Widać efekty.
Kurcze, jestem zdziwiona, że tonik ma tyle opinii, a płatki wciąż na nią czekają. Czas przetrzeć szlak.
Zużyłam całe opakowanie tych płatków, używałam ich sumiennie, każdego wieczora. Nie mam dużych doświadczeń z kwasami, jest to jeden z pierwszych kosmetyków z takim składem, ale jestem zadowolona.
Zacznę od klasyfikacji swojej cery: tłusta, z przebarwieniami, kilkoma bliznami potrądzikowymi, ale mająca złe czasy już za sobą. Obecnie wypryski pojawiają się okresowo (i to dosłownie). Przetłuszczanie również jest w normie, nie mam już po kilku godzinach twarzy skąpanej w oleju. Moja skóra jest delikatnie wrażliwa, na policzkach i nosie mam rozszerzone pory, ale nie są one duże.
Po kilku pierwszych dniach używania płatków moja cera delikatnie się oczyściła. Pamiętam, że coś wyskoczyło mi na brodzie, coś na czole, czy nosie, ale były to pojedyncze i małe sytuacje, nic wielkiego (jednak warto zaznaczyć, że nigdy nie miałam problemu z jakimiś gulami itd, zawsze dotyczyły mnie klasyczne pryszcze). Nie poddawałam się i kontynuowałam pielęgnacje płatkami, co wyszło mi na dobre. Używałam ich zawsze po zmyciu makijażu płynem micelarnym, umyciem buzi olejkiem do demakijażu, a potem żelem/pianką do twarzy. Warto pamiętać, by używać takiego kosmetyku na dobrze oczyszczoną twarz.
Poza kilkoma wypryskami, płatki nie podrażniły mojej skóry. Po ich użyciu była lekko zaczerwieniona, ale potem wszystko wracało do normy. Nie wiem jak z filtrami podczas używania kwasów, ale zakładam, że należy chronić buzię przed słońcem, co i tak zawsze robię - przed wyjściem z domu pod moim makijażem ląduje SPF 50. Zaznaczam, że używałam płatków w marcu i kwietniu, kiedy jeszcze żar nie lał się z nieba.
Jeśli chodzi o cenę, to moim zdaniem jest ona jak najbardziej w porządku. Kupiłam je ze zniżką, więc za opakowanie zapłaciłam 68 zł. W przeliczeniu każdy płatek kosztował nieco ponad złotówkę.
Czas na najważniejsze, czyli samo działanie. Po ok. dwóch tygodniach regularnego stosowania, zauważyłam pierwszą różnicę. Skóra rozjaśniła się, przebarwienia delikatnie zjaśniały (tutaj jednak mógł zadziałać pakt z esencją Blithe, więc nie jest to całkowicie jednoznaczne), ale przede wszystkim zauważyłam wyraźne wygładzenie cery. Stała się bardziej przyjemna i gładka w dotyku i nie chodzi tutaj o nakładanie kremu czy esencji, ale wyraźnie czułam tą gładkość podczas mycia twarzy. Myślę, że te z was, które mają cerę tłustą, czy też mieszaną, wiedzą co mam na myśli.
Podsumowując, uważam recenzowane płatki za dobry zakup i na pewno do nich jeszcze wrócę. Pojawiła się też mocniejsza wersja, z wyższym stężeniem kwasu. Obecnie używam toniku i jest on rzecz jasna dużo bardziej wydajny, bo mam go już naprawdę długo, a wciąż jest przynajmniej 1/3 butelki. Szybko porównam te produkty, który moim zdaniem jest lepszy? Uważam, że płatki bardziej docierają do celu i solidniej złuszczają, są mocno nasączone, nawet te ostatnie na samym dnie, nie mamy do czynienia z wyschniętym na wiór płatkiem, który nadaje się jedynie do kosza, co to, to nie. Cenowo na pewno korzystniej wypada tonik, ale należy wziąć też pod uwagę praktyczność, płatek mamy gotowy, chwila moment i po sprawie, tonik należy wklepać w buzię (nie używam wacików, bo to niepraktyczne, zawsze wacik bardziej wchłania tonik, niż jest nim namoczony); w tym celu wylewam go na spód dłoni. Przy aplikacji należy rzecz jasna uważać na okolice oczu. Każdy ma swoje preferencje, ja raczej wrócę do płatków, niż kolejnego opakowania toniku, ale na pewno kupię inną wersję (pojawiła się chyba z retinolem).
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie