GorVita Żyworódka w płynie 

Robię dość zaawansowane kosmetyki DIY z (bakuchinolem, liposomami, probiotykami, niacynamidem, argininą itd.) i powiem wam że ta żyworódka jestem zachwycona. Nakładam ja na rano pod makijaż i moja twarz jest taka nawilżona, delikatnie się świeci (jak byłam młodsza miałam bardzo tłusta twarz teraz mam twarz tłuszczaca się bardzo tylko od wiosny do jesieni) i to świecenie jest takie "zdrowe". W połowie dnia przykładam tylko bibułkę matująca. Ale mam wrażenie że twarz wygląda młodziej i o wiele, wiele bardziej świeżo. Ma ładny bardziej różowy, zdrowy koloryt. Kupię jeszcze płyn z zyworodki duży, zrobię na nim balsam do ciała, bo dawno nie byłam zaskoczona tak działanie półproduktu, który działa w pojedynke. Nakładam też na dłonie często po umyciu zamiast kremu bo szybko się wchłania nie jest lepki (po minucie, dwóch) i ładnie, kiedy jest często stosowany, odżywia

To moja 3 buteleczka żyworódki w płynie, kupuje ją w aptece. Muszę przyznać, że jestem zachwycona dzialniem żyworódki. Już pomijam fakt wszechstronnego zastosowania do ciała, włosów i szeregu korzysci z używania jej regularnie, ale to co żyworódka w płynie robi z moją twarzą- tego nie da się, aż tak bardzo słowami opisać. Koniecznie trzeba wypróbować na swojej cerze. Niesamowicie ją nawilża, zostawiając na niej zdrowy błysk, pomaga w zwalczaniu zaskórników i zmian trądzikowych, dodatkowo skóra jest wyjątkowo jędrna po jej kilkudniowym stosowaniu. Ogólnie, najłatwiej jest mi porównać stosowanie żyworódki, do serii 3 zabiegów oczyszczająco- rewitalizujących u kosmetyczki. Twarz jest oczyszczona, zdrowa, bez zmian skórnych, zdrowo wyglądająca, mająca piękny błysk, a dodatkowo zmarszczki są mniej widoczne. Podczas testów nowych podkładów czy pudrów, często zdarza się, że makijaż wygląda ciężko i wtedy z wybawieniem oraz ratowaniem sytuacji, również przychodzi żyworódka w płynie- spryskuję twarz i od razu makijaż wygląda naturalniej i piękniej- muszę jeszcze dodać, żyworódka świetnie sprawdzi się jako mgiełka pod makijaż dla cery suchej. Cieszę się że trafiłam na żyworódkę w płynie i wiem że zostanie ze mną na długo. To mój złoty środek na piękną cerę.

Używałam swego czasu liści żyworódki rosnącej na moim parapecie w formie okładów na zmiany skórne i zauważałam, że wszystko goi się dzięki temu szybciej. Hodowanie żyworódki w domu już sobie odpuściłam i kosmetyk z parapetu postanowiłam zastąpić tym z drogerii. Niestety jestem rozczarowana. Płyn początkowo stosowałam rozpylając go na całej twarzy, ale ten konkretny atomizer nie jest do tego stworzony, więc na mojej skórze lądowało zbyt wiele kosmetyku i powstawała na niej klejąca warstwa. Zaczęłam w związku z tym zgodnie z instrukcją używać do aplikacji wacika albo płatka kosmetycznego, ale to też nie pomogło. Zmiany goją się w swoim własnym tempie, kondycja skóry w ogóle się nie poprawia. Do tonizowania, jak już wiele osób przede mną zaznaczyło, też się ten produkt nie nadaje. Płyn nic korzystnego dla mnie nie zrobił i na pewno nie kupię go ponownie. Zainteresowanym właściwościami żyworódki polecam raczej sprawić sobie ten chwast w doniczce.

Generalnie nie polecam jako tonik: moja twarz po zastosowaniu kosmetyku była ściągnięta, nie czułam jakiegoś dużego nawilżenia... Poza tym zapach produktu mi nie odpowiada. Znacznie wolę hydrolaty jako tonik.

Płyn kupiłam z rezygnacją, nie licząc na wybawienie. Od około dwóch lat mam problemy ze skórą głowy - lubią wskakiwać wypryski pełne ropy, bolące zaczerwienienia czy łupież. Żaden z lekarzy nie lekarzy nie potrafi zdiagnozować problemu. Używam więc wszystkiego żeby sobie pomóc. Przy zmianach skórnych smaruję je nasączonym wacikiem . Nie przetłuszcza włosów, nie wpływa raczej na ich kondycję a tego nie zauważyłam. Na następny dzień zmiany są mniejsze albo prawie wcale ich nie ma. Na takie " zaleczanie " bardzo polecam :) Jako toniku nie używałam.

Jakiś czas temu produkt mignął mi na głównej Wizażu, poczytałam opinie, napaliłam się i kupiłam na allegro. Miałam stosować jako tonik. Pierwszy dzień: po wieczornym myciu twarzy użyłam zamiast toniku, następnie lekkie serum i nałożyłam krem. Potem czułam dyskomfort i suchość skóry. Drugi dzień: rano nie ryzykowałam, zwykły tonik. Wieczorem zmiana taktyki i po umyciu twarzy nie wycierałam ręcznikiem tylko wklepałam żyworódkę w wilgotną skórę (pomyślałam, że skoro lepka to zatrzyma wodę). Efekt... znów dyskomfort skóry. Następnego dnia już wróciłam do toniku, na to żyworódka, na to krem. W efekcie żyworódka zastąpiła mi serum - naprzemiennie raz stosowałam żyworódkę, raz serum... ale wolę serum, więc ostatecznie żyworódkę zepchnęłam na tył toaletki. Spróbowałam też opcji użycia na włosy: po umyciu psikałam, oczywiście nałożyłam też odżywkę, żeby móc rozczesać (bo absolutnie żyworódka tego nie ułatwia) - zero efektu, jakbym jej w ogóle nie użyła. Mnie, niestety, żadnych spektakularnych efektów - ba! żadnych efektów używanie żyworódki nie przyniosło.

Produkt rewelacyjny, stosuję go do przemywania twarzy, jako tonik, zawsze gdy pojawiają mi się jakieś problemy ze skórą. Skutecznie pomaga przy likwidacji zmian skórnych (szybciej się goją), regeneracji naskórka, a co najważniejsze produkt - bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę.

O znakomitym wpływie żyworódki na skórę dowiedziałam się zanim trafiłam na ten produkt. Żyworódka w płynie firmy GorVita to kolejny preparat z żyworódki, z jakim miałam do czynienia w życiu po tym, jak jego poprzednik pomógł mi uporać się z trądzikiem wieku dorosłego. Żyworódka GorVity działa na moją mieszaną i wrażliwą skórę subtelniej, ale jak najbardziej skutecznie. Moja cera należy do problematycznych i kapryśnych. Ma skłonność zarówno do rozszerzania porów, zapychania, tworzenia zaskórników i pryszczy, jak i do okresowych przesuszeń i podrażnień. Żyworódka w płynie firmy GorVita, którą stosuję jako tonik, pomaga mi utrzymać moją skórę w równowadze, co jak można się domyślić jest bardzo trudnym zadaniem. Stosuję preparat wieczorem zamiast toniku. Spryskuję twarz dość obficie, następnie wklepuję w skórę. Kosmetyk zostawia bardzo leciutki film na skórze, naprawdę bardzo delikatny. Żyworódka bardzo dobrze nawilża. Może być używana nawet solo, ale ja i tak zazwyczaj smaruję potem twarz kremem. Żyworódka nie wywołuje żadnych podrażnień na mojej wrażliwej skórze, a wręcz przeciwnie - łagodzi podrażnienia i przynosi ukojenie podrażnionej skórze. Nie zapycha, a zapobiega zatykaniu porów i tworzeniu się zaskórników. Przyspiesza gojenie stanów zapalnych oraz regeneruje skórę. Uratowała i doprowadziła do porządku moją skórę wiele razy po tym, jak inne kosmetyki zrobiły jej krzywdę! Podsumowując, naprawdę polecam żyworódkę osobom o cerze mieszanej i/lub wrażliwej - tak młodszym jak i starszym.Ja mam 38 lat i preparat nadal działa, nie jest za lekki na rosnące z wiekiem potrzeby skóry.

Do tej pory nie miałam tak dobrego toniku do skóry jak ten płyn.Jest to produkt wielofunkcyjny, jednak osobiście używam go tylko w tym jednym celu. Po oczyszczeniu cery spryskuje dłoń i masując delikatnie skórę, aplikuję płyn na twarz. Nie lubię używać bezpośrednio atomizera na twarz, w formie mgiełki, a sposób z wacikiem w tym wypadku nie przypadł mi do gustu. Płyn błyskawicznie nawilża skórę, przynosi ulgę, a po dłuższym stosowaniu wydaje mi się, że nieco wzmocnił moją cerę, która jest podatna na podrażnienia. Obecnie, te, które się pojawiają, są mniej dokuczliwe. Myślę, że to sprawka tego płynu. Czasem sięgam po krem regenerujący, który wręcz leczy moją skórę, ale nie korzystam z niego regularnie, więc nie ma takiego wpływu na skórę. Żyworótki używam dwa razy dziennie. Od kiedy używam tego kosmetyku skóra też lepiej wygląda, jest zdrowsza, promienniejsza. Po wchłonięciu w skórę, cera jest dobrze przygotowana do przyjęcia kolejnych kosmetyków. Płyn nie pozostawia żadnej kłopotliwej warstwy na powierzchni. To jeden z kilku kosmetyków, któremu zawdzięczam lepszy stan mojej skóry. Podejrzewam też, że to dzięki niemu zmniejszyła się częstotliwość występowania u mnie wyprysków na skórze. Dotąd czasem coś tam wyskoczyło, częściej w trakcie "tych dni". Od kiedy używam Żyworótki borykałam się tylko z dosłownie dwoma drobnymi wrogami w jednym momencie. Specjalnie zwróciłam na to uwagę i zaczęłam liczyć, a tak naprawdę nie miałam czego. Od wielu miesięcy tylko ten wspomniany pojedynczy incydent. Wydajność jest imponująca. Dzięki atomizerowi mocno kontroluję ilość wydobywanego produktu. Jedna butelka wystarczyła mi na kilka miesięcy. I mogłam go wykorzystać w całości za pomocą atomizera, który wyciąga ostatnie krople bez potrzeby odkręcania i wylewania resztki. To jeden z niewielu kosmetyków, który zagościł u mnie na stałe i zakupiłam kolejne opakowanie. Od kiedy używam tego płynu, nie rozglądam się za innymi tonikami.

Kupiłam na promocji w drogerii, zachęcona raczej przez nazwę niż opakowanie. W internetach też wcześniej nic nie czytałam, ale za 10 zł mogę zaszaleć :D Początkowo używałam na skórę głowy mając nadzieję, że pomoże na łupież. Niestety, w tej roli się nie sprawdził, już po dwóch dniach głowa zaczęła strasznie swędzić. Zaczęłam więc używać jako toniku do twarzy i to był strzał w 10! Idealnie nawilża moja buzię, a uczucie dogłębnego nawilżenia utrzymuje się nawet kilka godzin. Super efekt. Teraz najczęściej pryskam twarz wieczorem, po umyciu, i zostawiam już tak bez kremu. Skóra jest pięknie nawilżona do rana. Dla mnie ekstra.

Produkt zdecydowanie niedoceniony, a według mnie rewelacyjny. Urzekł mnie prostym, krótkim i naturalnym składem oraz skutecznością działania. Używam go zamiast hydrolatu. Często kiedy chcę dać skórze odpocząć, ale nie chcę jej zostawiać samej sobie, po kąpieli spryskuję żyworódką i nie nakładam na noc nic więcej. O dziwo skórze to wystarcza i rano widać, że jest odżywiona i pełna blasku. Żyworódka zostawia skórę lekko lepką i świecącą, dlatego używam jej na noc.

Żyworódkę można stosować jako tonik do twarzy, łagodzi wszelkie podrażnienia, do przemywania twarzy rano i wieczorem, pomaga zwalczać wypryski skórne, co najważniejsze nie zawiera alkoholu.

Kosmetyk zdecydowanie niedoceniony. Odkąd go mam, w zapomnienie poszły wszystkie moje hydrolaty i toniki. Śmiało mogę go nazwać cudem w butelce. Kosmetyk wrzuciłam do koszyka przy okazji zakupów internetowych. Kosztował niewiele ponad 10 złotych. Zamknięty został w małej, plastikowej i przyciemnianej buteleczce o pojemności 115 ml. Wyposażony został w atomizer, który całkiem dobrze rozpyla kosmetyk. Co do najważniejszego, czyli działania - PO PROSTU CUDO! Idealnie wpasowuje się w tę poru roku, kiedy skóra staje się bardzo wymagająca. Idealnie nada się dla cer zarówno suchych, przesuszonych, odwodnionych, podrażnionych, jak i tych, które są mocno problematyczne. Żyworódka genialnie nawilża i regeneruje skórę. Czuć to już od pierwszego jej użycia. Odkąd ją stosuję, moja skóra mniej fiksuje. Zdecydowanie rzadziej pojawiają się niedoskonałości i zdecydowanie trudniej ją przesuszyć, a o co w okresie zimowym przecież nietrudno. Żyworódka przyspiesza gojenie ran, odżywia, koi i uspokaja skórę. Nie podrażnia, jest bardzo łagodna, ale i skuteczna w działaniu. Aplikuję ją rano i wieczorem. Na twarzy pozostawia lekko lepką warstwę, ale mnie to nie przeszkadza, bo i tak zaraz na to ląduje krem. Zapach ma neutralny, praktycznie niewyczuwalny. W zasadzie to godzinami mogłabym się rozwodzić nad cudownym działaniem tego kosmetyku. Wygląda niepozornie, ale czyni cuda. POLECAM!

Żyworódki pierwszy raz zaczęłam używać po odstawieniu antykoncepcji, kiedy na mojej twarzy działy się straszne rzeczy. Potem jakoś o niej zapomniałam i dopiero niedawno, gdy znów miałam kłopoty ze skórą, wróciłam do jej stosowania. Jest naprawdę znakomita, bardzo pomaga w gojeniu i regenerowaniu naskórka, łagodzi podrażnienia i mam wrażenie, że wytwarza rodzaj warstewki ochronnej, która chroni skórę przed utratą nawilżenia czy wnikaniem zanieczyszczeń. Aplikuję wacikiem po demakijażu i przetarciu micelem i rano po toniku. Przez chwilę po aplikacji mam uczucie lekkiej lepkości skóry, ale nie przeszkadza to w nakładaniu kremu.

Płyn jest świetny, szybko wchłania się w skórę, nie pozostawia lepkiej warstwy pod warunkiem, że nie zaaplikujemy nadmiernej ilości, rozpylacz dozuje idealnie równomierną mgiełkę. Co dla mnie ważne, nie śmierdzi tak, jak np. niektóre hydrolaty, ma całkowicie neutralny i prawie niewyczuwalny zapach, więc mogę go stosować w każdej chwili nie drażniąc otoczenia, ale co najważniejsze: Cudownie łagodzi i koi podrażnioną, swędzącą lub piekącą skórę. Usuwa nawet mocne podrażnienie i dyskomfort właściwie natychmiastowo i zmniejsza zaczerwienienia, do tego bardzo nawilża. Kosmetyk naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył, nie spodziewałam się tak spektakularnego działania, zwłaszcza, że jest niedrogi. Jest też bardzo wydajny i ma krótki, ale konkretny skład. Mogę z całego serca polecić bez ściemy, zwłaszcza do skóry odwodnionej, naczynkowej i z trądzikiem różowatym, albo po inwazyjnych zabiegach, ale do każdej innej, ja mam tłustą, dojrzałą, ale i wrażliwą. Na pewno kupię kolejne opakowanie, kończę pierwsze.

Żyworódka od Gorvity to produkt, który poleciłabym mamie i najlepszej przyjaciółce. Jest jeszcze lepsza w działaniu niż woda od Uriage, choć trzeba je oddzielić, ponieważ o tyle o ile Uriage jest idealna do spryskiwania makijażu jako \'fixer\', to żyworódka jakoś mi nie podeszła. Nie jest to kwestia złego opakowania, bo choć jest dość budżetowe, to atomizer jest bardzo dobry, robi to co do niego należy i na twarzy mamy mgiełkę a nie krople toniku. Jest to kwestia bardzo delikatnej warstwy, którą ta woda nam zostawia. Absolutnie nie jest to minusem, po prostu robotę robi na czystej skórze i szczerze - byłoby mi jej zbyt szkoda do stosowania na makijaż i to nie ze względu na cenę. Rok temu zmieniło się diametralnie moje podejście do pielęgnacji uwzględniającej wody/toniki czy hydrolaty. Mam skórę trądzikową, mieszaną w stronę tłustej ze skłonnością do odwodnienia i mogę śmiało powiedzieć, że dzięki szczęśliwemu zbiegowi losu cera - choć nadal trądzikowa - przestaje być i tłusta i skrajnie odwodniona. Jest to duży sukces, ponieważ w skórze trądzikowej nie chodzi o same krostki, które tak na prawdę chyba są na samym końcu listy nieciekawych tworów \'okraszających\' twarz potencjalnego chorego. Suche skórki, uczucie ściągnięcia, blizny, które nie mogą należycie się regenerować przez wciąż wysuszające i odtłuszczające produkty przeciwtrądzikowe, rozszerzone pory, nierówna faktura skóry.... Mogłabym tak wymieniać niemal w nieskończoność. Osoby ze skórą podobną do mojej będą wiedziały o co chodzi. Byłam winna wystawienia rzetelnej opinii produktowi, który rok temu miałabym za nic, a uspokoił, ukoił i nie naciągnę, gdy powiem, że również porządnie podleczył mi skórę, no to załatwione. Polecam absolutnie na każdą porę roku, każdemu, zawsze, wszędzie, a jeśli komuś pasuje na makijaż, to i na makijaż. Dla strachliwych: Zapchać nie ma tu co. Toż to czyste dobrodziejstwo. Polecam! Używam tego produktu od: ok. pół roku Ilość zużytych opakowań: 3 pełnowymiarowe

O dobroczynnych wlasciowosciach zyworodki czytalam dosc duzo wiec bardzo sie ucieszylam widzac ten produkt w lokalnym sklepie z naturalnymi produktami, Uzywam do twarzy jako tonik, rozcienczam nim maski i peelingi, spryskuje wlosy, czasami spryskuje tez w ciagu dnia twarz zeby odswiezyc makijaz. Wchlania sie ladnie i nie pozostawia tlustej warstwy na twarzy. Cera jest uspokojona i z tego co zauwazylam bardzo go lubi. Bardzo lubie ten kosmetyk za to, ze ma niezwykle praktyczna buteleczke z atomizerem, ktory rozpyla delikatna mgielke, a nie spryskuje nasza twarz. Produkt niewielki, miesci sie do kosmetyczki/torebki. Uzywam w tej chwili drugiego opakowania. Jestem bardzo zadowolona. Niedrogi, bardzo wydajny. Zapach niewyczuwalny. Doceniam, ze jest to produkt polski. Używam tego produktu od: pol roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie 2 opakowania