Działać działa, ale dla mnie nie jest obowiązkowy.
Właściwie nie rozumiem, jakim cudem kupiłam go aż trzy razy - zaćmienie umysłu czy cuś? Nie zachwycił mnie przy pierwszej tubce, ale jakoś tak odruchowo kupiłam kolejne - niech mi nikt nie mówi, że jak baba jest uzależniona od zakupów, to kupuje tylko to, co lubi...Bzdury, takie zakupoholiczki jak ja, kupują wszystko! ;)
Ten preparat, jak sama nazwa wskazuje, przeznaczony jest do stosowania na usta i znamiona - pieprzyki, plamki, przebarwienia etc. Deklarowana ochrona przeciwsłoneczna to SPF 30 - wysoka, owszem i z pewnością w pewnych sytuacjach przydatna. Zapakowany jest w małą, zakręcaną tubkę, zaś owa tubka siedzi sobie grzecznie w kartoniku. Opakowanie z racji swoich miniaturowych rozmiarów jest lekkie i możemy mieć je zawsze przy sobie.
Konsystencja produktu jest średnio-gęsta i niestety dość tłusta. Bieli skórę nawet nałożony w niewielkiej ilości, aczkolwiek w przypadku pieprzyków czy znamion nie jest to uciążliwe. Nieco inaczej sprawa wygląda z ustami, bo w tym przypadku taka biała warstewka nie wygląda zbyt ciekawie, ale skoro to preparat ochronny, to dajmy mu działać, niezależnie od efektów wizualnych.
Zapach jest słodki i dość intensywny, na szczęścia szybko się ulatnia.
Jeśli zaś chodzi o działanie, to powiem krótko: działa. Nawet używany w największe upały i najgorzej palące słońce, chronił posmarowane nim obszary skóry. Zapobiegał uczuciu pieczenia oraz zaczerwienieniu, nie pozwolił na nadmierną ekspozycję, która w przypadku znamion jest niekorzystna i wręcz niebezpieczna, nie pozwolił na opaleniznę w miejscu aplikacji, mimo faktoru 30 - mam wrażenie, że jest jakby...bardziej skoncentrowany, aniżeli inne kosmetyki z taką samą deklarowaną ochroną - tu radzę jednak uważać, gdy go nakładamy, zalecam precyzję - ja w jednym miejscu miałam wokół pieprzyka taką sympatyczną, nieopaloną obręcz :D.
Stosowany na usta, przyjemnie je zmiękcza i natłuszcza. Czy chroni je przed słońcem? Być może, aczkolwiek moje usta generalnie nienawidzą słońca i zawsze są wówczas wysuszone, tak więc tu nie odnotowałam żadnych spektakularnych efektów, w zasadzie bez niego byłoby tak samo, jak z nim.
Dodatkowym atutem tego kosmetyku jest pierońska wręcz wydajność (mini-tubka ma 15 ml, a przy takiej konsystencji i stosowaniu punktowo wystarcza naprawdę na długo) oraz niska cena.
Dlaczego więc napisałam, że dla mnie nie jest obowiązkowy? Ano dlatego, że identyczny efekt mam po nałożeniu na całe ciało plus punktowo na pieprzyki balsamu Ziajka SPF 50 - też chroni, na usta stosuję sprawdzone pomadki, a dla paru pieprzyków nie muszę go kupować, mając na podorędziu inny, sprawdzony produkt z filtrem, nomen omen wyższym, niż tutaj.
Jeśli ktoś bardzo chce, może kupić, bo on działa, tyle, że dla mnie to bardziej filtrowy gadżecik - po co mam kupować dwa produkty, skoro jeden spełnia moje wymagania w stu procentach? ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie