Clarins Beauty Flash Balm Maseczka upiększająca

To w zasadzie był dość przypadkowy zakup (brakowało mi produktu do okazyjne promocji, darmowej przesyłki itd.) Ale okazał się dość intrygującym produktem. Ma piękny zapach, opakowanie dość eleganckie (biały plastik z czerwonymi napisami) wyciskany z tubki. Sama konsystencja dość lekka, żelowa w kolorze brzoskwiniowym. Szybko się wchłania i pozostawia skórę bardzo miękką i wygładzoną. Świetnie współgra z makijażem, nie roluje się, mam wrażenie, że działa jak BAZA przedłużając żywotność makijażu. Nie stosuję codziennie, raczej na wyjścia, kiedy chcę się poczuć bardziej ,,wypielęgnowana", a makijaż ma być trwalszy, cera bardziej wygładzona. Posiadam mniejszą pojemność :)

Dla mnie to super produkt na zmęczona twarz, np po ciężkiej nocy lub podróży. Zmienia wygląd, rozświetla cerę i jakby „stawia na nogi”. Jest ok pod makijaż chociaż nie lepszy niż mój regularny krem na codzien (tez Clarins). Nie wydaje mi się żeby to był produkt od którego należy wymagać długotrwałych, stałych efektów, traktuje go jako SOS kiedy twarz zmęczona ????

Dostałam mini tubkę w prezencie. Produkt jest bardzo przyjemny, po nałożeniu ładnie wygładza skórę, ale efekt nie jest spektakularny. Ma delikatny, miły zapach. Szybko się wchłania. Nie zrobił żadnego większego efektu wow. Za tę cenę spodziewałam się czegoś naprawdę rewelacyjnego. Nie zauważyłam usunięcia oznak zmęczenia, jak zapewnia producent. Gdyby cena była niższa, na pewno bym po niego sięgnęła, bo rzeczywiście, bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż, buzia jest miękka, gładka i przyjemna w dotyku. Nie zapycha, nie uczula, co jest dużym plusem. Bezproblemy kosmetyk z dobrym składem, gdyby nie cena, byłby w porządku. Za tę cenę jednak jestem na nie.

Produkt stosuję jako bazę pod makijaż, po użyciu serum i kremu. Idealnie nadaje się pod podkład - skóra jest lekko rozświetlona, podkład trzyma się lepiej. Piękny zapach, ale absolutnie nie uczula ani nie podrażnia wrażliwej cery. Wydajna, ale długotrwałych efektów pielęgnacyjnych nie zauważyłam niestety.

Maseczka upiększająca jest produktem bez zmywania, do nakładania bezpośrednio przed makijażem. Było to dla mnie dość duże zaskoczenie, nigdy nie miałam takiego produktu. Oczywiście stosowałam bazy pod makijaż ale ich skład składał się większości z silikonów. Maskę posiadam w pojemności 15ml. Był to produkt zawarty w tegorocznym kalendarzu adwentowym. Mimo niewielkiej pojemności sama maska jest dość wydajna. Przy jednorazowym użyciu stosuje wielkość ziarnka grochu i z pewnością wystarcza to na całą twarz. Stąd myślę, że ten z pozoru niewielki produkt będzie mi służył jeszcze długo. Produkt ma cudny zapach. Wręcz zachęca do stosowania, a sama aplikacja jest bardzo przyjemna. Ma dość gęsta konsystencję ale świetnie rozprowadza się na twarzy. Co można od razu zauważyć to intensywne wygładzenie twarzy ale bez wyraźnego uczucia ściągnięcia. Okazjonalnie stosowałam typowe silikonowe bazy pod makijaż, którym oprócz wygładzenia towarzyszyło nieprzyjemne "ściągnięcie" twarzy. Stąd ten produkt uważam za świetną bazę pod makijaż. Produkt powoduje, że twarz nie świeci się w miejscach, których nie powinna tylko sprawia wrażenie ogólnie rozpromionej. Nie zauważyłam wyraźnego ujednolicenia koloru, jednak nie mam większego problemu z przebarwieniami. Nałożony krem bb lub podkład na tą maseczkę nie roluje się, dobrze się rozprowadza i dopasowuje do twarzy. Dodatkowo maseczka zwiększa trwałość makijażu. Jestem zachwycona! Stosuje okazjonalnie ale czuję, że będę wracać jednak regularnie.

Ta maska to cudo, do którego wracam co rok. Pierwsze opakowanie dostałam od siostry, której nie podpasował ten kosmetyk. Ja go uwielbiam! Latem nie maluję twarzy, nakładam tylko tę maskę i skóra jest cudownie rozświetlona. Nakładam ją zawsze kiedy chcę poczuć się lepiej lub kiedy mało spałam i cera jest bardzo zmęczona. Czasem stosuję jako maskę na noc. Ma świetną konsystencję i zapach. Efekt na cerze świetny. Warto zainwestować w ten kosmetyk. :)

Kosmetyków marki Clarins oraz recenzowanej maseczki używam od dobrych 5 lat. Beauty Flash Balm używam tylko i wyłącznie jako "bazy pod makijaż", choć podkładów nie używam w ogóle i może dlatego jeszcze lepiej widać jej działanie. Efekty można zobaczyć już po kilku minutach: - skóra staje się jędrniejsza a mini-zmarszczki i pory mniej widoczne- taki fotoshop w tubce - efekt rozpromienionej, wypoczętej cery, o jednolitym kolorycie, - cudowny, nienachalny zapach - makijaż (w moim przypadku róż i czasem korektor) jest na niej nie do zdarcia, tym samym nie dość że sama delikatnie matuje, to podtrzymuje efekt np. transparentnego pudru Spełnia wszystkie zapewnienia producenta, jest bazo-maseczką upiększającą. Myślę, znając markę Clarins, że również odżywia i ma zbawienny wpływ na skórę, ale od prostowania zmarszczek jak u mopsa mamy gabinety, a od odżywiania kremy :) Jak dla mnie- najlepszy produkt tego typu zarówno tej marki, jak i wśród testowanych kosmetyków innych firm z półki premium. Nie wpiszę tu ceny jako wady. Wyjątkowo w tym przypadku uważam, że jest adekwatna do jakości, a tubka przy codziennym nawet używaniu wystarcza mi na ok. 3 miesiące.

Maseczka ma niezwykle przyjemną, kremową konsystencje. Ślicznie pachnie. Nałożona na twarz momentalnie reaguje ze skórą. Wchłania się błyskawicznie. Cera staje się cudownie ożywiona - lekko zaróżowiona, świeża, rozjaśniona. Specyfik wygładza i delikatnie nawilża. Ujednolica koloryt. Ja stosuje ją doraźnie pod makijaż, jak i jako klasyczną maseczkę i z rezultatów osiąganych przez oba te sposoby jestem niezwykle zadowolona. Moja skora wygląda naprawdę bardziej zdrowo i atrakcyjnie. A co najistotniejsze dla mnie, efekt ten nie jest jednorazowy i przy systematycznym stosowaniu utrzymuje się . Dosyć wydajna, bo wystarczy malutka ilość rozsmarowana cienką warstwą, poza tym nie jest to przecież kosmetyk do codziennego stosowania. Ogólnie byłam z niej bardzo zadowolona.

Jest to maska raczej cięższa, bardzo bogata. Gdy miałam bardziej suchą skórę spełniała się również jako krem na dzień i maska pod makijaż; teraz, gdy skóra się "najadła" i nawodniła, wyłącznie jako nocna maska. Po jej użyciu twarz wygląda na wspaniale wypoczętą i rozjaśnioną. Faktycznie trzeba ją domyć. Ma subtelny, wspaniały zapach i przyjemne w uzyciu opakowanie.

Maska ta często zwana jest bankietowa. Jeżeli chcesz szybkich efektów to po zastosowaniu jej na pewno je dostrzeżesz. Ma mocne działanie rozświetlajace, regenerujące i wyglądające. Skóra jest jedrniejsza i zdrowsza Polecam zastosować przed peeling który wzmocni efekty

Pracuję po nocach, gram na weselach jako DJ, popalam papierosy i co tu ukrywać, na drugi dzień moja cera wygląda tragicznie. Ta maseczka pomaga, może nie działa spektakularnych cudów ale po takiej nieprzespanej nocy lekko poprawia koloryt, wygładza, rozpręża i w połączeniu z sokiem pomarańczowym, który piję, sprawia, że mogę wyjść do ludzi. Starcza naprawdę na długo i muszę przyznać, że mi odpowiada o wiele bardziej niż, o wiele droższa, maseczka Eisenberga. Ja jej nie zmywam i u mnie sprawdza się po wchłonięciu i wklepaniu jako krem pod makijaż.

Ciekawy produkt, ale nie za tą cenę. Maski używam jako kremu na noc. Konsystencja jest otulająca. Produkt krzywdy nie robi, ale też jakiś cudów nie zauważyłam. Zaraz robię kolejne podejście bo mam jedną na zapasie z jakiegoś zestawu. Może dam jej jeszcze jedną szansę.

Kupiłam sobie kiedyś opakowanie tego kremu/maseczki po wszechobecnych zachwytach. Niestety ja zachwytu nie podzielam. Opakowanie jak najbardziej na plus, miękka tuba jest zawsze dobrym rozwiązaniem, aby dało się kosmetyk zużyć do końca. Konsystecja średnio gęsta, dobrze się wsmarowuje, aczkolwiek zapach mi sie nie podoba wcale. Stosowałam jako maskę - po starciu nadmiaru z twarzy po jakiejś pół godzinie efektu nie widziałam absolutnie żadnego, a w międzyczasie męczyłam się mając tą zbyt dużą ilość na buzi, bo miałam wrażenie mega obciążenia. Próbowałam stosować jako krem, ale działanie nawilżające jest żadne. Po prostu w mojej ocenie ten produkt nie robi nic. Zużyłam, ale nigdy nie zobaczyłam efektów, jakie producent obiecuje i na pewno nie kupię więcej.

Zalety: + cera nabiera blasku + skóra jest wypoczęta + drobne zmarszczki są wygładzone + rysy twarzy jakby ulegają wygładzeniu + pory stają się mniejsze Wady: - jest droga i niestety nie jest wydajna

Kremy, peelingi i maseczki są kwestią indywidualną. Moja cera z tłustej, trądzikowej przeszła w mieszaną, czasami nawet bardzo przesuszoną na policzkach (szczególnie w okresie jesień-zima). Zatem maseczki staram się dobierać nad wyraz ostrożnie. Maseczka ma postać kremu o jasno-beżowym zabarwieniu. Jej zapach określiłabym jako mydlany, dla mnie niezbyt przyjemny. Osobiście uważam, że maseczka nie spełnia żadnej z obietnic producenta. Dla mojej cery jest całkowicie neutralna w działaniu. Maseczka zostawia po sobie lepką i tępą warstewkę, przez co konieczne jest ponowne umycie twarzy. Na szczęście nie zapycha, a co za tym idzie, nie pogarsza stanu cery. Opakowanie jest poręczne i wygodne. Łatwo z niego wydobyć resztki produktu. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1: 50 ml

No cóż... polubiłam tę markę, więc na tak chwalony produkt napaliłam się jak szczerbaty na suchary. Stosowanie jej jako maseczki w moim przypadku to nieporozumienie, zero nawilżenia czy upiększenia. Jako rozświetlająca baza pod makijaż jest ok, ale poza rozświetlenie nic więcej nie robi. W obecnej chwili zakup flash balm oceniam jako stratę pieniędzy, być może za jakiś czas lepiej ją ocenie, dlatego jeszcze poczekam z oddaniem jej. Osobom o wrażliwej, skłonnej do zapychania cerze radzę uważać na ten produkt i nie kupować w ciemno, u mnie kilka razy podrażniła policzki i spowodowala krostki. Dwa razy połączyłam ją z olejkiem Clarinsa i mocno podrażniła mi ta mieszanka skórę, chociaż oba produkty są z tej samej firmy; kiedy dodaję ten olejek do innych maseczek lub kremów jest ok. Tym razem produkt Clarins mnie rozczarował. Odejmuję gwiazdki za zapychanie, podrażnienia i brak innego działania poza rozświetleniem. Dla mnie to wyłącznie rozświetlająca baza pod makijaż, niestety taka, która potrafi zapchać.

Po przeczytaniu samych ochów i achów na jej temat zapragnęłam ją koniecznie mieć. Zamiast spróbować najpierw próbki to ja połakomiłam się na normalne opakowanie. Początkowo myślałam, że ze mną coś nie tak, kiedy po jej zastosowaniu na wszelakie sposoby nie widziałam w lustrze żadnego działania, nie mówiąc już o upiększeniu. Próbowałam jako normalną maseczkę, którą zmywałam po 20 minutach, próbowałam nakładać na całą noc, próbowałam jako bazę pod podkład i zawsze to samo: zero efektów. Nie rozumiem jej fenomenu, ani nie upiększa, ani nie nawilża, ani nie rozświetla. Plusem jest to, że chociaż nie podrażnia i nie uczula. Niestety lekko zapycha pory, podkreśla je, zostawia dziwną maź na twarzy, podkład się strasznie roluje. Jest dość wydajna niestety. Producent obiecuje, że "rozpromienia" cerę, rozjaśnia ją, ożywia i wyrównuje naturalny koloryt, wygładza drobne zmarszczki, zmiękcza i nawilża. Lekko napina i kontur twarzy: skóra odzyskuje jędrność i gładkość, daje efekt mini-liftingu - nie zauważyłam kompletnie żadnego takiego działania. Ot, zwykły krem nakładany na twarz. Dla mnie strata czasu i pieniędzy.

Maseczka spełnia swoje zadanie. Używam ją na kilka sposobów: albo zostawiam na noc, albo nakładam na 15-20 minut, albo stosuję jako bazę pod makijaż. We wszystkich przypadkach sprawdza się doskonale. Po jej użyciu skóra jest miękka, nawilżona, rozjaśniona. Zmarszczki są delikatnie wygładzone. Pory są zakamuflowane. Idealnie odżywiona skóra. Makijaż wygląda świetnie i zdecydowanie dłużej się trzyma. Maseczka ma przyjemną, kremową konsystencję. Nie powoduje podrażnień czy zapychania skóry. Dodatkowo ma łądny zapach, który uprzyjemnia stosowanie. Używam tego produktu od: dwóch lat Ilość zużytych opakowań: 2