Kuje, drapie, doprowadza do krwawienia, ale nie ściera obumarłego naskórka.
Zakupiona w słowackim DM za 0,85€, w sumie z czystej ciekawości, bo za taką cenę to wychodzę z założenia, że nie ma co myśleć, trzeba wypróbować ;)
Zamknięta została w typowym opakowaniu dla balsamów do ust w sztyfcie, czyli wykręcana, całość z grubego plastiku. Nic odkrywczego. Dodatkowo znajduje się w kartoniku na którym znajdziemy wszystkie informacje o peelingu w tym oczywiście i skład kosmetyku.
Zapach kokosowy, o ile ze sztyftu ciężko coś wyczuć, tak w trakcie użytkowania jak najbardziej czuć kokosika. Słodkiego, dość intensywnego, zdecydowanie nie pachnie jak świeży, ale jest bardzo przyjemny i kojący.
Sam kosmetyk jest białego koloru z ciężko dostrzegalnymi drobinkami, ale zdecydowanie wyczuwalnymi. Pomadka jest tłustawa i ciężka, bardzo odżywcza, mimo swojego zbicia to łatwo się rozsmarowuje na ustach pod wpływem ich ciepła.
W sumie jako balsam to nawet by dała radę, ale oceniamy całość, a te drobinki to zmora! Są one ostre i po prostu sprawiają ból. Próbowałam używać tego peelingu zarówno na lekko podniszczonych ustach jak i na mocno wymagających usunięcia skórek i się nie da. Używałam jej prosto ze sztyftu, próbowałam masować palcami, oczyszczałam chusteczką wierzch kilka razy (bo balsam szybko się zużywa, a drobinki zostają na górze), ale nic to nie daje, on po prostu kaleczy, ale nie powoduje usunięcia obumarłego naskórka. Próbowałam lekko, próbowałam mocno i dalej brak efektu, jak skórki były do usunięcia tak są dalej. Drobinki są do tego na tyle ostre, że kilka razy po prostu pociekła mi krew z warg, ale niestety nic prócz tego...
Nie jest to też produkt, który można użyć bez lusterka, bo balsam na tych suchych miejscach lubi się gromadzić i tym samym podkreśla je swoim białym kolorkiem dla ciekawskich oczu.
Sam balsam, jak napisałam wyżej, jest nawet przyjemny. Bardzo odżywczy, pozostawiający usta lekko matowe i miękkie, więc jakby był sam to super, ale niestety jak używać fajnego balsamu do ust, skoro ma drobinki robiące krzywdę?
Męczę się z tym produktem już od ponad roku, co jakiś czas robiłam podejście, ale nie mam już siły. Najgorsze, że nawet na datę ważności nie mogę zwalić, bo ma jeszcze półtora roku, a PAO nie określone... No ale trudno, mam dość, wyrzucam i nigdy więcej się nie skuszę!
Zalety:
- opakowanie
- zapach
- fajna, odżywcza, baza pomadki, ale niestety nie do użycia bez drobinek, a te robią krzywdę, więc teges... )
Wady:
- drobinki drapią, a nie peelingują
- drobinki zbierają się na grzbiecie pomadki
- no po prostu jedną wielką wadą są drobinki!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie