Dostałam jakiś czas temu kilka buteleczek tego serum, ale nie mogłam się do niego przekonać ze względu na jego konsystencję: gęsta pasta, którą trudno nałożyć na poszczególne końcówki włosów. Odstawiłam i tyle.
A jednak wróciłam i naprawdę warto!
Mam od lat rozjaśniane włosy - pasemka wykonywane w profesjonalnym salonie Loreal. Generalnie dbam o włosy, ale w ostatnim roku trochę zaczęły mi się przesuszać i puszyły się, co wyglądało naprawdę nieładnie.
Podeszłam do tego serum metodycznie, chcąc dać mu czas w pokazaniu co potrafi i sama si nie mogę nadziwić, że wcześniej tego nie zrobiłam, a buteleczki smętnie leżały w mojej kosmetycznej spiżarni.
Ale do rzeczy: konsystencja kosmetyku jest gęsta, co w pierwszym podejściu dla osób, które przyzwyczajone są do rzadszych kosmetyków aplikowanych na końcówki włosów może być kłopotliwe. Wyciskam wielkość orzeszka laskowego na dłoń i placami lekko nabieram małą ilość, rozcieram między palcami i siedząc sobie przed TV nakładam pasemko po pasemku. Końcówke rozcieram w dłoniach i przyglądzam włosy od środka i na zewnątrz - końcówki i ciut wyżej. Efekty po 2 tygodniach codziennego stosowania: włosy są cudownie odżywione, końcówki niesamowicie zdrowe! Brak efektu puszenia włosów (ale to również zasługa mleczka LOREAL MYTHIC OIL MILK, który rozpylam na długości włosów powyżej tych końcówek).
Co jest rewelacyjne w całej mojej kuracji? Zmiana nastawienia do dozowania obu kosmetyków (z mleczka Loreala rónież na początku nie byłąm zadowolona zbytnio). Zaczęłam te kosmetyki dozować niezależnie od mycia włosów. Tzn wcześniej: myłam włosy, odżywka, serum na końcówki (FUDGE przez swoją konsystencję masełka trudniej się rozprowadza na wilgotnych włosach), psiknełam mleczkiem Loreala, suszenie, na koniec wygładzenie np. Serum LOREALA Lumino Contrast.
W tej koncepcji dozowania kosmetyków nie widziałąm zalet ani FUDGE ENDS ani Loreal Mythic Oil.
Dopiero stosowanie na suche włosy prezerosło moje oczekiwania!
Bałam się, że Fudge obciąży włosy i sprawi, że będą się szybko przetłuszczać. Otóż jakie miłe moje zaskoczenie było, gdy okazało sie, że włosy świetnie chłoną kosmetyk, wyglądają od razu po aplikacji zdrowiej i nie ma to wpływu negatywnego na ich kondycję wizualną - a wręcz przeciwnie!
Wcześniej suche włosy - końcówki plątały mi się i jak chciałam je rozczesać w ciągu dnia to trochę musiałam pocierpieć, bo przesuszone końcówki plątały się niemiłosiernie. Teraz problem zniknął: FUDGE nakładam na włoski 2 razy dziennie: rano i wieczorem przed spaniem. Włosy myję raz na 2-3 dni - co jest dla mnie szokiem bo jeszcze niedawno musiałam je myć codziennie bo wydawały mi się nieświeże - i to nie dlatego że były tłuste ale jakieś takie nierównomierne - przy skalpie już tłustawe, a od połowy i końcówki przesuszone siano. Fudge i olejek Loreala pomogły mi zmienić ten stan rzeczy. Włosy są równomiernie odżywione, końcówki są zdecydowanie zdrowsze i się nie plączą, co powoduje że wyglądają na zdrowsze i są naprawdę piękne!
Ale się cieszę, że dałam kolejną szansę tak rewelacyjnemu kosmetykowi. Widziałam opinię poprzedniczek i nie dziwię się, że mogły mieć złe doświadczenie, jeżeli nie znalazły sposobu na swoje dozowanie Fudge. Ja znalazłam i dlatego dzielę się swoją opinią, bo widzę że o tym samym kosmetyku ta sama osoba może mieć skrajnie różne opinie.
Tak czy inaczej mam 3 buteleczki tego serum, więc w dłuższym stosowaniu produkt zweryfikuję jeszcze lepiej.
Szkoda, że ta marka jest neidostępna w Polsce, bo używałam kilku innych kosmetyków Fudge i tamte były bezkonkurencyjne:
HOTHED VIOLET - lekka pianka, która wywabia żółte refleksy z włosów blond (robi to w sposób niesłychanie delikatny nie obciążając włosów - mój KWC w tej dziedzinie)
HEAD SHINE - spray, który "na sucho" nabłyszcza włosy - to jest rewelacyjny kosmetyk! Psikasz na wystylizowane włosy, przeciągasz szczotką i Voila! pięknie wydobyte refleksy włosów. Pięknie pachnie i nie obciąża włosów, nie przylizuje jak to często mają w zwyczaju nabłyszczacze.
MEMBRANE GAS - dobry, mocny lakier, świetny do miejscowego utrwalania fryzury, rzadko go stosuję z racji noszenia prostych gładkich fryzur
No i nie pamiętam nazwy - szampon na sucho. Bardzo dobry kosmetyk, ale miałam go tylko raz i dawno.
Uff dużo napisałam, ale to dlatego, że o tej marce jest niewiele na Wizażu, a uważam że to naprawdę bardzo dobre kosmetyki, więc jeżeli ktoś kiedyś będzie miał okazję, niech wypróbuje, bo ja strasznie żałuję że nie są dostępne w Polsce. Na szczęście mam zapas przywieziony zza granicy więc mi starczą jeszcze na jakiś czas.
Używam tego produktu od: teraz od ponad 2 tygodni, wcześniej sporadycznie
Ilość zużytych opakowań: jestem w trakcie pierwszego