Chanel Ombre Premiere Longwear Cream Eyeshadow Cień do powiek w kremie

Absolutny hicior tego roku - dla mnie. Posiadam kolor 802 undertone i to idealna nazwa dla niego. Piekny kolor jasnego , złotawego beżu który z oka robi mistrzostwo świata. Idealny jako one done cien. Wystarczy palcem lub pędzelkiem nałożyć na ruchoma cześć powieki i … iść do pracy . Ten cien plus mascara to wszystko czego mi teraz potrzeba. Moje 10 paletek poszło w cien , chwilowo nie potzrebuje nic innego w te letnie dni. W dzisiejszych czasach przy ogromnej ilości dostępnym kosmetyków trudno znaleźć coś naprawdę wyjątkowego bo mamy spora ilosc kosmetyków naprawdę dobrych i w dobrej cenie. Ten kremowy cien jest jednak na tyle wyjątkowy i uniwersalny ze naprawdę warto wydać na niego pieniądze. Jest unikalny i takiego efektu nie widziałam jeszcze nigdy ani u Natashy, Hudy , ABH, Colourpop etc. Chanel jak to Chanel - kosmetyki tej marki maja podkreślać i wydobywać piękno a nie malować twarzy na nowo. Taki jest tez ten cien : mega kobiecy , delikatny , subtelny efekt eleganckiej babki. Początkowo wydaje się ze jest prawie niewidoczny jednak jak się później kilka razy spojrzy w lustro to dostrzegamy piękno produktu. Trwa calutki dzień na oku! Polecam ogromnie , szczególnie dla zwolenniczek makeup no makeup i dojrzałych powiek. Ten blask jest nie do podrobienia Ps. Mam w planie kupic inny kolor ????

Zakupiłam kolor Ultra Flesh. Świeży, brzoskwiniowo złoty róż. Cień trzyma się cały dzień, nie zbiera się w załamaniach, nie transferuje, po 12h makijażu wygląda jakby był dopiero co nałożony. Lubię go podbijać klasycznymi cieniami pudrowymi z Chanel, świetnie sprawdza się jako baza. Do opakowania dołączony jest syntetyczny pędzelek, ale nie jest on najlepszym sposobem nanoszenia tego produktu, wolę paluszki :)

Posiadam dwa odcienie silver pink i noir petrole. Oba są piękne gustuję w ciemnych odcieniach jako że mam brązowe oczy. Cień nakładam palcem, świetnie się rozprowadza. Na powiekach utrzymuje się cały dzień.Nie używam żadnej dodatkowej bazy pod cienie. Polecam

Z pewnością jest to kosmetyk ekskluzywny, z bardzo wysokiej półki cenowej. Przy dzisiejszej ilości kosmetyków do makijażu dostępnych na rynku, wiele perełek można znaleźć w drogerii. Czy warto zatem płacić ponad 150 zł na cień do powiek ? Opakowanie jest na pierwszy rzut oka, typowe dla cieni w kremie. Szklany słoiczek zakręcany na zakrętkę. To opakowanie jest proste, skromne i za razem bardzo eleganckie. Jedyną ozdobą jest logo Chanel wytłoczone na wieczku. Mimo tego widać, że jest to opakowanie dobrej jakości. Plastikowa nakrętka wraz z logo jest solidna, nic się nie ściera ani nie pęka. Do cieni został dołączony mini pędzelek do aplikacji produkty. Osobiście uważam, że jest to zbędny dodatek. Mój odcień to 838 Ultra Flesh. Jest to kolor idealnie nadający się do dziennych, lekkich i rozświetlających makijaży. Pięknie będzie się też prezentował u panny młodej. Jest to odcień różowo - brzoskwiniowy, lekko opalizujący. Kolor jest bardzo specyficzny, w opakowaniu wydaje się być różowy i intensywny. Na powiece prezentuje się subtelnie i nie rzuca się w oczy, nadając im równocześnie pięknego rozświetlenia i dziewczęcego uroku. Wygląda przepięknie. Konsystencja jest połączeniem kremu oraz musu. Cień zachowuje się trochę jak plastelina. Natomiast na skórze rozprowadza się gładko i bez problemowo jak krem. Moim zdaniem najlepiej jest to robić palcem. Cień jest jednym z najtrwalszych kosmetyków w kremie jakie miałam. Nałożony rano, wygląda nieskazitelnie aż do wieczora. Nic się nie roluje, nie zbiera się w załamaniu, nie ściera. Kolor nie traci na intensywności wraz z upływem czasu. Choć jest to bardzo jasny, nierzucający się kolor, nie wiem wygląda ta kwestia w przypadku ciemniejszych kolorów. Aplikacja jest super prosta, choć początkowo wydawało mi się że zupełnie nie widać koloru, ale to była kwestia światła. Nawet niewielka ilość daje już bardzo ładny kolor i rozświetlenie. Chciałabym też tutaj zaznaczyć, że jest to bardzo subtelny kolor. To nie będzie łuna światła, rozświetlająca nam drogę w ciemności. To kolor, który może się spodobać zwolenniczką delikatnego, dziennego makijażu. Produkt jest niesamowicie wydajny i wydaje mi się, że prędzej się zepsuje niż zużyje. Moim zdaniem produkt wart jest zakupu, szczególnie jeśli ktoś ceni sobie szybki i trwały makijaż. Oczywiście dobre cienie w kremie można kupić także w Rossmanie za 20 zł, ale uważam że jest między nimi spora różnica jeśli chodzi o aplikację i rozcieranie. Te recenzowane nie wymagają praktycznie żadnych umiejętności. Wystarczy nabrać odrobinę na palec i wklepać w powiekę. W tracie użytkowanie konsystencja się nie zmienia, cień nie pęka, nie wysycha. Wart jest tych pieniędzy.