P(r)uder(ia) i Rumieniec. Ekstaza i Orgazm.
Dopiero teraz zaczęłam się jako tako orientować w kwestii makijażowych bestsellerów. Nie mam tiktoka (i mieć nie będę), na instagram wchodzę raz w miesiącu, ale od czasu do czasu zerknę na YT w celu przesłuchania recenzji danego kosmetyku. Do czego zmierzam? A no do tego, że "Ecstasy" od Wibo mam już od lat
(jest to róż wypiekany, więc starcza na całe wieki; mam też inne róże, których także używam - w zasadzie od niedawna, bo wcześniej zazwyczaj pomijałam ten kosmetyk, nie wiedzieć czemu; nie robię też makijażu na co dzień, dlatego kasetka jest praktycznie nienaruszona) a dopiero co usłyszałam o jakimś "Orgasmie" z Narsa. Nars? Tej firmy też wtedy nie znałam. ╮(. ❛ ᴗ ❛.)╭ Po prostu - dawno, dawno temu będąc w Rossmannie, chwyciłam za ten róż, bo mi się najzwyczajniej w świecie spodobał. Nie miałam zielonego pojęcia, że jest zamiennikiem - ponoć - słynnego "Orgasmu", zresztą już pisałam wyżej, że podówczas w ogóle o żadnym takim "Orgasmie" nie słyszałam. Ten, jak i pewnie wiele innych kosmetyków, mnie ominęło, i nie czuję się z tego tytułu ani dumna, ani zawstydzona... Ale zdecydowanie bliżej mi do odczuwania dumy, bo egzemplarz się trafił "jak ślepej kurze ziarno", hah! ;D
Tak jak pisałam, róż zakupiłam parę lat temu w Rossmannie. Mam numer 01, czyli właśnie ów tańszy zamiennik narsowskiego "Orgasmu". "Ecstasy" od Wibo podobno był i nadal jest trudno dostępny, a ja go znalazłam, nie wiedząc nawet co znajduję. :D Kolor jest naprawdę interesujący. Śliczny. W kasetce wydaje się być różowy, ale prawda jest taka, że już po przejechaniu palcem po jego powierzchni, okaże się, że jest on różowo-morelowy ze złotym połyskiem. To dobrze, bo nie lubię cukierkowo różowych róży (wg mnie wyglądają tandetnie i tak naprawdę niewielu osobom pasują).
Pigment jest idealnie zblendowany, a rozświetlające drobinki kładą się na policzku złotą taflą, opalizują rosegoldowo i bajecznie odbijają światło. Przypomina błyszczący rumieniec. Przemyślany poziom pigmentacji nie pozwala na zrobienie plam, jednocześnie jest widoczny. Gładko się rozprowadza, wspaniale rozświetla twarz. Działa trochę jak róż, a trochę jak rozświetlacz. Wygląda to naprawdę ślicznie i świeżo. Czarodziejsko. Niestety trochę podkreśla strukturę skóry, wchodzi w pory i to mi się w nim nie podoba... :(
Trwałość oceniam jako w pełni zadowalającą - utrzymuje się na moim policzku cały dzień w nienagannym stanie, aż do demakijażu. Przyglądając się prezentacjom youtubowym, w których "Ekstaza" została porównana do niego (a także moich testów w drogerii), naprawdę jest to godny zamiennik, idealnie odwzorowany: kolor, pigment, błysk, faktura - to samo! Nawet kasetki, w których zostały umieszczone są podobne! i jeśli mam być szczera, to ta od Wibo bardziej mi się podoba. ;) A przy tym wszystkim dzieli ich gigantyczna przepaść cenowa. Nie ma mowy, abym kupiła róż do policzków za więcej niż sto złotych (bo tyle kosztuje Nars) ! Musiałabym chyba oszaleć! Nie stronię od drogich kosmetyków, jednak większą wagę przykładam do pielęgnacji, niż do koloryzacji. Znając kopię "Orgasmu", którą można kupić za ułamek ceny pierwowzoru, to tym bardziej i tym świadomej rezygnuję oryginału. Naprawdę. Mając "Ecstasy" na jednym policzku, a na drugim "Orgasm", nikt nie zauważy, że zostały użyte dwa róże. Ja nie widziałam żadnej różnicy, ale to absolutnie ŻADNEJ, oglądając filmy porównawcze.
Podsumowując: zakup "Ecstasy" uważam za jak najbardziej udany i polecany. Róż prezentuje się naprawdę ślicznie, magicznie, niepospolicie. Tak, jak "Orgazm" od Narsa. Przyprawia o efekt pięknego rozświetlenia. Trwałość - prawie narsowska, nieznacznie gorsza, ale zupełnie wystarczająca (utrzyma się na policzkach od przyróżowiemia ich do demakijażu). Wypiekany, starcza na długie, długie lata. I ta cena... Nie warto kupować Narsa w momencie, gdy można nabyć tak świetny zamiennik.
Zalety:
- tani idealnie odwzorowany zamiennik kultowego "orgazmu"
- wypiekany róż = wydajność nie do pokonania oraz brak pylenia!
- cena ᕙ(@°u°@)ᕗ
- śliczny brzoskwiniowo-różowy odcień ze złotym połyskiem i rosegoldowym efektem
- intensywny kolor
- bajecznie odbija światło
- przemyślana pigmentacja, nie pozwalająca na zrobienie plam
- gładko rozprowadza się po twarzy
- zapewnia piękną taflę na policzkach
- utrzymuje się na twarzy aż do demakijażu
- róż i rozświetlacz w jednym
- wygląda bardzo świeżo
- fajna wygodna kasetka zawierająca lusterko, którą łatwo utrzymać w czystości
Wady:
- podkreśla strukturę twarzy i wchodzi w pory
- brakuje mi pędzelka/puszka w zestawie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie