Vis Plantis Betula Alba Care, Krem regenerujący z naturalnym dziegciem brzozowym 

Na wstępie zaznaczę, że zmagam się z pryszczami i tylko tym. Nie mam łuszczycy, ani łojotoku, więc nie wiem jak na to działa ten produkt. Mowa tu o pryszczach. Śmierdzi, śmierdzi okropnie, gdy chcesz go użyć to zostań na cały dzień w domu, bo będziesz kochana śmierdziała jak benzyna. Gdyby nie to moja ocena była by 5/5, bo jest dobry, łagodzi i redukuje niedoskonałości, nie koniecznie zapobiega powstawaniu nowych - dlatego też nie dam mu 5/5, ale poza tym spełnia wszystko o czym mówi producent. (do do pryszczy) Skóra jest bardzo mięciutka, bo miękka to za mało powiedziane, gdy pierwszy raz go użyłam, cały czas dotykałam się po twarzy( nie powinnam), bo nie mogłam się nadziwić takiej aksamitności. Jest dobrze tolerowany, a mam cerę wrażliwą i problematyczną. Nie napina skóry, nie podrażnia. Jest dla każdej cery i każdego typu i każdego wieku. Przygasza wszystkie pryszcze, gasi je tak, że niektóre z nich znikają. Krem jest dla Ciebie, gdy chcesz pozbyć się pryszczy, lecz one znikają na jakiś długi czas, potem są znowu. Produkt nie zwalcza ich całkowicie.

Od lat zmagam się z ŁZS głównie na skórze głowy, jednak czasem skóra twarzy również potrzebuje pomocy. Bardzo lubię produkty do włosów z dziegciem brzozowym, więc miałam nadzieję że z kremem będzie tak samo. Myliłam się. Jak dla mnie krem ma same wady. Produkt bardzo mocno pachnie a wręcz śmierdzi dziegciem. Zdziwił mnie również fakt iż zgodnie z ulotką dołączoną do kremu, należy go nakładać tylko na zmiany skórne a nie na całą twarz. Tak też zrobiłam. Efekt ? W miejscu gdzie nałożyłam krem pojawiły się suche plamy, skóra dodatkowo została podrażniona. Wadą tego krem jest również krótki termin ważności, gdzie przy punktowym stosowaniu nie można zużyć go przed jego upływem.

Jak uwielbiam produkty tej firmy tak ów krem jest niewypałem. Śmierdzi nieprzeciętnie (jak to dziegć) i koniec konców nie spełnia swoich podstawowych zadań, czyli nie pomaga w problemach skórnych. W najlepszym wypadku nie robi nic. Tylko sobie śmierdzi. I niestety ten posmród długo utrzymuje się na twarzy (mąż przestał mnie całować na dobranoć :P). Nie czuję sympatii do niego. Mam uczucie jakby się nie wchłaniał, tylko zostawał na skórze. Plus ten zapach. Plus zdarza się, że szczypie po nałożeniu (jak mam jakieś "żywe" zmiany na twarzy). Nie tego oczekiwałam. W tym wypadku fakt, że jest wydajny jest jego kolejnym minusem. No i serio okropnie śmierdzi... Nie polecam, to mój pierwszy zawód jeśli chodzi o kosmetyki tej firmy. A miało być tak pięknie.