TianDe Asian Beauty, Mangosteen Multifunctional Protective Facial Cream Wielofunkcyjny krem ochronny do twarzy 'Mangostan'

Dokonując zakupu w sklepie firmowym TianDe wybrałam dwa kremy do twarzy: Tibetan Herbs oraz ten produkt. W obu przypadkach mój wybór był pomyłką, a nie zamierzam marnować więcej pieniędzy na kosmetyki z niepewnego źródła. ZALETY: + BRAK: długo się zastanawiałam, jednak nie mogę się doszukać nawet pojedynczej pozytywnej cechy w tym kremie. WADY: - CHEMIA W SKŁADZIE: producent reklamuje preparaty rzekomo naturalne, jednak kiedy wczytamy się w skład chemiczny wyszczególniony na dołączonej do każdego opakowania niewielkiej naklejce w języku polskim, przekonamy się, iż pierwszy z brzegu krem drogeryjny będzie zawierał mniej szkodliwych substancji w całym opakowaniu niż produkt TianDe w jednej nałożonej na twarz dawce, - NIE DLA CERY TRĄDZIKOWEJ: gdy zapoznamy się z opisem na stronie producenta, dojdziemy do wniosku, że jest to krem przeznaczony dla skóry tłustej i mieszanej, lecz po aplikacji cera jest przetłuszczona, nadmiernie obciążona i świeci się przez cały dzień, - ZAPYCHA: po tygodniu dorobiłam się kolekcji zaskórników i - w niewielkim stopniu - pomogło dopiero "Visaxinum D", - POGARSZA STAN I WYGLĄD SKÓRY: sam trądzik to nie wszystko; krem sprawia, że twarz nie wygląda najlepiej i nienaturalnie się błyszczy, - NIE POD MAKIJAŻ: j.w. - ZAPACH: obydwa zakupione przeze mnie kremy pachniały tak samo cukierkowo i sztucznie, - OPAKOWANIE: utrudnia aplikację preparatu; im mniej kremu wewnątrz tym ciężej go wydobyć, - CENA: stanowczo zbyt wysoka jak na tak słaby preparat. PODSUMOWUJĄC: Radzę unikać kremów TianDe jak ognia. Wiele dobrego słyszałam o nich od znajomych(szczególnie zachwalały ten z mucyną ślimaka), jednakże wydałam w ich sklepie w sumie około 90,00 zł i nie zyskałam nic w zamian. Krem Tibetan Herbs wyrzuciłam po miesiącu a Mangostan używam do rąk, chociaż zapach działa mi na nerwy. Napiszę to wprost. Na rynku jakiś czas temu zapanowała moda na produkty naturalne. Popyt jest spory i nie brak osób, które dobrze zapłacą za preparaty bez chemii. Lepiej jednak dokonywać zakupów w certyfikowanych sklepach ze zdrową żywnością i zielarskich niż bezsensownie tracić pieniądze na kosmetyki, które naturalne są jedynie z nazwy. Może po prostu miałam pecha i z całej dostępnej oferty wybrałam nieodpowiednie kremy, ale ciężko mi uwierzyć, iż preparaty z dwóch - zdawałoby się - różnych serii jednego producenta będą do siebie aż tak podobne. W przypadku żadnego kremu drogeryjnego mi się to nie przytrafiło. Wystarczy wspomnieć pierwsze z brzegu produkty dowolnego wytwórcy - każdy krem czymś się wyróżnia. Mogą być do siebie podobne, a jednak będą miały cechy charakterystyczne wyłącznie dla danej serii. A kremy TianDe? Chyba w każdym opakowaniu znajdziemy to samo.