To mydełko rzuciło mi się w oczy, wisząc sobie jako jedno, z dwóch ostatnich nieopodal kasy w Hebe. I jakoś musiałam je wziąć. Tego samego dnia wieczorem użyłam go, i tak powstała moja nowa miłość. Nie wszystkie produkty marki są tymi, do których wracam, ale mam kilka perełek (maski, chusteczki złuszczające itp) i wśród tych perełek na stałe zagości to mydełko.
Nazywam je mydełkiem, ponieważ to nie taka standardowa kostka, jak można by się spodziewać (a przynajmniej ja bym sobie to tak kojarzyła) lecz taka mniejsza wersja. Natomiast nie ma to w sumie znaczenia, dzięki rozmiarowi dużo łatwiej jest mi się namydlić, nasmarować nim całą skórę.
Mydełko jest zapakowane w kartonowe opakowanie z którego bardzo łatwo jest wyjąć je, no i tak samo nadaje się do recyklingu, więc już w ogóle rewelacja. Na nim wyryty jest napis od Tołpy, bardzo fajna sprawa, pozytywne to było dla mnie jeszcze bardziej. Sprawia to wrażenie takiego trochę spersonalizowanego produktu z wyższej półki a dostać można w drogerii.
Ma ciemny kolor i bardzo szybko zaczyna się pienić, więc super, nie trzeba "namaczać" go, od razu można skórę namydlić. Podoba mi się to, że tak szybko zaczyna się pienić, jakoś z mydeł nie lubiłam nigdy korzystać, gdyż wydawały mi się takie oporne i jeszcze bardziej stresowały na koniec dnia, kiedy to marzyło się o prysznicu i łóżku.. A tutaj cud, miód i wiadomo :)
Zapach ma ciekawy, nie jest taki oczywisty. Z jednej strony wydaje się intensywny ale jednocześnie jest taki łagodny. Dla mnie najmocniej wyczuwalnymi nutami jest połączenie lawendy z szałwią, reszta jest trochę bardziej w tle. Podoba mi się ten zapach, trochę kojarzy mi się z taką świeżością, ktoś tam pisał o lesie, i tak, właśnie tak jest, taki świeży las, ale nie taką wilgocią odczuwalny tylko po prostu taką świeżością, tym powietrzem czystym. Bardzo mnie to relaksuje, bardzo. Ta chwila, ponieważ ja używam pod prysznicem, nie mam wanny, jest najcudowniejszym momentem po całym dniu. Dzięki zapachowi uspokajam się, trochę można by to porównać do takiej medytacji oczyszczającej pod prysznicem. Zostawiam wtedy cały dzień tam :)
A co do działania.. w sumie wydaje się być jednak najistotniejsze... to doskonale oczyszcza. Zostawia skórę oczyszczoną, napiętą ale nie taką tępą i przesuszoną, jest ona matowa więc może wydawać się, że wysusza ale ja mam skórę atopową, wiecznie przesuszoną więc wiem co to znaczy wysuszający produkt do mycia pod prysznic. Ta skóra mimo, że jest matowa, to nie odczuwam potrzeby rzucenia się na masła/balsamy itp. Mam kilka takich miejsc gdzie mam np. rogowacenie mieszkowe, albo na szyi mam dwa paseczki takiej skóry zaczerwienionej, z łuszczącą się skórą (azs, choć stosuję maść która to prawie całkowicie wyleczyła, ale podrażniam czasem sobie to poprzez drapanie) to w tych miejscach nie mam na drugi dzień skóry w gorszym stanie. Nie jest bardziej zaczerwieniona, a rogowacenie nie wygląda gorzej, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że te krostki i stany zapalne są łagodniejsze, więc dla osób którym często wyskakuje trądzik albo podobne na szyi, dekolcie, ramionach to będzie świetna opcja. A przy tych zmianach atopowych bardzo łatwo, jak już się goi, podrażnić na nowo skórę..
I nie, nie przesadzam. Bardzo mi odpowiada zapach tego mydła i jego działanie.
Na prawdę gratulacje dla Tołpy za produkt tak dobry a tak dostępny :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie