Bardzo dobry... krem do ciała
Dawałam mu szansę jako kremowi do twarzy kilka razy – za każdym było tak samo. Lekkie podrażnienia, zaczerwienienie, niby buzia nawilżona, ale nie do końca. To nie było to, chociaż tak bardzo chciałam – chciałam choć raz znaleźć dobry krem od L'oreala dla siebie...Choć raz, być jak te szczęśliwe kobiety z reklam, które znalazły idealny krem i mówią, że są „tego warte”.Szczególnie jak piękna Natasha Poly w reklamie telewizyjnej próbuje mnie przekonać, że jej wrażliwa skóra jest taka sama jak moja, tylko, że ona jeździ w niej pięknym czarnym samochodem i nosi idealnie dopasowaną białą sukienkę – jak ja zakładam białą sukienkę, to od razu muszę ją czymś poplamić. Ja też jestem warta, a jakoś nie mam szczęścia. Nie dane mi.
Niby wszystko było w porządku, ale nie do końca. Niby nic nie szczypie, ale skóra nienaturalnie czerwona. Na drugi dzień widzę, to nie bąbel, ani nawet pryszcz, ale takie zaczerwienia na buzi, które nie chcą zejść, miejscowe, nie bolę, ale coś tam czuję. Rozumiem zachwyty nad tym kremem, jak ktoś ma bezproblemową cerę, to Nutri Gold sprawdza się świetnie, ja nie mam i dlatego nie potrafimy się dogadać. Opakowanie jest piękne, masywne, wzorowane na tych drogich cudach z perfumerii, chyba. Kolor brzoskwiniowy, aż zachęca do używania. Ale środek mi nie podchodzi i nie ma co się męczyć.
Ale musiałam Nutri Gold zużyć i skończył jako krem do ciała – tak wiem, będzie mało wydajny, taki słoiczek, ale spróbowałam... potem kiwnęłam głową z uznaniem. Krem nawilżył mi skórę, odżywił. Bosko pachnie – jakby naprawdę L'oreal kiedyś pokusił się o stworzenie Nutri Gold balsamu do ciała albo kremu do ciała, który pachnie jak krem do twarzy to ja pierwsza stoję w kolejce, naprawdę śliczny zapach. Skóra była po nim jaśniutka, miękka, bardzo przyjemna w dotyku. Sprawdził się. Więc chyba znalazłam wersję mini balsam do ciała, aby zabierać w podróż, ha tego się nie spodziewam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie