu się marnuje, oczywiście wspomniana formuła nie pozwala zaostrzyć jej no żadnego szpica.

Kredki do oczu z serii Tatoo Liner uwielbiam, znalazły się nawet w moich makijażowych ulubieńcach roku 2020 dlatego bardzo ucieszyłam się, że firma wypuściła również z tej serii kredki do brwi. Są one utrzymane w tym samym stylu i są to kredki do temperowania. Na drugim końcu posiadają praktyczną szczoteczkę. Posiadam kolor Soft Brown i szczerze powiem, że myślałam, że będzie dla mnie za jasna bo z natury mam czarne brwi ale kolor okazał się mimo wszystko chłodny i wcale nie taki jasny co widać na zdjęciu. Kredka ma miękką formułę, dla mnie nawet nieco za miękką bo przez to szybko traci ostrą końcówkę ale łatwo można ją uformować np palcami. Przez tą miękkość nie należy też do najbardziej wydajnych. Bardzo dobrze się z nią pracuje, jest mocno napigmentowana. Ten kolor na moich czarnych brwiach wygląda bardzo naturalnie. Z reguły wole kredki wykręcane i twardsze ale ta ma coś obok czego nie można przejść obojętnie mimo wszystko - trwałość. Jako posiadaczka grzywki trwała kredka do brwi to dla mnie zbawienie i tak jak kredki do oczy Tatoo Liner są mega trwałe tak i Tatoo Brow im nie ustępuje. Po zastygnięciu ciężko ją zetrzeć nawet mocno pocierając palcem - oczywiście warunkiem jest malowanie a suchą skórę i pozostawienie jej do wyschnięcia. To najlepsza kredka do brwi pod tym względem z jaką miałam do czynienia, jeśli trwałość to jest coś czego w takiej kredce szukacie i nie zrażają Was miękkie kredki to będzie to strzał w 10! Przeszła u mnie test grzywki, czapki i wody;) Do tego cena mnie zszokowała na plus - w drogeriach online można ją upolować po 24,90 zł. To nie dużo jak za jakość jaką oferuje. Brawo Maybelline!

Ostatnio polubiłam się z kredkami. Uwielbiam taką cieniutką z Catrice, ale starcza mi ona nawet nie na dwa tygodnie, więc postanowiłam poszukać czegoś bardziej wydajnego. Padło na Maybelline. Jest to nowość, chociaż w Niemczech już jakiś czas ona jest. Mam kolor chyba deep Brown 7. Nie ma na kredce tego napisanego. Jest jeszcze jeden ciemny brąz ale już tak niemal czarny, więc ten mój kolor jest prawie najciemniejszy. Kolor nie jest za ciemny a zawsze mam dylemat czy brać ash Brown czy deep Brown. Jest taki neutralny. Myślę, że jednak następnym razem bym wybrała jakiś chłodniejszy czyli ten ash Brown. U mnie w DM nie było testerów, więc kupowałam w ciemno. Kredka jest ultra miękka, jak masełko. Nie jest wykręcania, tylko trzeba tęperować. Zużywa się ultra szybko. Po każdym użyciu trzeba ją tęperować. Bardzo gładko jedzie po skórze. Raczej nie jest to kredka, którą wyrysujecie pojedyncze włosy. Kredka bardzo łatwo się rozciera. Do tego spiralka z tyłu kredki jest bardzo miękka i super się sprawdza. Kredka pozwala szybko podkreślić brwi. Dużo szybciej niż cień czy pomada. Nie ma mowy o jakiś plamach, bo rozciera się dobrze. Nie jest to kredka taka woskowa. Kredka dla mnie nie jest super trwała. Tam gdzie nie ma włosków nie chce się za dobrze trzymać, więc raczej nie dla osób co by sobie chciały dorysować i wyrysować brwi. Ja mam dosyć grube i pełne brwi, więc jak chce je podkreślić tak naturalnie to jest super. Jak mam ochotę bardziej wyrysować i coś domalować, to jednak sięgam po cos innego. W ciągu dnia delikatnie się ściera. W zasadzie jak inne kredki, które miałam. Nie jest np.tak trwała jak ta pomada w kredce z Maybelline. Więc nie ma tu mowy o trwałości 36 godzin. Nie używam jej codziennie, ale wydaje mi się że przy codziennym stosowaniu, to miesiąc i nie ma kredki.