Od kilku miesięcy wdrażam program zapuszczania włosów, a co za tym idzie, szczególną wagę przykładam do ich pielęgnacji. Nie zależy mi bowiem tylko na wzroście, ale i na poprawie ich kondycji. W związku z tym, moją łazienkową półkę stale zasiedlają produkty do włosów bogate w odżywcze składniki. Wśród nich znalazła się i maska Dove, która tu i ówdzie zebrawszy pozytywne recenzje, i ode mnie dostała kredyt zaufania. Po miesiącu regularnego stosowania (po każdym myciu włosów tj. co drugi dzień) stwierdzam, że to jedna z najlepszych dostępnych w drogeriach masek, z jaką miałam okazję się zetknąć.
Jej przyjemna, przypominająca masło konsystencja bezpośrednio przekłada się zarówno na łatwość aplikacji, jak i wydajność. Przy moich sięgających już sporo za łopatki, gęstych i grubych włosach, które wprost \'zasysają\' wszelkie produkty pielęgnacyjne obawiałam się, na ile mi ona wystarczy. Zważywszy na częstotliwość, z jaką myję włosy oraz biorąc pod uwagę niewielkie, bo raptem 200 ml opakowanie produktu. Jednak ku memu zdumieniu maska wystarczyła mi na pełen miesiąc pielęgnacji, co przy jej cenie (kupiłam ją za 1,99 funta) jest złotym interesem. Niewielka ilość maski wystarcza na dokładne pokrycie włosów niemal od nasady aż po końce, maska nie spływa z nich, więc łatwo można zapanować nad sytuacją i produkt po prostu się nie marnuje.
[Zwykle nakładałam ją na pół godziny, zawsze na odciśnięte ręcznikiem włosy, które następnie pod czepkiem i ręcznikiem mają czas i warunki do wyciągnięcia z maski wszystkiego, co najlepsze.
Po upływie określonego wyżej czasu spłukuję maskę i znów, lekko osuszając ręcznikiem włosy bez trudu je rozczesuję, a następnie pozostawiam do wyschnięcia.]
Efekty widoczne były już po pierwszym użyciu.
Czupryna była błyszcząca, miękka i miła w dotyku i mimo bogatego składu maski - nie przeciążona.
Przyznam, że przy takiej częstotliwości stosowania maski, spodziewałam się lekkiego przyklapnięcia, ale nic takiego się nie zadziało. Moje włosy są odżywione i wypielęgnowane, a na dodatek łapią ładny skręt, do którego mają naturalną tendencję.
Rytuał pielęgnacyjny umila również przyjemny zapach produktu, który utrzymuje się aż do następnego mycia. Opakowanie w formie płaskiego słoiczka o nietypowym kształcie również przypadło mi do gustu - jest łatwe w obsłudze, estetyczne i wyróżnia się na tle innych produktów z tego gatunku.
Reasumując, uważam, że \'Nourishing Oil Care Mask\', to bardzo dobry produkt do pielęgnacji długich włosów, którym potrzebny jest solidna porcja nawilżenia. Tak jak wspomniałam wyżej, moje włosy są bardzo "zachłanne" w kwestii przyjmowania dobrodziejstw produktów pielęgnacyjnych i chłoną je jak gąbka, więc ta maska służy im jak należy. Nie wiem jednak, czy przy cienkich włosach przyniosłaby równie dobre rezultaty. Ale to już kwestia znajomości potrzeb swoich włosów, ich struktury i kondycji.
Używam tego produktu od: Miesiąca
Ilość zużytych opakowań: 1 zużyte