Laboratory Les 3 Chenes, Color & Soin (Farba do włosów)

Stosują od wielu miesięcy.

Pierwszy raz tą farbę użyłam 4 miesiące temu. Farbiwałam włosy, aby pięknie wyglądać na święta Bożego Narodzenia i byłam na tyle zadowolona z efektu jaki uzyskałam na moich coraz bardziej siwiejących włosach że sięgnęłam po nią po kolejnych dwóch miesiącach. Teraz pi kolejnych 2 miesiacach też zamierzam użyć tej samej farby. Wybrałam ponieważ bardzo mi wypadały włosy i poszukiwałam czegoś innego niż drogeryjne farby naszpikowane chemią. Moja farba ma kolor brązu. Jest farbą która nie śmierdzi amoniakiem, jest łatwa w aplikacji, nie kapie podczas nakładania i nie niszczy włosów. Włosy mniej mi wypadają a wypadały garściami i są błyszczące. Farba nie uczula i przy jej stosowaniunie nie swędzi mnie głowa.

Po wielu latach stosowania farb drogeryjnych, kiedy dodatkowo problemy zdrowotne nasiliły mi wypadanie włosów, sięgnełam po farby apteczne. Nie zrezygnuję z farbowania, po prostu wolę wybrać zdrowsze alternatywy. I tak trafiłam na Color&Soin.
Wybrałam kolor 10N - platynowy blond, który w próbniku wygląda po prostu jak klasyczny blond poziomu 10 - neutralny w odcieniu.
Podczas mieszania farby w misce przeżyłam pierwszy szok - była ciemnoburaczkowa. Czasem farby blond mają dodatek fioletowego pigmentu, aby schładzać odcień, ale to...? Ciemny kolor bordo. Bałam się, że w fabryce pomylono pojemniki albo opakowania, i że pofarbuję się na mahoń albo - w najlepszym przypadku - rudo.
Na szczęście nie wyszło mahoniowo, ale... ryżo. To nie jest platynowy blond. To raczej słomiany blond koloru sików. Serio, mogą zmienić nazwę tego koloru farby na "moczowy blond".
Paniczne tonowanie fioletową płukanką dało taki efekt, że odrosty nadal były ryżo-pomarańczowe, a na długości włosów pojawiły się fioletowe przebłyski. Wyglądałam jak postać z mangi.
Do tego to uczucie jakby włosy serio były sianem - to "zdrowsza" farba, a po farbowaniu włosy były szorstkie, suche, nie do rozczesania. Koszmar.
Nie zrezygnowałam z farb ziołowych, ale od Color&Soin trzymam się z daleka. Nigdy więcej.

Farba jest świetna, musiałam ratować się po Biokapie, który poparzył mi skórę głowy, Color&Soin zero drażnięcego zapachu, bardzo łatwa i szybka aplikacja, nie czuje podczas farbowania- na skórze ,ze ja mam , jestem zmeczona mieszaniem tubek ze sobą ,mozolnym mieszaniem tak jak w przypadku innych aptecznych farb. Kolor 4N- piekny, ciemny, chłodny brąż , którego używam juz od 4 lat.
Włosy wypadajęce garściami tak jak poprzedniczka sie wyraziła to u konkurencji , nie dośc że wypadające to i skóra piecze jak diabli w przypadku Biokapu.
Jak dla mnie narazie tylko Color&Soin, ale probuje tez innych .

Kolor farby wyszedł bardzo ładny (numer 1N), ale co z tego. Od czasu jak pofarbowałam włosy, wypadają one garściami. Coś strasznego. Od 2 tygodni, non stop wszędzie leżą włosy, zbieram z umywali i szczotki ogromne ich ilości :(
Nie wiem co uczula, ale na pewno nie spotkałam się wcześniej z taka reakcją.
Do tego po raz pierwszy po farbowaniu czuje podrażnienie skory głowy.
Nie polecam, a co więcej - odradzam!

Włosy są zdrowe i odżywione

Farbę kupiłam ze względu na skład. Farba po zmieszaniu dosyć rzadka, nie ma zapachu i nie odczułam swędzenia czy pieczenia skóry tak jak przy drogeryjnych farbach.
Kolor - 5B - czekoladowy brąz i taki właśnie wyszedł. Zakrył 100% siwych włosów (przetrzymałam ją do 55 minut).
Przy spłukiwaniu włosy trochę splątane, po nałożeniu dołączonej odżywki stają się miękkie i łątwe w rozczesywaniu.
Efekt końcowy:
równomiernie pokryty kolor, 100% zakrycia siwych włosów, włosy lśniące i miękkie w dotyku.

Kupiłam kolor "złocisty ciemny blond" który wyszedł u mnie jak brąz z rudymi odcieniami. Zupełnie mi się nie podoba, próbowałam ratować ten kolor błękitem metylenowym, bo rude przebłyski to wszystko czego nie chcę. Aplikacja była łatwa, farba chwyciła w miarę równomiernie na końcach, ale na odrostach była sporo jaśniejsza, o wiele bardziej "ruda" niż na reszcie, farbowanej. Nie zauważyłam lepszej kondycji włosów, końce są bardzo suche, mimo iż szukałam czegoś, powiedzmy, naturalnego. Bardziej niż farby z drogerii. To nie jest to, przez to jaki wyszedł mi kolor, więcej nie tknę tej farby.

W opakowaniu znajdziemy tubkę z kolorem , dozownik z utleniaczem i saszetkę z odzywka. Farba przyjemnie pachnie, nie powoduje u mnie alergii. Konsystencja po wymieszaniu dość gesta. Na długie włosy potrzebne 2 opakowania. Przy spłukiwaniu włosy stają się dość sztywne. Po użyciu odżywki ten efekt mija. Kolor ładny , włosy błyszczą są grubsze . Jednak nie przykrywa wszystkich siwych włosów , kolor dość szybko się zmywa , lecz włosy po tej farbie w przeciwieństwie do farb drogeryjnych są odżywione , nawilżone , elastyczne, na pewno kupię ponownie.

Jestem włosomaniaczką, włosy farbuję zdecydowaną większość mojego życia. Naturalne włosy mam chyba dość ciemne, sporo już siwych. Od kilku lat farbuję na blondy, u fryzjera, samodzielnie drogeryjnymi i fryzjerskimi. Efekty raz lepsze, raz gorsze, czasem dramatyczne. Ostatnio w dramatycznym stanie była i kondycja moich włosów i kolor. Odrost 10 cm w kolorze bardzo ciemnego złota z rudymi przebłyskami, reszta słomkowa. Chciałam naturalny jasny blond, niestety chemicznymi farbami trudno to osiągnąć. Nałożyłam A10. Farba pięknie wyrównała kolor, góra jest w kolorze jasnego, zgaszonego złota, ładnie przechodzi w coraz jaśniejszy kolor. Cudów się nie spodziewałam zważywszy na stan moich włosów. Na to co było jest ekstra. Włosy wyglądają bardzo naturalnie a o to mi chodziło, są lśniące, nie wyglądają na aż tak zniszczone jak są. Myślę, że za kolejnym razem kolor będzie jeszcze lepszy. Idzie w dobrym kierunku :) Używałam BIOKAPU ale SOIN COLOUR bardziej się sprawdza na moich włosach. Miałam już wcześniej doświadczenie z Soin Colour. Użyłam 11A, ale nie był to trafiony kolor. A10 o wiele lepiej wygląda na moich włosach. Jestem bardzo zadowolona.

Soin to moja pierwsza przygoda z roslinnym fabrowaniem włosów. Ostatnia przygoda z garnierem spowodowała duże wypadanie, aże stosuje zazwyczaj kosmetyki o dobrych składach postanowiłam przerzucić się na bardziej naturalne farbowanie. Henna odpada, bom leniwa.

Zastosowałam kolor purpurowa czerwień. Cena 40 zł, zamówiona online, bo nigdzie indziej nie mogłam jej dostać. Zapach wyczuwalny, mi nie przeszkadzał, bo amoniakowe, czy henna śmierdzą bardziej. Zaskoczyła mnie pozytywnie konsystencja - zelowa, ale nie wodnista, łatwo się nakłada i nie spływa- przyznam spodziewałam się katastrofy.

Z deka się przeraziłam, bo kolor ściemiał do ciemnego brązu, wpadającego w fiolet. Spodziewałam się katastrofy, trzymałam godzinę, po czym zmyłam szamponem. Następnie załączona maska, na kojeną godzinę. Kolor wyszedł wyraźnie czerwony (kładziony wcześniej na włosy farbowane na miedzianą czerwień), trochę ciemniejszy niż na wzorniku, ale też nie był kładziony na ciemniejszy kolor. Więc i to na plus.

Sam proces wspominam bardzo pozytywnie - nic mnie nie swędziało, nie wysuszyło mi włosów, nie zauważyłam żeby włosy wypadały częściej, wiec rzeczywiście wyszło "zdrowiej" niż garnierem.

Jeszcze przez parę dni, po farbowaniu barwiłam wodę na czerwono przy myciu głowy. Kolor nie spłukał się jakoś szybko, po miesiącu od zafarbowania wypada odświeżyć kolor.

Ogółem bardzo polecam tę farbę - w moim przypadku sprawdziła się, a cenowo nie wychodzi źle jak na farbę bardziej "naturalną".

Chciałam podzielić się recenzją farby, która uratowała moje włosy przed całkowitym wypadnięciem. CS odkryłam 5 lat temu we Francji, gdzie mieszkałam, później farbę dostałam w Polsce i ogromnie mnie to ucieszyło. Już tłumaczę dlaczego. Po latach eksperymentów z platynowym blondem, prawie wyłysiałam. Musiałam zrobić wiele zabiegów, poświęcić dużo czasu na pielęgnację, aż w końcu po 2 latach miałam znów taką objętość, której nie bałam się farbować. Nie chciałam jednak używać chemicznych farb, nawet fryzjerskich i tak znalazłam Color&Soin odcień 8C który spełnia moje wszelkie oczekiwania. Włosy nie wypadają mi odkąd farbuję je tą farbą, są jakby grubsze, bardziej lśnią. Pewnie to zasługa pielęgnacji, którą kontynuuję, ale farba nie wchodzi jej w paradę. Jestem bardzo zadowolona z pokrycia również siwych włosków, które gdzieś tam się pojawiają. Poza tym, w prawie każdej aptece mogę ją znaleźć i kupić nawet przy okazji.

Zanim ostatecznie przerzuciłam się na hennę wynalazłam te farbę i pomyślałam, że może nie będzie tak agresywna jak zwykłe sklepowe. Wybrałam kolor 10R, czyli piękny wiśniowy, który był nakładany na bardzo podobny odcień. Farba łatwo się miesza i nakłada i co mnie mile zaskoczyło w ogóle nie pachnie,a wiadomo jak śmierdzą chemiczne farby. Tu nie musimy się martwić tym smrodem. Trzymałam ją na włosach 30min i kolor był lśniący, włosy w dobrej kondycji. Odrost standardowo pojawił się po 1,5miesiąca. Nie moge tej farbie nic zarzucić,bo potem jeszcze dokupiłam kolejne dwa opakowania i ponowiłam zabieg. Jeśli ktoś szuka trochę lepszej alternatywy dla farb chemicznych, ale nie chce przechodzić na hennę to zachęcam do spróbowania Color&Soin.Wiadomo, dalej jest chemia, ale akurat koloe 10R jest naparawdę ładny i nie wygląda sztucznie i choćby dla niego polecam tę farbę.

Idealna

Przez to, że mam problemy ze skórą głowy, wiele farb mnie uczula. CS jest moim ideałem, bo dzięki niej mogę mieć wymarzony kolor włosów, bez podrażnień. Ten blond w pełni spełnia moje oczekiwania, idealnie kryjąc włosy, łącznie z odrostem i pojedynczymi siwymi włosami. Nie przeszkadza mi jej zapach, uwielbiam za to konsystencję. Łatwo się ją nakłada, kolor wychodzi świetny, a mój fryzjer zachwyca sie jakie mam zdrowe włosy.