Soap & Glory Sexy Mother Pucker, Lip Shine Laquer Lakier do ust

Sama nazwa produktu bardzo mi się podoba "Sexy Mother Pucker". Kartonowe opakowanie ma styl vintage, jak pozostałe produkty Soap & Glory. Sam błyszczyk jest dość prosta, ale praktyczny. W przypadku większości błyszczyków pigment nigdy nie jest mocny. Dlatego wolę szminki, po pierwsze ze względu na pigment, ale także dlatego, że utrzymują się znacznie dłużej. Mimo to od czasu do czasu lubię dać większe nawilżenie ustom. Pigment błyszczyka Lip Shine Laquer na pewno mnie nie zawiódł, jest subtelny i pozostawia bardzo ładny połysk i wyrównuje kolor ust, również od razu zauważyłam, że błyszczyk w ogóle się nie klei. Ma przyjemny, świeży zapach i sprawia, że ​​usta delikatnie mrowią co jest bardzo przyjemne w letnie dni. Minusem który zauważyłam to że nie towarzyszy moim ustom przez cały dzień, niestety potrzebuje dodatkowej warstwy w ciagu dnia, by utrzymać jego błysk.

Mój drugi kosmetyk do makijażu tej firmy. Po pomadce, która nie dość, że ma mój idealny kolor nude, to jeszcze jest twała, nawilżająca i ma piękne opakowanie... tu jest trochę gorzej. Mam kolor charm offensive. Jest to ciemny, brązowy róż. Dobrze komponuje się z moją karnacją i z koloru jestem zadowolona. Błyszczyk ma dość gęstą konsystencję, jest lepki i niektórym może to na ustach przeszkadzać. Dla mnie konsystencja jest fajna, dzięki temu jest trwały. Zostawia ślady na filiżankach, ale mimo to zostaje na ustach. Przetrwa także jedzenie. Spokojnie do połowy dnia pracy można uniknąć poprawek. Błyszczyk nie wysusza ust, ale też ich nie nawilża. Jeśli mamy suche skórki to niestety je podkreśla, co jest dziwne - płynne kosmetyki raczej tego nie robią. Efekt na ustach jest błyszczący, mocno lakierowy. Krycie jak przy pomadce - kolor nie jest transparentny. Do tego fajny, słodki zapach toffi. Opakowanie zupełnie zwyczajne, niestety ma tendencję do brudzenia się, cały gwint wokół zakrętki jest upaćkany. Gąbeczka do nakładania jest mała i twarda, to w sumie taki patyczek.