Jako mama rocznego malucha, z uwagą i starannością dobieram kosmetyki do pielęgnacji jego delikatnej skóry. Szczęśliwie od początku nie musimy zmagać się z problemami skórnymi - alergia, atopia czy podrażnienia są nam zupełnie obce. U mojego dziecka obawiam się jednak skłonności do przesuszenia skóry, jakiej sama doświadczam. Z tego powodu postanowiłam sięgnąć po balsam łagodzący polskiej marki Cutis z serii Mini Derm. Wrażenia dotyczące balsamu umieszczam poniżej.
Balsam został zapakowany w kartonowe opakowanie, na którym umieszczono wszelkie niezbędne informacje. Docelowe opakowanie - a więc poręczna i higieniczna tuba - posiada miłą dla oka grafikę ze słodką kaczuszką, powstało z myślą o najmłodszych użytkownikach :) Pojemność jest standardowa i wynosi 200 ml, za którą zapłacimy nieco ponad 30 zł - cena w porównaniu z jakością jest bardzo atrakcyjna. Sam balsam ma z kolei biały kolor oraz bardzo subtelny, nienachalny zapach, który umila stosowanie. Formuła balsamu jest lekka, bardzo delikatnie kremowa, świetnie rozprowadza się on na skórze. Na wchłonięcie trzeba dać mu krótką chwilę, nie pozostawia na skórze nieprzyjemnego, tłustego filmu.
W składzie balsamu wyróżnić możemy między innymi: olej konopny, ekstrakt z błękitnej stokrotki, olej z nagietka lekarskiego, masło shea, bisabolol, alantoinę czy trehalozę. Produkt jest odpowiedni dla wegan. Powstał z myślą o skórze delikatnej, wrażliwej, suchej a nawet atopowej, alergicznej czy podrażnionej. Nadaje się nawet od pierwszych dni życia. Z uwagi na to, że mam naprawdę suchą skórę, postanowiłam stosować ten balsam razem z moją córeczką :)
Balsam stosowałam codziennie po kąpieli. Efekty przeszły moje oczekiwania - od razu po zastosowaniu zarówno moja skóra, jak i skóra mojego maluszka była przyjemnie miękka, aksamitna w dotyku, idealnie nawilżona oraz bardzo subtelnie pachnąca. Suchość oraz podrażnienia zostały ponadto ukojone i wyciszone. Przestałam czuć dyskomfort oraz swędzenie i pieczenie spowodowane suchością, balsam cudownie łagodzi skórę. Przy regularnym stosowaniu takich podrażnień oraz przesuszonych miejsc powstaje również znacznie mniej, produkt Cutis skutecznie niweluje szorstkość. Skóra - zarówno ta delikatna, dziecięca, jak i u dorosłego - zostaje wspaniale odżywiona, jest wręcz aksamitna w dotyku, ma zdrowy koloryt, a zaczerwienienia znikają. Na plus także wydajność - kosmetyk wystarcza na długo, mnie i córeczce spokojnie wystarczył na miesiąc codziennego stosowania. Na sam koniec dodam, że to co wyróżnia ten balsam, to olbrzymia delikatność - nie podrażnia, nie uczula. A ja jestem ogromnie ciekawa pozostałych produktów z tej serii: emulsji micelarnej oraz kremu kojącego podrażnienia.
Podsumowując, jeżeli poszukujecie balsamu (dla dziecka oraz dla siebie) z bardzo dobrym, wyróżniającym się składem, w dodatku polskiej produkcji - koniecznie dajcie szansę temu od Cutis. Zapewniam, że nie zawiedziecie się :) Dla mnie 5/5 gwiazdek, szczerze polubiłam się z nim i zostanie ze mną na dłużej.
Zalety:
- poręczne i wizualnie ładne opakowanie,
- lekka, delikatnie kremowa formuła,
- świetnie wchłania się, nie oblepia skóry,
- cudownie nawilża, koi, łagodzi podrażnienia,
- skóra po zastosowaniu jest aksamitnie gładka,
- można stosować go od pierwszych dni życia,
- na plus także naturalny skład,
- produkt odpowiedni dla wegan,
- polska produkcja,
- spora wydajność,
- uczciwa cena (ok. 30 zł za 200 ml)