Szampony w pudrze Hesh (innych nie testowałam, Khadi odstrasza ceną, a podejrzewam, że jakość może być nawet gorsza) to najlepsze, co kiedykolwiek, w toku długoletniej pielęgnacji, dałam moim włosom. Serio. Mawia się, że szampon jest na włosach tak krótko, że nie może im ani pomóc, ani zaszkodzić, ale działanie pudrów na moje włosy jest tego zaprzeczeniem. Wystarczy, jak powiem, że przez jakiś czas używałam tylko szamponu, żadnych odżywek, wcierek, nic, aż zdałam sobie sprawę, że moje włosy wyglądają lepiej niż kiedykolwiek. Myślę, że po prostu obecna w drogeryjnych szamponach chemia fatalnie na nie wpływała, bo teraz kiedy czasem umyję takim, mam włosy przyklapnięte i mam wrażenie, że od razu pogarsza się ich kondycja. Ale do rzeczy.
Właściwie wszystkie szampony Hesh mają dla mnie mniej więcej takie samo, świetne działanie. Aritha jest gorsza odrobinę tylko pod tym względem, że strasznie się bryli. Miałam kiedyś szampon tuż przed terminem ważności i myślałam, że tylko dlatego, ale teraz widzę, że nawet z długim terminem tak jest. Przez to dość trudno rozmieszać go z wodą. Na plus jest za to zapach, znacznie mniej męczący niż na przykład w przypadku Heenary, kompletnie mi nie przeszkadza, a to ważne, bo te szampony długo pachną na włosach, a nie chcemy przecież odstraszać ludzi.
Jeśli chodzi o działanie - rewelacja. Pod warunkiem, że dokładnie domyjemy włosy. Ja niby umiem to robić, ale i tak czasami zdarza się, że nie domyję, zwłaszcza na czubku i to nie jest fajne. Trzeba po prostu uważać. Ja do niedawna po prostu wcierałam papkę w mokre włosy i skórę głowy, ale niedawno (cóż za spostrzegawczość) doczytałam, że producent zaleca nie wcierać jej we włosy. To nawet lepsze, bo paproszki zostawały na włosach porowatych i bardziej zniszczonych, na początku, gdy takie miałam, przy suszeniu mnóstwo tego spadało. Teraz po prostu wcieram szampon w skórę głowy i robię masaż jak przy wcierce. Pieni się dopiero przy spłukiwaniu, ale ja się już dawno przyzwyczaiłam. Aha, producent zaleca zostawiać na włosach szampon na jakieś 10 min, ja tak robię tylko czasami, zwykle wcieram i od razu spłukuję i wszystko jest ok :)
Włosy są doskonale oczyszczone, pełne objętości, błyszczące i doskonale nawilżone. Zioła niby wysuszają, a ja po tym szamponie (i innych) nie stosuję żadnej odżywki, serum, nic. Rozczesują się doskonale i są po prostu takie, jak powinny być, zero zastrzeżeń.
Oprócz brylenia się, wadą produktu jest też słaba dostępność oraz mała wydajność, co przekłada się też na cenę. Kupuję na all, płacę chyba koło 10 zł za pudełko, które wystarcza mi na jakieś 6 razy. Już nawet nie chodzi o pieniądze, ale o to, że muszę zawsze mieć szampon w zapasie, bo jak nie zauważę, że mi się kończy i potem czekam na przesyłkę, muszę myć innymi. Muszę więc kupować po kilka pudełek, co jest dosyć uciążliwe, bardziej niż pójście do drogerii.
Aha, dla niektórych uciążliwe jest rozrabianie szamponu. Dla mnie bynajmniej. Trwa to chwileczkę, więc dla mnie nie jest to żadna wada. A jak komuś nie chce się rozmieszać, to może znaczyć, że woda jest za mało ciepła, najlepsza jest bardzo gorąca, tym bardziej, że ciepła papka myje lepiej niż zimna (można np. podgrzać miseczkę z papką na kaloryferze).
Używam tego produktu od: jakieś 2 lata, z przerwami
Ilość zużytych opakowań: wiele, ciągle wracam