Intensywny kolor i efekt henny - to dobry produkt, choć ma pewien minus.
Brwi to rama dla oka. Dopóki nie zaczęłam ich podkreślać, zawsze miałam uczucie niedokończonej twarzy. Czegoś mi brakowało, ale długo nie mogłam odgadnąć, o co dokładnie chodzi - przecież miałam doskonały podkład, cerę zmatowioną gdzie trzeba, rozświetlona gdzie trzeba, piękne cienie, idealnie równą kreskę, doskonale wytuszowane rzęsy. No więc o co chodzi? Ano o brwi, co wydedukowałam któregoś pięknego dnia!
Przeczesałam internety wzdłuż i wszerz, po czym po dokładnym przestudiowaniu tego i owego, zaopatrzyłam się w niezbędne narzędzia, które miały mi pomóc w stworzeniu idealnego rysunku brwi. Miałam w swym posiadaniu kredki (których nienawidzę do dziś w tej roli), miałam cienie (okej), pisaki (dramat), pomadę ( teraz planuję zakup tej wychwalanej z Wibo) no i oczywiście żele do modelowania.
Przez te wszystkie lata, moje ręce przeszła Delia, przeszło Eveline, przeszła odżywka Constance Carroll i wreszcie trafił do mnie żel z Ingrid.
Cena niczego sobie (6 złociszy, matko, jak tanio!), dostępne trzy warianty - bezbarwne (dla pań pragnących zdyscyplinowania niesfornych włosków oraz nabłyszczenia ich), jasny brąz oraz ciemny brąz. Jako, że jestem sknerą, a przy tym mam pecha do wycofywania produktów, które lubię (oni chyba mnie śledzą, kurka wodna, co pokocham miłością nagłą, to mi skurczybyki wycofują!!), zakupiłam dwie sztuki ciemnego brązu oraz jeden egzemplarz colorless (bezbarwny).
Opakowanie jest zwyczajne, rzekłabym - odcień odpowiada temu, co znajduje się wewnątrz. Podłużna, leciutka buteleczka z nieścierającymi się napisami, z solidną zakrętką (nie pęka) oraz z fikuśną, króciutką szczoteczką - przypomina tę od tuszu do rzęs, tyle, że znacznie krótszą.
Żel jest rzadki i intensywnie napigmentowany - warto rozsądnie go aplikować, w przeciwnym razie skończymy z ciemnymi plamami zamiast pięknie wymodelowanych brwi. Kolory ładne, ciemny brąz jest chłodny i idealnie pasuje do mojego typu urody (jestem brunetką z oliwkową karnacją).
Zapachu nie odnotowałam, zresztą w tym przypadku to absolutnie nieistotne.
Żel aplikuję praktycznie na końcu mojego makijażu, po uprzednim rozczesaniu brwi. Przyciemnia je i lekko nabłyszcza - lekko, bo jest to rozwodniony żel, na pewno nie uzyskamy nim takiego efektu jak odżywką CC.
Można ładnie zaakcentować łuk i podkreślić zarówno początek, jak i koniec brwi - wystarczy zacząć aplikację od środka, wówczas najwięcej produktu znajdzie się właśnie w centralnej części brwi, co pozwoli na oszczędną aplikację w najważniejszych miejscach, bez plam. Ładnie wypełnia ewentualne ubytki i na jasnych brwiach daje efekt henny - naturalne przyciemnienie, bez efektu sztuczności - sprawdzone na przyjaciółce.
Wysycha dosyć szybko, a po wyschnięciu jest trwały - mnie trzyma się ten efekt aż do wieczornego demakijażu. Mógłby lepiej dyscyplinować włoski, czasem w ciągu dnia muszę je przeczesać ponownie (a nie mam krzaków nad oczami, tylko normalne owłosienie :P). Pod tym względem najlepiej sprawdza się odżywka CC i żel Eveline.
Kolor nie blaknie w ciągu dnia i nie ściera się, za co plus. Nie odnotowałam również żadnych podrażnień ani alergii, a zwracam na to uwagę.
Wersja bezbarwna jest w zasadzie taka sama, z tym, że nie nadaje koloru - ją stosuję najczęściej po użyciu cienia do brwi, by nadać włoskom połysk i naturalne wykończenie makijażu. Wszelkie inne parametry są identyczne, jak w wersji koloryzującej.
Produkt jest wydajny i to bardzo - moją wersję koloryzującą mam od 1,5 roku i teraz dopiero skończyłam drugie opakowanie, co daje znakomity wynik.
Wersję bezbarwną mam na wykończeniu, z tym, że jej używałam znacznie rzadziej.
Generalnie, jest to dobry produkt - po prostu dobry, nie znakomity czy bardzo dobry. Na plus zasługuje duża pigmentacja, co na pewno przypadnie do gustu paniom chcącym zamaskować ubytki w brwiach, a przy tym zależy im na uzyskaniu naturalnego i trwałego efektu.
Jednak owo ujarzmianie nie bardzo temu żelowi wychodzi, a rysunek brwi musi być nieskazitelny i pozostawać w niezmienionym stanie aż do godzin wieczornych - takie jest moje stanowisko i go nie zmienię.
Być może jeszcze go kupię, ale tylko w wersji brąz, bo jednak przekonuje mnie intensywny efekt koloryzacji, niemniej jednak, w kwestii utrwalania znam lepsze, a kosztujące podobne pieniądze, kosmetyki.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie