Kilka miesięcy temu jasny blond przeistoczyłam w ciemniejszy z "popielaty" w nazwie, dlatego zgłaszając się do testu w Klubie Recenzentki zdecydowałam się na szampon w wersji Chroma Crème Blue Dyes przeznaczony do niwelowania miedzianych tonów. Ciemny blond zaplusował tym, że przykrył żółtawe pasma, ale z takimi na granicy rudości sobie nie poradził. Mam na głowie pomieszanie z poplątaniem - pod farbą sporo jeszcze pasm w naturalnym kolorze, ale siwulce już pokazują, jak potrafią namieszać. Farbowanie włosów daje u mnie efekt pasemek w różnych odcieniach, co byłoby pożądane, gdyby nie kolorystyka tychże. Świeżo ufarbowana czupryna wygląda niczego sobie, jednak z każdym kolejnym tygodniem skłonność włosa do ciepłych barw daje o sobie znać.
Szampon zamknięty jest w niewysokiej butelce o miłej dla oka szacie graficznej, ma neutralny, nienachalny zapach. Producent wyjaśnia na opakowaniu, iż produkt należy stosować naprzemiennie z innym, tak też postępowałam.
Jestem zakochana w kolorze szamponu - jest bardzo ciemny, atramentowo granatowy, dodatkowo zawiera niebieskie drobinki, które widać, gdy wylejemy na dłoń większą ilość. Jak łatwo się domyślić wanna czy brodzik wygląda po myciu włosów jak pobojowisko. Nie ma lekko. Szampon farbuje dłonie po całości - palce, skórki, paznokcie. Szczęśliwie nie permanentnie, po kilkukrotnym umyciu rąk problem znika, można też po prostu użyć rękawiczek. Kosmetyk pieni się fantastycznie i na niebiesko - skojarzenia ze Smerfami nieuniknione ;)
Miksturę należy trzymać na włosach przez dwie minuty lub dłużej, w zależności od oczekiwanego efektu. Uprzedzam, że przy odczekaniu pięciu minut siwe odrosty nabrały u mnie fioletowego odcienia. Szampon dobrze myje włosy, ale przy spłukiwaniu radzę bacznie zwracać uwagę, czy odrobina piany nie zaczaiła się gdzieś za uchem - poznajemy to po zafarbowanym ręczniku. Tak, to mój przypadek.
Czy jestem zadowolona? Być może, chyba, raczej tak. Mając na głowie jasny blond stosowałam szampon z fioletowym pigmentem i byłam bardzo zawiedziona, przy aktualnym ciemnym blondzie pigmenty niebieskie zrobiły lepszą robotę. Muszę zaznaczyć, że z pasemkami w ciepłym odcieniu poradził sobie na chybił trafił, niektóre zdecydowanie zmieniły temperaturę koloru, inne stawiły opór i pozostały ciepłe. Niemniej jednak ta konkretna wersja Chroma Crème pozwala dłużej cieszyć się chłodnym (a przynajmniej względnie chłodnym) kolorem, co sprawdzałam przez blisko miesiąc.
Sądzę, że szampon wart jest zainteresowania, póki co na lepszy nie trafiłam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl