trochę jednak niezasłużony fejm...
Słynny balsam mam ze sobą od 3 lat, obecnie jest już w stanie nie nadającym się do użytku, tzn. brzydko pachnie, po prostu się przeterminował.
Miałam straszne ciśnienie, żeby go kupić. Widziałam go w dziesiątkach magazynów i tyle gwiazd go chwaliło..
Nie wiem jak jest z dostępnościa teraz w Polsce, ale te 3 lata temu jeszcze dostępny nie był, więc jak nadarzyła sie okazja kupiłam go za granicą, wyjątkowo pamiętam, że płaciłam 45zł za wersję w tubce. Nie wiem więc nawet czy mogę go tutaj oceniać, ale wydaje mi się, że skład mają bardzo podobny jeśli nie taki sam, sprawdzałam nawet na amerykańskiej str Sephory i różnica jest nieznaczna.
Na początku byłam nim zawiedziona. Zapach mi się nie spodobał i nie czułam specjalnego nawilżenia ust. Ale to jest produkt zdecydowanie ochronny. Przekonałam się o tym teraz, kiedy przebywam w bardzo mroźnej stronie świata i dziekuję sobie sama, że wzięłam go ze sobą. Moje usta, skóra dłoni, przeżyły prawdziwy klimatyczny szok. Usta szczypały, były zaczerwienione, suche, pękały, a ja nigdy nie miałam skłonności do takich niespodzianek. I kiedy przyszło mi wyjść na zewnątrz przy -30 stopniach to Rosebud był ratunkiem. Mogłam mówić i uśmiechać się, bez obawy, że zaraz poleje się krew. Stan ust poprawiał się i teraz już jest całkiem ok, nawet rzadko używam czegokolwiek do ust (bo rosebud już się nie nadaje). Więc to na duży plus.
Na minus natomiast to, że mam ze sobą również uniwersalny krem miodowy z Avonu, czyli wazelinę krótko mówiąc i działa IDENTYCZNIE. Tyle, że jest mniej wygodny, bo trzeba wsadzić palucha ;P Wniosek jest taki: jeśli nie widać różnicy, po co przepłacać..?
Ostatecznie, jestem z niego zadowolona \'na pół\' i myślę, że 3,5* to adekwatna ocena. Owszem, przydał się, ale gdyby nie to ocena byłaby niższa. Nie zachwycił mnie niczym, ale to być może dlatego, że miałam wobec niego inne oczekiwania. Wolę zdecydowanie, coś mniej tłustego, wchłaniającego się, za to nawilżającego. Zapach - nie mój, konsystencja - gęsta, twarda dosyć, czasami ciężko było wycisnąć go z tubki, cena - średnia, bo wiem, że obecnie jest tańszy (na str amerykańskiej Sephory 6$, w puszce jest droższy), dostępność - jeszcze nie na wyciągnięcie ręki dla przeciętnej Polki.
No i do tego ten cały \'fejm\' wokół niego.. Jak dla mnie trochę na wyrost.
Używam tego produktu od: 3 lat
Ilość zużytych opakowań: jedno 22g