Dostałam, wykorzystałam, za powtórkę podziękuję.
Masło otrzymałam w prezencie, długo leżało, aż w końcu wymyśliłam na nie zastosowanie :)
Zamknięte zostało w plastikowym słoiku z zakrętką, więc łatwo je wydobyć ze środka i zużyć do ostatniej "kropelki".
Zapach przyjemny, jakby owoców tropikalnych, ale jednocześnie z tą owocowością jest też duża dawka świeżości. Nie należy do najdelikatniejszych, ale też nie jest bardzo intensywny, wręcz idealny, by nacieszyć się podczas używania bez zmęczenia.
Masło jest dość gęste, ale mimo wszystko bardzo ładnie się rozsmarowuje, jakby pod wpływem ciepła jego konsystencja zamienia się bardziej w mleczko/olejek. Mimo, że jest jasnego, beżowego, koloru, to szybko staje się przezroczyste i nie bieli skóry.
Pozostawia na ciele długo wchłaniającą się tłustawą warstwę z mnóstwem błyszczącego pyłku, jakby mini brokaciku. Niestety ten pyłek jest moim zdaniem minusem, gdyż po prostu osiada na wszystkim, a jako osoba smarująca się na noc, dostaję szewskiej pasji gdy widzę, że moja pościel z każdym dniem bardziej się mieni. Jednak gdyby ktoś chciał podkreślić opaleniznę, to muszę przyznać, że w tej roli bardzo ładnie się prezentują ;)
Masło zostało stworzone na bazie parafiny (zresztą jak wszystkie balsamy do ciała od marki AVON), którą szczerze omijam szerokim łukiem. Zauważyłam, że parafina na moją skórę działa tylko na pierwsze smarowanie, a później praktycznie z dnia na dzień moja skóra jest coraz bardziej przesuszona i ściągnięta, a odkąd ją odstawiłam zdecydowanie rzadziej muszę się smarować, moje ciało jest w o wiele lepszej kondycji. Masło jednak do mnie przywędrowało i po prawie roku czasu znalazłam na nie zastosowanie idealne! Smarowałam się nim zaraz po powrocie z wakacji, gdzie lekko się przypiekłam i moja skóra potrzebowała sporej dawki pielęgnacji, więc zamiast ją ratować postawiłam na szybki film ochronny z parafiny i to masło spisało się w tej sytuacji idealnie. Bardzo sprawnie zatrzymywało utratę wody z naskórka, dzięki czemu praktycznie po tygodniu moja skóra już się lepiej czuła, a tym samym ja. Tak więc na szybkie ratowanie to masło idealnie się nadało! :)
Jednak nic nie trwa wiecznie i niestety już z każdym kolejnym użyciem moja skóra znów zaczęła się buntować, więc by zużyć musiałam sobie je dawkować i smarować się też produktami bez parafiny w składzie, bo jednak do sytuacji jak kiedyś, że smarowałam się dwa razy dziennie i było mało, dopuścić ponownie nie zamierzam...
No cóż, nie ten skład, żeby liczyć na nawilżenie skóry suchej, ale tak jak opisałam wyżej, jako warstwa ochronna na naskórek po opalaniu spisał się świetnie. Jednak mam świadomość, że praktycznie każdy balsam na bazie parafiny poradzi sobie w takiej kryzysowej sytuacji tak samo, a są o wiele tańsze i bez irytujących mnie drobinek, więc zdecydowanie do tego produktu nie wrócę.
Zalety:
- wygodne opakowanie
- zapach
- konsystencja
- nie bieli skóry
- łatwo się rozsmarowuje
Wady:
- pozostawia tłustą warstwę
- otula ciało mieniącymi się drobinkami, które przyczepiają się do tekstyliów
- parafina na drugim miejscu w składzie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie