Burberry Cat Lashes Tusz do rzęs

Tusz ładnie rozdziela i podkręca rzesy, nie pogrubiając ich jakoś zbyt mocno. Jednak za tą cenę powinieć robić coś więcej. Taki sam efekt można uzyskać stosując zwykły tusz z drogerii. Całe szczęście ze nie wydałam ponad 100 zł a dostałam miniaturkę w sephorze, bo po użyciu piekły mnie oczy ...

Kupiłam ten tusz za ułamek jego ceny w TK Maxxie, gdy był dość spory rzut tej marki. Opakowanie, jak na Burberry przystało jest piękne. Sam kartonik jest uroczy, a opakowanie tuszu jest bardzo solidne, ciężkie , wyważone, idealne w swej prostocie. Po odkręceniu naszym oczom ukazuje się silikonowa szczoteczka w kształcie klepsydry. Jest bardzo giętka, przez co fajnie rozczesuje rzęsy. Tusz zaraz po otwarciu m idealną konsystencję - taką jak lubię w innych tuszach po, powiedzmy, tygodniu, gdy już trochę przeschną. Tu mamy taką od razu. Jeśli ktoś jest fanem delikatnych, rozczesanych rzęs, to nie jest to tusz dla niego. Ten tusz robi rzęsy ogromne, teatralne i oblepione i to już za pierwszym pociągnięciem! Nie trzeba machać żeby uzyskać objętość, mamy ją od razu. Można oczywiście je trochę wyczesać, ale finalnie objętość będzie i tak ogromna, a włoski lekko zlepione. Mi się ten efekt bardzo podoba! Tusz po dłuższym czasie nie zmienia swej konsystencji i cały czas ma się wrażenie, że jest go dużo. Kocham! Jedyny minus jest taki, że dotykając rzęsami pod łukiem brwiowym w ciągu dnia odbija się w tym miejscu. Trzeba dbać aby dokładnie tę okolicę przypudrować. Gdy to zrobimy wszystko pozostanie jak należy. Kosmetyk jest poza tą jedną wadą bardzo trwały, a w ciągu dnia się nie kruszy i nie osypuje. Malowanie rzęs trwa u mnie teraz dużo krócej. Utzrymuje też przepięknie skręt po zalotce i nazwa Cat Eye jest tutaj naprawdę trafiona; oko robi się zalotne i "obudzone". Często jest tak, że po pomalowaniu tuszem podkręconych rzęs, efekt utrzymuje się tylko przez chwilę, a potem rzęsy są okalpnięte, a oko smutne. Tutaj cały dzień to podkręcenie jest utrzymane! Przywiązuję dużą uwagę do rzęs i przetestowałam wiele tuszów, ale ten jest naprawdę wybitny! Cieszy zarówno wizualnie na toaletce, jak również użyty na oczach. Serdecznie polecam.

Do zakupu skusił mnie odcień - chciałam zwrócić uwagę, że żaden producent nie ma w swojej kolorówce tuszu "dla blondynek". I chociaż blondynką nie jestem, a, jak większość słowianek, mam jasną oprawę oczu, to odcień jest i tak wystarczająco nasycony, by podkreślić oko wyjątkowo zauważalnie (pewnie stąd MIDNIGHT blonde). W parktyce - wszystko gra: nie kruszy się, nie rozmazuje, zostaje cały dzień w nadanym rzęsach kształcie. Nieznacznie odbija się na powiekach, ale w przypadku moich rzęs, potraktowanych "long4..." nie ma takiego, który by nie odbijał zupełnie. Przy okazji, to z powodu odżywki moje rzęsy zmieniły się całkowicie - są tak długie, że silikonowa szczoteczka załączona do maskary świetnie się tu sprawdza (podobnie jak cienkie, proste, twarde i krótkowłose - polecam do długich rzęs). Żadnych grudek, owadzich nóżek. Dobra konsystencja, nie nabiera się za dużo, a przy wysychaniu wystarczy kilka kropel do oczu albo soli fizjologicznej. Nie podrażnia, ale ciut trudniej się zmywa. No i mam piękne rzęsy. Niestety! Popyt był na tyle duży, że trudno w tym momencie o dostępność, a bardzo chciałabym go kupić w zapasie! Proszę uzupełnić magazyn i usłyszeć me prośby, drodzy dystrybutorzy i umieścić w każdej polskiej sephorze!

Przetestowałam już nieskończone ilości maskar marek popularnych, selektywnych, luksusowych, eko, itp. i jak tylko pojawiła się kosmetyczna "odnoga" Burberry, pobiegłam na zakupy, bo cały internet piał z zachwytu nad tym tuszem. Tusz jest niby ok, nieco tańszy niż "odpowiedniki" Diora czy Chanel - jest całkiem trwały, nie uczula ani niepodrażania oczu, nie kruszy się, nie rozmazuje, jakoś ekspresowo nie wysycha. W widoczny spoósb wydłuża rzęsy. Bardzo liczyam na to, że znajdę nieco tanśzy odpowiednik Inimitable Intense od Chanel. I tutaj jest niestety problem nr 1 - szczoteczka (i chyba głownie o to chodzi). Poprzedniczki pisały w recenzjach, że tusz jest przewidywalny, daje ładny, nienachalny efekt i rozczesuje rzesy. I generalnie to prawda, ale tak w 60% przypadków. Niestety dosyć często mi się zdarza, ze przy malowniu zlepię sobie rzęsy, pomażę powiekę i np. tak mam, że jedno oko jest pomalowane słabiej, a drugie mocniej. Nie jestem jakimś amatorem bez wprawy i praktyki - po prostu od razu widzę, czy dana szczoteczka dobrze współpracuje z tuszem, czy nie. Tutaj jest właśnie skłonność do nakładania na rzęsy zbyt duzej ilości tuszu i zlepiania rzęs. Trzeba się malować bardzo uważnie, żeby tego uniknąć. Zauwazyłam, ze jak tusz nieco wysechł, było ciut lepiej, a teraz, jak zaczął wysychać, zaczyna wracać do robienia glutów.

Tusz nie jest zły, ale w tej cenie moje oczekiwania są dużo wyższe. Zaledwie średniaczek. Na plus: - tusz jest ładnie czarny (01) - przy kilku warstwach ładnie rozdziela i pogrubia rzęsy ( min 3 warstwy) - nie skleja i nie robi owadzich nóżek - nie rozmazuje się, nie osypuje, no ale umówmy się, to standard - łatwo się domywa. To dla mnie plus. - efekt jest przewidywalny - to znaczy nie musimy sie martwić co nam wyjdzie na oku. Tusz nie jest kapryśny,a efekt jest przewidywalny. Ale... - efekt nie jest spektakularny, czego można oczekiwać po marce, nazwie tuszu i cenie - owszem ładnie rozdziela, ale nie wydłuża nic a nic. Dopiero po lekkim przeschnięciu rzęs próbuję je domalować, bo szczotka zjada tusz z końcówek. Zazwyczaj się udaje, ale trzeba się napracować. - szczoteczka jest niewygodna, maluję rzęsy już bardzo długo, mam wprawę :) mimo to praktycznie zawsze umażę sobie górną powiekę - potrafi zaszczypać w oczy - efekt jest ok jak na tusz za 20- 50 zł, a nie 140.

Marka bardzo luksusowa, więc i oczekiwania spore. Oceniam na podstawie miniatury, którą dostałam w prezencie. Efekt na oku ładny, rzęsy są wydłużone i pogrubione, oko otwarte jak należy. Niestety słaba trwałość. Po kilku godzinach dość mocno odbija się na dolnej powiece, stąd pełnowymiarowego tuszu nie kupię.

Lubię tusze z silikonowymi szczoteczkami. Łatwiej mi się nimi wymalować. Nie uzyskamy nim spektakularnego efekty, ale do codziennego makijażu sprawdza się bardzo dobrze. Po całym dniu nie tworzy efektu pandy, nie rozmazuje się i nie osypuje. Nie podrażnia oczu, szczoteczka nie nabiera zbyt dużo tuszu, nie skleja rzęs.

Do tej pory moim ulubieńcem z wyższej półki (właściwie każdy tusz powyżej 60 zł jest dla mnie takim) była mascara They're real z Benefitu. Zużyłam jej całą miniaturkę, mam w zapasie kolejną. Po drodze dostałam box z Sephory, w którym była miniatura tego tuszu. Mam kolor 01 Jet Black. Co obiecuje producent? Objętość, wydłużenie i rozdzielenie rzęs. Na wstępie zaznaczę, że moje rzęsy są całkiem przyzwoite. Jest ich sporo, są naturalnie podkręcone i średniej długości. Od razu po otwarciu tuszu zwróciłam uwagę na szczoteczkę. Nie znoszę wielkich szczot, bo zawsze sklejają mi rzęsy. Ta ma idealną wielkość, ułożenie jej włosków przypomina nieco kształt klepsydry. Dzięki temu, że mają różną długość mogę dotrzeć do najkrótszych rzęs. Szczoteczka jest syntetyczna, giętka. Już po pierwszym pomalowaniu byłam zachwycona efektem jaki daje. Rzęsy są wydłużone, ładnie rozczesane i pogrubione. Tusz umożliwia mi uzyskanie pięknego wachlarza, ale pozbawionego efektu sklejenia. Do tego mascara w ogóle się nie osypuje. Miałam ją na rzęsach nawet 15 godzin, zdarzyło mi się także ćwiczyć (moje ćwiczenia trwają ok. 1,5 h) i nie zauważyłam ani odrobiny tuszu pod okiem. Kolor również jest na plus, ładna i głęboka czerń. Zmywa się przyzwoicie, wystarczy porządnie namoczyć wacik płynem micelarnym i przyłożyć 2-3 razy do oka. Jestem naprawdę zadowolona z efektu, który daje, bo teraz do pary ze swoimi dużymi oczami mogę uzyskać efekt długich rzęs. Sięgają wtedy prawie pod same brwi. Coś niesamowitego! Ten tusz w połączeniu z beżową kredką na linii wodnej stanowi od kilku tygodni mój cały makijaż oka. Jak ten produkt ma się do wspomnianego na początku odpowiednika z Benefitu? Daje jeszcze większe wydłużenie, pogrubienie i genialnie podkreśla dolne rzęsy. Używam go od kilku tygodni i dalej jest tak samo mokry jak przy otwarciu. Czy kupię pełnowymiarowe opakowanie? Tak. Jest to pierwszy tusz z wyższej półki, na który jestem skłonna wydać pieniądze. Żałuję jedynie, że w stałej ofercie nie są dostępne miniatury. Zamierzam poczekać do promocji -20% w Sephorze, bo do grudnia i przeceny -30% raczej nie wytrwam. Odejmuję gwiazdkę za cenę.