Oceniam odcień: 319 - taki w stylu mauve (ciemniejszy, zgaszony, przybrudzony róż). Na ustach prezentuje się pięknie, bardzo szykownie, elegancko. Taki odcień dodający charakteru naturalnej barwie naszych ust.
Jest dość ciemny, co warto zaznaczyć, szczególnie widać to przy kolejnych aplikacjach, gdy poprawimy kolor.
Kredka nie jest ani szczególnie sucha, ani bardzo miękka. Coś pośrodku, choć dla mnie mogłaby być minimalnie bardziej miękka (ale ja po prostu najbardziej lubię takie na maxa miękkie kredki). Ale nie ma problemów z nakładaniem, dobrze się nakłada, oczywiście jakiś czas wcześniej warto dobrze nawilżyć usta pielęgnującą pomadką.
Co istotne, nie ślizga się po ustach nawet gdy niedawno nakładałyśmy balsam pielęgnacyjny, da się ją bez problemu zaaplikować.
Lubię jej używać i jako podkład pod szminkę, i jako dopracowanie konturu (nawet już na szminkę, można też zrobić sobie lekkie ombre), a także solo, jako matową kredkę na usta.
Bardzo praktyczna sprawa z wysuwanym sztyftem - świetnie się to sprawdza. Sztyft jest precyzyjny, łatwo wyrysować kontur.
Kredką bardzo łatwo się operuje, dzięki niej możemy uzyskać idealnie równy kontur i zapobiec wychodzeniu szminki poza obrys warg.
Opakowanie w ogóle jest bardzo w porządku, minimalistyczne od strony wizualnej, jak to cała gama produktów Inglot. Dodatkowo jest funkcjonalne, wszystko wykręca się jak należy, zamknięcie dobrze się trzyma (nie trzeba się obawiać, że kredka obsmaruje nam wnętrze torebki czy kosmetyczki).
Trwałość - myślę, że podobnie jak większości konturówek, nie jest to żadna zastygająca pomadka oczywiście, ale na pewno trzyma się lepiej niż kremowe szminki (i trwałość takich szminek poprawia, nałożona pod spód).
O wydajności się nie wypowiem - mam całą masę różnych kolorów konturówek, których używam zamiennie, więc nie mam pojęcia, która po jakim czasie się kończy ;)
Na pewno jest to konturówka, którą mogę polecić, jest dobrej jakości. Jedynie cena jak dla mnie jest wygórowana, takie kredki powinny kosztować kilka, max kilkanaście złotych. Te trzydzieści parę to już jednak przesada. Wibo z serii Million Dollar Lips, takiej samej jakości, a którą nawet bardziej lubię, mogę dostać właśnie za kilkanaście złotych. Odpowiedź, co się bardziej kalkuluje - jak dla mnie jest prosta ;)
Zalety:
- nie za miękka, nie za twarda; wysuwany sztyft; dopracowane opakowanie; matowe wykończenie; kolorystyka; trwałość
Wady:
- nieuzasadniona zbyt wysoka cena
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie