Nader szczerze cenię kosmetykę naturalną, ale nigdy do końca uczciwie nie byłam przekonana do samych olejów organicznych. Odnoszę wrażenie, że pojedynczy olej w nierozcieńczonej formie jest zbyt intensywnym doznaniem dla skóry, i przez to może być bardziej alergenny lub też może przesuszyć poprzez przekarmienie niedostosowanej do tego typu aktywnych składników skóry.
Olej kokosowy jednak darzę pewną sympatią, nie ukrywam, że głównie za zapach, lecz również za całkiem zadowalające działanie. Nie jest może najlepszym specyfikiem pielęgnującym wszystko i wszędzie, ale i tak nie wykopałabym go z mojej kosmetyczki :)
Mamy tu dość estetycznie znośny, biały, plastikowy, szczelnie zakręcany słoiczek mieszczący 100ml produktu. Jest czysto, nic się nie wylewa, ale też i trzeba babrać palcami w środeczku i zakręcać wieczko tłustą łapką. Przeżyję. Ważniejsze wnętrze.
Sam olej, przebywając z chłodnej temperaturze, jest w postaci gęsto ubitej, dość zwartej śmietanki, która pod wpływem ciepła ciała w ciągu kilku sekund rozpuszcza się do formy suchszego olejku i ekstremalnie łatwo rozsmarowuje na skórze. Lekko natłuszcza skórę, ale efekt ten jest subtelny,a po kilku minutach rezultat jest prawie całkowicie matowy, bez żadnej grubej warstwy tłuszczu, jaka jest charakterystyczna dla bardziej płynnych olejów. Olej w stałej formie pachnie oszałamiająco prawdziwym, niesłodkim kokosem, lecz niestety ( wielkie NIESTETY) w ciągu kilku minut po rozpuszczenia zapach całkowicie się ulatnia i absolutnie nie pozostaje na skórze.
Co zauważyłam z efektów odrobinę niezadowalających to to, że z początku podczas przyzwyczajania się skóry jej stan się odrobinę destabilizuje. Skóra się lekko wysuszyła i napięła, lecz ten efekt w ciągu kilku dni całkowicie znika i przekształca się w same pozytywy:
* wyrównanie kolorytu. Wszelkie zrogowaciałe mieszki nad kolanami zniknęły, a czerwone kropeczki się wysuszyły.
* nawilżenie stało się całodobowe. Smarując się wieczorem, następnego dnia nawilżenie jest wciąż mocno wyczuwalne.
* gęstość skóry się wyraźnie zwiększyła. Nie nazwałabym tego ujędrnieniem, ale sam naskórek jest bardziej zwarty.
Pozytywy te u mnie występują jednak przeważnie jedynie na skórze ciała, niekoniecznie samej twarzy, gdzie olej jest dla mnie po prostu zbyt tłusty i choć nie zapycha, to moja cera czuje się niekomfortowo.
Włosy moje na olej kokosowy zwyczajnie kichają. Ani ziębi,ani grzeje. Ot tak, mogę nałożyć, ale one i tak mają go gdzieś. Efekt jak po samym szamponie.
Wydajność jest średnia. Z początku wydawała się dość duża, ponieważ z jednej strony na jednorazową aplikację na całe ciało wystarcza niewielka ilość dwóch monet, a jednak i tak pomimo tego całość oleju znika z opakowania w zastraszającym tempie. Prawdopodobnie wynika to ze stałej postaci oleju.
Nie jestem też przekonana do ceny, która wynosi około 40zł za jedynie 100ml, ale myślę, że mimo wszystko jest to jedna z tańszych opcji na rynku organicznym.
Kurczaki, ale jednak jest ten fakt, że jest to jeden z bardzo niewielu produktów, które skutkują u mnie przy stanach zapalnych wokół mieszków włosowych i pobija na głowę nawet Pilarix. No bajka.
Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: z tej firmy tylko jedno