Uriage Hyséac Fluide SPF 50+ Fluid przeciwsłoneczny do skóry trądzikowej matujący

Uriage Hyséac SPF50+ to świetny wybór dla skóry trądzikowej i tłustej. Dostałam w prezencie. Z początku byłam średnio nastawiona przez rozne opinie na tik toku . Fluid skutecznie chroni przed promieniowaniem UV, jednocześnie matując i regulując wydzielanie sebum. Ekstrakt z lukrecji łagodzi stany zapalne, a woda termalna Uriage nawilża i koi skórę. Lekka konsystencja nie obciąża, a wysoka ochrona SPF 50+ sprawia, że mogę czuć się bezpiecznie nawet w słoneczne dni. Polecam!

Używam go codziennie od kwietnia. Mogłam go więc przetestować zarówno w kilkunastu stopniach jak i trzydziestu kilku. Krem ma fajną, luźną konsystencję i łatwo się rozprowadza, przepięknie pachnie, nie wysusza i nie zostawia tłustej, nieprzyjemnej warstwy. Ma jeden główny minus, który dla mnie jest plusem - bieli. Idealnie nadaje się do mieszania z Hyseac 3-regul ze zbyt ciemnym barwnikiem. Razem dają bardzo delikatne krycie i piękną cerę. Na pewno będzie on wyglądał inaczej na różnych cerach. Na początku stosowania miałam cerę lekko tłustą, raczej suchą (brałam wtedy tabletki anty) i dawał mi efekt pięknej satyny. Taki cudowny efekt promiennej, zdrowej cery, bez sztucznego matu i bez błyszczenia. Gdy zrobiło się cieplej i twarz zaczęła się pocić, wyświecał się w ciągu dnia bardziej, ale wciąż świetnie wyglądał. Po odstawieniu tabletek moja cera wróciła do bycia tłustą, a nawet bardzo tłustą i wtedy też krem przestał się tak dobrze wchłaniać, a moja twarz zaczęła się bardziej świecić po nałożeniu. Mimo dni w których sebum dosłownie płynęło mi po twarzy nie zapchał mnie, wręcz przeciwnie, odkąd go stosuję mam lepszą cerę niż kiedykolwiek, a mam cerę trądzikową. Nie stosuję makijażu więc nie wiem jak by się nadawał pod makijaż, zauważyłam za to że rozpuszcza się po kontakcie z wodą - staje się biały, ściera się. Przy nałożeniu na mokrą twarz czy to od toniku, czy wody zostawia smugi i się roluje podczas nakładania. Czasami roluje się też po nałożeniu na krem dlatego najczęściej nie nakładam już żadnych innych kosmetyków. Niestety jest mało wydajny, ja używam już drugiej tubki, pierwsza starczyła mi na jakieś 3 miesiące. W regularnej cenie byłby za drogi jak na tą wydajność, ale ja kupiłam oba opakowania za 25zł i jestem zadowolona. Na zdjęciu zrobionym z lampą błyskową jest moja ręka posmarowana kremem - raczej nie widać bielenia, na twarzy to też nie daje takiej białej warstwy, raczej lekką powłoczkę, ale zmienia mi całkowicie odcień cery z lekko żołtego tonu na różowy i jaśniejszy i jest to bardzo widoczne względem reszty ciała. Widać też, że mimo lampy daje satynę, wcale się nie świeci gdy nie ma sebum. Ten krem odczarował mi kremy z filtrem, używanie go to przyjemność i jest to pierwszy krem jaki stosuję tak jak się powinno - codziennie, a nie jedynie gdy naprawdę muszę bo wychodzę na słońce. Ma swoje wady, ale zalety zdecydowanie je przewyższają.

Przyznam, że niechętnie stosuję filtry ochronne na twarz. Zawsze denerwowało mnie uczucie lepkości i świecenie się skóry. Tym razem udało mi się trafić na filtr idealny dla mojej cery. Jest to produkt oparty na bazie filtrów chemicznych, które są dużo lżejsze od mineralnych i nie zostawiają białej powłoki na skórze. Dzięki temu krem, a raczej bardzo rzadka emulsja, ma lekką konsystencję, nie obciąża skóry, nie przetłuszcza jej i nie zapycha. Filtr SPF 50+ zapewnia wysoką ochronę przed promieniowaniem UVB i UVA. Odkąd go stosuję, widzę że moja skóra jest wciąż jasna, mimo ekspozycji na słońce. Świetnie chroni przed powstawaniem nowych przebarwień i pogłębianiem się starych. Bardzo lubię stosować ten filtr codziennie, nawet jeśli nie wychodzę z domu. Świetnie sprawdza się pod makijaż, jak i jako ostatni element pielęgnacji nałożony na krem nawilżający.