Krem kupiłam ponad rok temu spontanicznie, ponieważ była na niego promocja. Używałam go miesiąc, potem porzuciłam go na rzecz kremu od sylveco, ale potem znów sobie o nim przypomniałam. A więc jeśli jest ktoś, kogo interesują moje wypociny to zapraszam do czytania dalej ;)
Cena: 10zł/50ml
Dostępność: Rossmann
OPAKOWANIE: Tubka z najzwyklejszą w świecie zakrętką, opakowanie jest miękkie, więc bez większego problemu wydobędziemy produkt do końca. Standardowo dla produktów alterry stylistyka jest prosta i bezpretensjonalna.
KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ: Krem ma biały kolor, nie jest ani za rzadki ani za gęsty. Jest lekki, dobrze się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Wydajność jak najbardziej na plus, wystarczy niewielka ilość produktu, aby "namaścić" swoją buźkę, no i ewentualnie szyję i dekolt ;)
SKŁAD: Woda, Oliwa z oliwek, Gliceryna, Alkohol w roli naturalnego konserwantu, Olej z nasion krokosza barwierskiego, Alkohol mirystylowy (emolient), Glyceryl Stearate Citrate (emulgator, polska nazwa jest tak długa, że nie będę jej pisać XD), Olej z nasion wiesiołka, Wosk z sumaka (jest to największa zagadka składu, którą rozwiązywałam, ponieważ moja znajomość łaciny ograniczała się do zrozumienia słowa cera-wosk, natomiast po wpisaniu w wujka google słowa "rhus" odkryłam, że drzewko które rośnie na co drugim podwórku na moim osiedlu to właśnie sumak :D), guma ksantanowa (zagęszczacz), Olej z pestek moreli, Lecytyna otrzymywana z oleju sojowego, Olej z nasion słonecznika, Składnik pozyskiwany z korzenia lukrecji, działa kojąco, konserwant, antyoksydanty.
Skład, jakby to powiedziała Kascysko "bardzo zacny", a jeśli chodzi o alkohol, osoby o skórze normalnej nie muszą się obawiać, od tych ilości nie wylądujemy w grupie wsparcia dla anonimowych alkoholików o czym już zresztą kiedyś pisałam w jednej z moich fantastycznych recenzji (hahaha, to był sarkazm oczywiście).
ZAPACH: No cóż, w tej ABSOLUTNIE FANTASTYCZNEJ RECENZJI o której pisałam wyżej wspomniałam również, że ludzie z Deutschlandu (tak właśnie chwalę się znajomością jednego słowa po niemiecku, a co mi tam) nie tylko nigdy nie żartują jak twierdzi Claudia Schiffer w najnowszej reklamie Opla, ale jak widać (a raczej czuć) są również pozbawieni zmysłu powonienia. Pogódźmy się z tym. Kosmetyki od alterry jadą równo, tylko nie do końca wiadomo czym. Modlę się żeby to były roślinki a nie coś innego :yyyy:
DZIAŁANIE: Zwykle opisuję działanie rubryczkach Plusy/Minusy, ale kobieta zmienną jest, więc dzisiaj opiszę je ot tak, po prostu. Przede wszystkim krem dobrze nawilża, a przynajmniej tak robił, gdy moja cera była mniej przesuszona. Chodzi mi o to, że ten krem należy do tych z gatunku lekkich i będzie się dobrze sprawował, ale przy cerze, która potrzebuje niewielkiego nawilżenia. Drugim plusem jest to, że nie zapycha, nie powoduje wysypu pryszczy, ale z racji tego, że w składzie znajdują się substancje, które mogą teoretycznie zapchać, osoby ze skórą skłonną do niedoskonałości muszą uważać. Ten krem również mnie nie podrażnił ani nie spowodował rumienia co uważam za dobry znak. Do plusów mogę zaliczyć też cenę i wydajność oraz to, że nadaje się pod makijaż i nie powoduje świecenia się. Minusów raczej brak.
Na koniec muszę dodać, że nie należy się sugerować nazwą tego kremu tak dokładnie. Osoby ze skórą nadwrażliwą może podrażnić chociażby alkohol. Mimo wszystko wrażenia związane z użytkowaniem tego kremu były pozytywne, ale nie wiem czy kupię go ponownie, ponieważ potrzeby mojej skóry stale się zmieniają, a poza tym lubię próbować różnych rzeczy i niewiele produktów zostaje u mnie na dłużej :)
Używam tego produktu od: roku z przerwą
Ilość zużytych opakowań: jedno