Make Me Bio Pomadka ochronna do ust 'Sweet honey ' 

Zakupiłam ją w sklepie internetowym. Nie była tania, strasznie szybko ją zużyłam, ale było warto. Bardzo lubię kosmetyki z miodem i tym razem się nie rozczrowałam. Mimo słabej wydajności widzę tylko plusy jej stosowania, tj.: pełne nawilżenie, odżywienie, wygładzenie i ochrona, szczególnie przed mrozem. Bardzo przyjemny posmak cytrynowy.

Opakowanie pomadki jest bardzo standardowe. Wystarczy ściągnąć nakrętkę i wykręcić trochę pomadki. Jednak gdy się ją wykręci to nie można jej wkręcić z powrotem. Można jedynie wepchnąć ją palcem w dół co może się skończyć rozpłaszczeniem pomadki. O dziwo pomadka Sweet Honey, która ma nam zapewnić usta słodkie jak miód nie pachnie miodem tylko ma taki lekki cytrusowy zapach. Myślę, że wolałabym zapach i smak miodu :D Po nałożeniu pomadki na ustach powstaje na ustach takie uczucie jakby były wysmarowane czymś tłustym i ciężkim. Nie wiem jak Wy, ale ja nie lubię tego uczucia. Są pomadki, które w miarę szybko się wchłaniają i dodatkowo nie mają tego uczucia po nałożeniu, ale to nie jest jedna z nich. Długo czuć, że ma się ją na ustach plus dodatkowo się nie wchłania. Na szczęście nie czuć zapachu po nałożeniu na usta. Fakt, że działanie pomadki jest dobre. Dobrze nawilża i wygładza usta. Ze względu na to, że szybko wysychają mi usta i wtedy je rozgryzam, to muszę używać produktów ochronnych do ust. Działanie jest zadowalające. Usta są potem miękkie i zregenerowane, ale niestety muszę ją zawsze zetrzeć z ust po jakimś czasie, bo nie lubię tego uczucia, że coś obciąża moje usta. To czy komfort jej stosowania jest wart jej działania musicie zdecydować same. Dodatkowo pomadka jest podobno 100% naturalna, więc dla kogoś kto stosuje naturalne kosmetyki będzie odpowiednia.

Nastała zima i czas gdy nasze usta wymagają bardziej solidnej, odżywczo-regenerującej pielęgnacji, więc również ja zmieniłam swój nawilżający balsam na pomadkę do ust Sweet honey. Jest w 100% naturalna i właśnie tym mnie skusiła. Miałam pomadki do ust z organicznymi ekstraktami jak np. z Orfilame, ale tutaj jest sto 100% naturalna, więc pomyślałam że warto spróbować. Moje oczekiwania co do tej pomadki sprawdziły się ;) Polubiłam ją od pierwszego użycia. ZALETY: - pomadka jest ekologiczna, jest w 100% wyprodukowana z naturalnych składników, które nie szkodzą naszym ustom i organizmowi, bo podobno każdy z nas zjada w ciągu życia kilka kg pomadek - bardzo mocno odżywia skórę warg, jest wprost stworzona na chłodną porę roku, bo doskonale zabezpiecza przed wiatrem, chłodem i wilgocią - pozostawia na ustach delikatny film, który jest jak ochronny opatrunek - regeneruje wszystkie spierzchnięcia i popękany naskórek - sprzyja jego gojeniu - przywraca gładkość i miękkość ustom - ma bardzo przyjemny zapach, cudownie miodowo smakuje- zachęca do pocałunków - ma wygodne opakowanie, które się wykręca, nie zacina się, wygląda estetycznie, jest znikome ryzyko złamania pomadki, czy jej uszkodzenia przy takim opakowaniu - w trakcie rozprowadzania są wyczuwalne delikatne drobinki które mam wrażenie że dodatkowo peelingują naskórek - jest to bardzo przyjemne uczucie - wydajna WADY: - wadą może być to że zostawia ślady (bezbarwne) na szklance, trochę się klei, ale jest to mocno odżywczy produkt, więc nie stanowi dla mnie to dużego negatywu - coś za coś - dostępność (sklepy internetowe z eko produktami) - cena - dość wysoka ok. 20 zł Ja jestem bardzo zadowolona, że odkryłam taki kosmetyk. Jest jeszcze lepsza niż kultowy miodzik z Oriflame, czy balsam Tisane, które były moimi GURU balsamowymi. Ta jest jeszcze lepsza bo ma bogatszy skład, silniej działa i jest naturalna. Jeśli jesteście fankami tego typu produktów to będziecie zadowolone. WARTO! :-)