Z nieukrywaną rozkoszą rozpoczęłam testowanie żelu do mycia twarzy marki Is Clinical.Nie spodziewałam się wprawdzie, że dokona cudów na mojej problematycznej twarzy, ale spróbować nie zawadzi. Jeśli chodzi o moją cerę, to nie posiadam i nigdy nie posiadałam trądziku, natomiast moją zmorą od dzieciństwa jest zrogowacenie naskórka.Szczególnie widoczne jest to na policzkach, co objawia się nieprzemijającym zaczerwieniem.Każdy zabieg peelingu czy też dogłębnego oczyszczania kończy się dla mnie okropnym pieczeniem i podrażnieniem, a policzki wyglądają niczym dwa czerwone pomidory. Od wielu lat z tym walczę, dlatego z chęcią, ale bez wielkiego entuzjazmu sięgnęłam po żel oczyszczający Cleansing Complex. Buteleczka bardzo elegancka, a zamknięcie zasługuje na nagrodę w swojej kategorii. Nic się nie wylewa, dozujemy tyle ile chcemy i szyjka butelki nie jest umazana. Dodam, iż myłam twarz żelem jedynie rano, gdyż pracuję do późnych godzin nocnych i kładę się tak jak najzwyczajniej stoję, nie poświęcając mojej twarzy uwagi. Pierwsze użycie więc zaczęło się od oczyszczenia twarzy zwykłym mleczkiem do demakijażu. Potem lekko zwilżyłam dłonie i wycisnęłam wg zaleceń producenta niewielką ilość. Po rozsmarowaniu na dłoniach miała powstać pianka, aczkolwiek użyłam chyba zbyt mało produktu i konsystencja przypominała raczej ślinę. Wmasowałam całość w twarz, aż do momentu, gdy moje ręce stały się niemal suche i postanowiłam usiąść przy laptopie, aby przeczekać wymagane 3 minuty. Przez pierwszą minutę zupełnie nie odczuwałam preparatu na twarzy. W drugiej minucie niemal prychałam ze śmiechu-tzw. gilaniom i smeraniom na twarzy nie było końca!Czułam jakby ktoś głaskał mnie po twarzy piórkiem. Było to bardzo przyjemnie, ponieważ zazwyczaj takie preparaty powodują u mnie pieczenie i niemożność wytrzymania z nimi na twarzy ani chwili dłużej.Tuż przed zmyciem moja skóra stała się lekko spięta, więc postanowiłam dokończyć dzieła. Oczywiście przed spojrzeniem w lustro wiedziałam co mnie czeka:zaognione policzki, przesuszone czoło i nadal widoczne moje paskudnie zapchane pory na nosie. Mocno potarłam twarz ręcznikiem, wiedząc, że to i tak nie zaszkodzi. Szybki look w lustro.Co?nie.Jeszcze raz.Ooo!Nie do wiary. Skóra oczyszczona, czyściutka, zero zaczerwieniem, a sam nos świeci się jak szalony!Nie, nie jest tłusty, tylko tak dogłębnie oczyszczony z zapchanych porów. Posmarowałam więc twarz kremem i zabrałam się do makijażu.Zawsze nakładam dosyć sporą warstwę podkładu, ze względu właśnie na moje wypieki. Pomyślałam jednak, że skoro zostały one \\"ułagodzone\\" i praktycznie ich nie widać, to nałożę tylko lekki, koloryzujący krem bb. Ku mojemu zdziwieniu miałam twarz jednolitego koloru, jakby rozświetloną a make-upu nie było widać,jak zawsze, bo go najzwyczajniej nie było!Testowałam żel jeszcze przez tydzień-z tym samym rezultatem, już nie wstydzę się pokazać mojemu narzeczonemu bez makijażu. Ba!On sam się skusił, ponieważ ma zaskórniki i często jeszcze wyskakują mu na twarzy niemiłe niespodzianki. Buźka świeża, czyściutka!I mówi to on, facet który używa tylko wody i mydła(prawdziwy mężczyzna:)). Będziemy stosować żel dalej, nie wyobrażam już sobie życia bez niego. Sprawił, że moje życie jest prostsze, a pielęgnacja twarzy rozkoszna.Polecam!
Używam tego produktu od: 1 miesiąc
Ilość zużytych opakowań: 1/2 dużego