Sisley Palette Orchidée, Highlighter Blush With White Lily Róż rozświetlający z białą lilią

Róż kupiłam jakieś dwa miesiące temu w przypływie desperacji, bo akurat Benefit wycofał Coralistę i Rockateur a inne kolory różów wypuszczonych przez tę firmę średnio mi pasują. No i jak zawsze szukałam różu, którym z powodu porannego pośpiechu nie mogę sobie zrobić większej krzywdy, czyli czegoś raczej umiarkowanie napigmentowanego. Fajnie sprawdzał mi się Sisley w sztyfcie, więc sięgnęłam po inny tej samej firmy. Wahałam się między kolorem różowym a koralowym, ale w końcu sięgnęłam po różowy, bo efekt wydawał mi się bardziej naturalny i "świeży ". Nie ukrywam, że opakowanie jest "jakby luksusowe" (parafrazując klasykę polskiej komedii), więc pewnie moje małpie instynkty też miały wpływ na ten, nie inny wybór. Jest to kombo różu i rozświetlacza, który uzyskujemy nabierając produkt pędzlem po całej powierzchni. Róż jest średnio napigmentowany i nabierając go delikatnie nie wymaga pewnej ręki (można stopniować). Nadaje policzkom natychmiastowej świeżości, przy czym efekt rozświetlenia nie jest oczywisty i dyskotekowy. Jeśli ktoś się właśnie takowego spodziewa to się rozczaruje. Porównałabym go raczej do efektu, jaki na twarzy zafundują nam meteoryty od Guerlain- raczej łagodne i miękkie zblurrowanie cery, niż bombka choinkowa. Rozświetlenie subtelne i dyskretne. Czyli doskonale się sprawdzi w codziennym makijażu, więc o to chodzi. Właśnie za tę dyskrecję w kolorze i rozświetleniu bardzo ten róż cenię- po prostu twarz wygląda świeżo, co przy moim trybie życia nie jest bez znaczenia. Kolor tego różu jest "zimny", czyli blondynki będą zachwycone, ale nawet na mnie (rudowłosej od urodzenia i z dość jasną cerą) naprawdę wygląda uroczo. Podejrzewam więc, że to taki raczej uniwersalny kolor. Gdyby nie szalona cena, pewnie dokupiłabym też ten drugi róż, w odcieniu corail. Mam jednak wrażenie, że corail jest nieco bardziej napigmentowany i wymaga już pewniejszej ręki a ja nie mam czasu rano, by się bawić w idealnie równe nakładanie różu. Czy efekt jest trwały? Z pewnością 8 godzin wytrzyma w idealnym stanie. Później trzeba nieco dołożyć. Schodzi bardzo równomiernie nie fundując "placków". Podejrzewam też, że jest wydajny, bo nie widzę absolutnie żadnego zużycia po dwóch miesiącach codziennego stosowania. Nie wiem też, czy kupię go ponownie. Po pierwsze- cena jest zaporowa. Po drugie- patrząc po zużyciu to on mi się prędzej znudzi, niż go zdenkuję.

Jest to róż uniwersalny - nie muszę się zastanawiać czy odcień będzie pasował do reszty makijażu, czy drobinki nie będą przeszkadzać, czy nie zrobię sobie plamy.. Generalnie kosmetyk który (mnie) ułatwia makijaż - pasuje i do smoky eye i do delikatnego dzienniaczka "no make up", mogę używać go bez zbędnego zastanawiania się. Bardzo go lubie, uważam że jest wart swojej ceny, tak jak i pozostałe kosmetyki sisley które miałam przyjemnośc używać. Róż nie daje mocnej plamy koloru, pieknie bluruje się na policzkach, stapiając z resztą makijażu. Serdecznie polecam!

Pierwszy raz zwrócił moją uwagę na stoisku Sisley w strefie wolnocłowej gdzieś na świecie. Piękne wytłoczenie logo, które odwiecznie kojarzy mi się z kobiecymi genitaliami. A chwilę później zauważyłam jego cenę. I tutaj na pierwszy plan wskoczyła moja ciekawość. Co w nim takiego jest, że (AŻ) tyle kosztuje? Przetestowałam przy użyciu pędzla. Przepiękny kolor, subtelny na policzkach, można go budować w zależności od potrzeb. Skusiłam się i kupiłam. Co zauważyłam z czasem: nie określiłabym go jako róż, tylko różo-puder rozświetlający, bo zauważyłam jego skłonności do tuszowania niedoskonałości. Trochę się obsypuje zarówno podczas nabierania jak i podczas aplikacji. Co mi się najmniej w nim podoba, to że BIELI. Nadaje policzkom dziwny, biały akcent. Nie zauważyłam to przy testach najprawdopodobniej ze względu na oświetlenie (i szok spowodowany ceną, hehe), ale przy świetle dziennym to widać. Nauczyłam się to tuszować, mieszając róż z innym różem. Opakowanie jest bardzo estetycznie wykonane, w środku z lusterkiem, w którym można bez problemu nie tylko nałożyć róż ale i wykonać cały makijaż. Czy kupiłabym go drugi raz? Raczej nie, chyba, że w końcu wygram w Lotto. :)

Kosmetyk kiepski, przereklamowany. Nie rozświetla cery tak jakbym sobie tego życzyła. Za mało jest w nim rozświetlacza. Cena wysoka natomiast efekt marny. Nie utrzymuje się na twarzy. Muszę go spotęgować rozświetlaczem Smashbox lub innym bo inaczej z efektu jestem niezadowolona. Firma oszczędza na wszystkim. Pudełko marne rysuje się. Nawet nie ma welurowego ochraniacza na puderniczkę. Dużo lepszy efekt na twarzy uzyskuje różem Maca lub innym z dodatkiem rozświetlacza. Wielki minus dla tej marki. Kupiłam coś z tej firmy ostatni raz i nigdy więcej. Produkt utrzymuje się chwilę i znika. Są dużo lepsze produkty w niższych cenach. Nie polecam i bardzo żałuję zakupu. Używam tego produktu od: 1 miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 w trakcie

Cóż tu pisać,to jest po prostu idealny róż. Bardzo trwały,wytrzymuje dłużej niż musi,przy każdej temperaturze.Idealny kolor,który się dopasowuje do karnacji. Nadaje koloru i blasku dzięki maleńkim drobinkom,których nie widać na twarzy. Jest bardzo wydajny,używam już tego różu od półtora roku i ledwo zeszły wypuklenia.. Puderniczka to majstersztyk,trwała i elegancka,klasyczna.Nie boję się jej włożyć do torebki ;) Nic dodać,nic ująć. Najlepszy! a i co jeszcze jest na plus, jest tylko jeden kolor(który zawsze pasuje) do wyboru,co ułatwia decyzję (poza limitowankami) Używam tego produktu od: 18 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno normalne opakowanie + limitowane

Róż kupiłam w zeszłym roku w Marionnaud (wspomnienia...) na 30% obniżce z powodu Halloween, więc cena do przełknięcia. Myślałam, że to była edycja limitowana i koniecznie musiałam położyć na nim swoje łapy. Róż jest przepiękny, typowo różowy, dla blondynek idealny. Jest bardzo dobrze napigmentowany, ale krzywdy sobie zrobić nim nie można. Idealnie się blenduje. Jest trochę rozświetlający, tzn. nie ma drobinek ale jest satynowy. Więc kiedy mam go użyć to już wcześniej nie kładę rozświetlacza na szczyty kości policzkowych. Skóra wygląda na zdrową i zadbaną. Wzór jest cudowny, aż nie chce się go zniszczyć. U mnie róż ma wyżłobienia przez środek zrobione od pędzla i nie jest już tak perfekcyjny jak w swym początkowym wyglądzie, ale on ma być piękny na policzkach nie tylko w opakowaniu. Jeżeli to nie jest limited edition to polecam kupno, zwłaszcza, że ma pojemność większą od pudrów prasowanych, bo aż 15 gram. To ogrom jak na róż. A są przecież pudry, które mają zaledwie 6,5 grama (Guerlain Les Voilettes prasowany), a przecież róż nakładamy tylko na policzki...Wystarczy więc na wieki. Ten produkt ma też odmianę brązową, która jednak wogóle mnie nie zainteresowała. Ogólnie róż polecam, cena rozłoży się na lata używania, chociaż kto poczeka na 30% off w Sephorze to jeszcze bardziej się ucieszy. Używam tego produktu od: październik 2013 Ilość zużytych opakowań: jedno