Douglas Collection Essential, Cleansing Make-up Remover Gentle Wipes Face & Eyes Chusteczki do demakijażu

Chusteczki o pojemności 10sztuk znalazłam w jednym z kalendarzy adwentowych. Zamknięte zostały w zwykłe opakowanie miętowego koloru zaklejane nalepką, która dobrze się trzyma i nie odkleja, przynajmniej dookoła, bo jednak fragmencik nie pokryty klejem (do chwytania) się powiększał z każdym użyciem i o ile całość dała radę wytrzymać te 10 otwarć, tak nie wiem jak by się skończyło przy większej pojemności chusteczek. Chusteczki w dotyku wydają się lekko chropowate, przez co obawiałam się podrażnień po demakijażu za ich pomocą, jednak nic takiego nie miało miejsca. Nie należą do największych, mają 14x21cm, ale w niczym to nie przeszkadza. Są całkiem wytrzymałe, nie tworzą się w nich dziury, ani się nie rwą. Zapach jest delikatny, perfumowany i kremowy. Przyjemnie umila proces demakijażu, a jednocześnie nie jest męczący czy drażniący. Chusteczki bez problemu radzą sobie z makijażem - zmywałam nimi tusz, kredkę, cienie, krem BB, puder, róż, i szło to całkiem ok :) Nie są nasączone wybitnie, tak by z nich ściekało, ale biorąc pod uwagę swój poprzedni nabytek, to nie mam im nic do zarzucenia. Zmywały mój codzienny makijaż bez problemów, nie rozmazywały go, a właśnie zabierały z powierzchni skóry. Patrząc na recenzje, to chyba trafiłam jakiś złoty egzemplarz ;) Nie podrażniły mnie, ani nie uczuliły. Nie powodowały mgiełki przed oczami, nie zostawiały cery tłustej, choć ja i tak używałam po nich jeszcze żelu do mycia twarzy ;) Podsumowując, u mnie się sprawdziły. Oczywiście nie jest to produkt, który zastąpi mi tradycyjny płyn micelarny i wacik, ale jak najbardziej do wyjazdowej walizki się nada, więc z chęcią przed taką podróżą się w nie zaopatrzę ponownie. :)

Chusteczki do demakijażu stosuję bardzo rzadko, ale zawsze mam jakieś w zapasie najczęściej zabieram je w podróż bo zaoszczędzają miejsce, nie muszę brać wacików i płynu do demakijażu, choć zdecydowanie preferuję standardowy sposób jego zmywania. Chusteczki od Douglas otrzymałam w kalendarzu adwentowym użyłam je kilka razy,jednak nie do końca przypadły mi do gustu. Opakowanie zawiera 10 szt. chusteczek które znajdują się małej saszetce w miętowym kolorze z logo firmy, nazwą produktu i dokładnym opisem. Do otwierania służy niewielka klapka w w postaci folii z klejem. Początkowo ten sposób zamykania się sprawdza , ale jeśli na klej dostanie się niewielka ilość brudu to folia nie przykleja się do saszetki, więc nie stanowi to dobrego zabezpieczenia przed wysychaniem chusteczek. Same chusteczki maja prostokątny kształt w wymiarach około 20x12cm, są mięciutkie, przyjemne w dotyku dodatkowo trwałe, nie rozrywają się podczas ich używania. Pachną bardzo delikatnie kremowo, niestety są słabo nasączone. W zasadzie to ten produkt bardziej mnie rozczarował niż zadowolił. Przez słabe nasączenie chusteczki nie są w stanie dokładnie usunąć makijażu. Owszem poradzą sobie z podkładem, ale z demakijażem oczu jest kiepsko. W rezultacie ich zmywania otrzymujemy porozmazywane kolorowe kosmetyki dookoła oczu. Demakijaż wymaga długiego i dość intensywnego tarcia a i tak nie jest idealnie. Po kilku użyciach wspomagałam się dodawaniem do chusteczek płynu do demakijażu, co mija się z celem bo same powinny się w tym sprawdzać. Zaleta jest że działają delikatnie, nie podrażniają skóry twarzy, są również łagodne dla oczu, nie powodują ich szczypania czy pieczenia. Jest to produkt który mnie nie zachwycił i z pewnością nie sięgnę po nie ponownie. Główny cel do jakiego zostały przeznaczone w moim przypadku zupełnie się nie sprawdza, ale osoby stosujące delikatny makijaż mogą być z nich zadowolone.

Pewnie zakupiłam je w takich samych okolicznościach jak większość - przy kasie, po poleceniu ich przez konsultantkę. Uznałam, że nie kosztują jakoś super dużo (w stosunku do kwoty moich zakupów, więc 9 zł w tą czy drugą stronę nie zrobi mi różnicy, a przy okazji przetestuję lub przydadzą się np. na weekend za miastem lub urlop). Chusteczki są bardzo dobrze nasączone, więc byłam pewna, że idealnie i szybko zmyją makijaż. Jednakże nie zmywają go bardzo dobrze. Oczywiście z podkładem sobie radzą dobrze, ale z tuszem nie bardzo. Nie używałam wówczas tuszu wodoodpornego (który wiadomo ciężej zmyć np niektórymi płynami micelarnymi), a mimo to musiałam się natrudzić aby finalnie go usunąć. Może i są dobrze nasączone, ale widocznie nieodpowiednio skutecznymi płynami do demakijażu bo średnio sobie z tym radzą. Opakowanie bardzo poręczne, idealnie na wspomniane wcześniej weekendy za miastem lub urlop. Ale co z tego skoro nie radzą sobie dobrze z demakijażem, a na wycieczce nie chcę zaprzątać sobie głowy źle zmytym makijażem i plamami z tuszu od oczami. Co do zapachu to nie mam zastrzeżeń - raczej neutralny, powiedziałabym, że nawet słabo wyczuwalny. Jest ok.

Kupiłam chusteczki jakiś czas temu, były na promocji i znajdowały się przy kasie to stwierdziłam, że warto przetestować. Nigdy nie byłam zwolenniczką takiej formy zmywania makijażu, ale stwierdziłam, że może to byś szybka opcja i dobra na podróż. Chusteczki są dość dobrze nasączone, ale należy pamiętać o dokładnym zaklejaniu opakowania. Zmywają makijaż dość średnio, o ile z makijażem twarzy nie ma większych problemów to już z tuszem do rzęs radzą sobie słabo. Dodatkowo lekko podrażniają moje oczy, wydaje mi się, że są jednak zbyt słabo nasączone aby radzić sobie z tuszem. Maja delikatny zapach, raczej neutralny, ani mi nie przeszkadza ani bardzo się podoba. Opakowanie jest foliowe, małe i wygodne. Moim zdaniem ekonomicznie są mało opłacalne i wolę jednak kupić płyn micelarny.

Sprawdzają się świetnie bardzo dobrze, radzą sobie z nawet mocnym makijażem. Nie pozostawiają tuszu na rzęsach. Nie podrażniły mnie ani nie uczuliły. Nie przeszkadza mi ich zapach. Myślę, że warto je wziąć w podróż.

Nie jestem zwolenniczką chusteczek, bo słabo radzą sobie z demakijażem i trzeba ich użyć naprawdę wiele, jeśli chcemy zrobić to dokładnie. Owszem, czasami się sprawdzają, ale to głównie w trasie (z braku laku), do przetarcia rąk, ogólnego odświeżenia twarzy. Ja używam ich także do usunięcia masek glinkowych, oleju do demakijażu. A w celach niekosmetycznych do przetarcia barierki balkonowej, kiedy mam w planach wietrzenie kołder i pościeli, czy też do szybkiego wyczyszczenia butów. Jak więc widać, są mi naprawdę niezbędnie potrzebne. Hehe. ;) Mimo wszystko, zawsze gdzieś jakieś mam. Większość to pozostałość po młodszym synku, od czasu do czasu gdzieś się trzeba wybrać i wówczas takie chusteczki się przydają. On zużyje kilka, a potem męcz się matko, męcz. Douglasowe chusteczki to jedna z niespodzianek, którą odkryłam w okienku kalendarza adwentowego. Już wiecie, jaki mam stosunek do tego typu rzeczy, no ale stwierdziłam, że zużyje. Jeśli wśród Was są jakieś zwolenniczki chusteczek, no to te nie różnią się niczym od innych dostępnych na rynku. Mają ładne, miętowe opakowanie z zamknięciem na naklejkę, która po którymś tam użyciu po prostu odrywa się i udaje w niebyt. Pachną intensywnie, kosmetycznie, ale nie dusząco. Ale mnie o dziwo się ten zapach podoba. Są średnio nasączone, nic z nich nie wycieka.Mimo wszystko długo pozostają wilgotne, nie wysychają. Dosyć grube, nie kleją się do siebie, nie rozrywają. O fakturze nieelastycznej i dość szorstkiej. Zmywają tak jak inne chusteczki tego typu. Nie ma cudów. Usuwają wstępną warstwę makijażu. Całkiem dobrze radzą sobie z pomadkami matowymi, tusz rozmazują, a w najlepszym przypadku na linii rzęs zostawiają tzw. krechę grypsera. Jakby tego było mało pozostawiają lepką warstwę, którą natychmiast mam ochotę zmyć z siebie wodą, a nie zawsze da się to zrobić. No ale wszystkie to robią. Nie ma cudów.

Wyciągnęłam je z jednego z okienek kalendarza Douglas. Używałam ich już do demakijażu makijażu codziennego , delikatnego gdyż na co dzień nie używam zbyt wielu produktów do malowania i sprawdziły się dobrze. Ostatnio miałam okazje zabrać je ze sobą na wyjazd , niestety tam nie sprawdziły się już tak super , miały za zadanie zmyć makijaż sylwestrowy , dużo mocniejszy i był problem , zużyłam 3 chusteczki a i tak efekt końcowy nie był zadowalający. Także na delikatny makijaż się sprawdzają , na mocniejszy niestety nie . Na dodatek jak za tyle sztuk cena jest bardzo wysoka.

Chusteczki wyciągnęłam z kalendarza adwentowego Douglasa, normalnie bym pewnie po nie nie sięgnęła, bo jestem po stronie płynów micelarnych jeśli chodzi o demakijaż. Zalety: -małe opakowanie, przyjazne do zabrania w podróż -bardzo ładny zapach -usuwają makijaż Wady: -mało nasączone -tylko 10 sztuk -jak na chusteczki do demakijażu dość drogie -na zmycie całej twarzy potrzebne są co najmniej dwie chusteczki

Nie jestem wielką fanką chusteczek do demakijażu. Przyczyna jest prosta- za opakowanie zawierające zazwyczaj 25 sztuk zapłacimy tyle ile za butle dobrego micela , więc na chusteczki jako na jedyny produkt do demakijażu to mnie zdecydowanie nie stać :D Jak już , to wolę chusteczki dla dzieci - są wszechstronne ( demakijaż , higiena intymna , przetarcie rąk czy kosmetyka smartfona :D) i w opakowaniu jest ich o wiele więcej. Chusteczki z Douglasa poznałam około roku temu - zapomniałam spakować micela na wyjazd , a że jechałam właśnie do rodziny do Berlina postanowiłam zapolować na chusteczki w tamtejszym Douglasie ( bo zajmują mało miejsca i po co taszczyć potem z powrotem do domu butlę płynu ) Kupiłam 2 opakowania wersji standardowej ( 25 sztuk ) a w dzisiejszym okienku kalendarza adwentowego znalazłam podróżny rozmiar ( 10 sztuk ) Skład , opakowanie i jakość chusteczek w obu wersjach nie różnią się od siebie , produkt do katalogu dodany - no to jak nie klepnąć recenzji po zużyciu 2 opakowaniach i odkryciu trzeciego ? No nie da sie ;D Chusteczki opakowane są w folie w bardzo ładnym miętowym kolorze. Zamykane na naklejke , nie lubie takich form zamknięcia - pod koniec użytkowania klej praktycznie już nie trzyma i muszę trzymać chusteczki przysłowiowym palnikiem do góry co by nie wyschły. Zdecydowanie lepszy jest klips , no ale co poczniesz :D Chusteczki nie rozrywają się przy wyciąganiu z opakowania , są idealnej grubości nie za cienkie więc w kontakcie z twarzą również się nie rozrywają , nie wypadają z nich żadne włókienka. Nie podoba mi się ich zapach - niby to taki zwykły odżywczy zapach materiału nasączonego mydlinami , mnie jednak drażni na szczęście szybko wietrzeje. Jeśli chodzi o usuwanie makijażu to jest po prostu przyzwoicie i niestety nic więcej. Jeśli jesteśmy na wakacjach czy jakimś wyjeździe i ograniczamy makijaż do absolutnego minimum typu odrobina korektora tusz do rzęs i pomadka to te chusteczki sobie z tym świetnie poradzą. Schody zaczynają się gdy chcemy usunąć pełny makijaż :bazę, podkład , korektor , konturowanie twarzy i pełny makijaż oczu z kreskami i mocnym tuszem itd. Do usunięcia takiego pełnego makijażu potrzebuje zawsze 3-4 Douglasowe chusteczki a i tak moja skóra nie jest nigdy w 100 % czysta - muszę ją domywać micelem i dopiero na waciku widze ile makijażu mi jeszcze zostało - wygląda to bardziej na makijaż rozmazany po twarzy niż dokładnie usunięty , mimo tego , że chusteczki są naprawdę dobrze nasączone płynem ( ale nic z nich nie ścieka ). Natomiast pomadki ( bo do ust również można stosować ten produkt ) usuwa naprawdę dobrze - i mówię to ja - kobieta która nie kupi szminki gdy jej odcienia na moich wargach nie będą w stanie zobaczyć mieszkańcy sąsiedniego miasta :D Szału więc nie ma - owszem , delikatny makijaż usuną , ale powinny każdy. Nie pachną ładnie , nie jest to też produkt wydajny , no ale chyba na co dzień nikt nie zmywa makijażu chusteczkami :) Nie podrażniły mi oczu - ale nie jestem osobą która ma z tym problem ( jak się ukłuje szczoteczka od tuszu w oko to mrugnę kilka razy i z bani ) nie uczuliły , ani nie przesuszyły twarzy , ale tak jakoś nie przypadły mi do serca. Zużyje jeszcze tą paczuszkę z kalendarza i zapomne , że taki produkt w ogóle istnieje :) Nie polecam ! Nawet mimo tego , że twarz się po nich nie lepi i nie zostawiają tłustej powłoczki na skórze