Już kilka lat temu zrezygnowałam ze stosowania antyperspirantów z solami aluminium. Nie mam problemu z nadmierną potliwością, więc stwierdziłam, że nie muszę katować organizmu takimi substancjami bez potrzeby. Moim celem jest jedynie ochrona przed przykrym zapachem, a w takim przypadku wystarczy dobry dezodorant. Jednak ten antyperspirant (oraz wersję Comfort) dostałam w prezencie, a że darowanemu koniowi... I już na wstępie mogę zaznaczyć, że to jest dobry produkt, tego mu nie odmówię.
Wersja w kulce, to taki standard dla tego typu preparatów. Biaława emulsja o lekkiej konsystencji, ale dobrze współpracująca z kulką. Dobrze się aplikuje na skórę, nie zacina i nie wylewa bokami. Zapach jest bardzo przyjemny, kwiatowo-kremowy i jednocześnie świeży. Wyczuwalny jest podczas aplikacji. Ja go potem już od siebie nie czuję, chociaż producent zapewnia, że uwalnia się podczas wzmożonego wysiłku. Ja nic takiego nie zaobserwowałam, ale to w sumie dobrze, bo nie lubię pachnieć antyperspirantem. Wolę perfumami, a tu się nic nie gryzie.
Kosmetyk nie działa negatywnie na skórę, nawet tuż po depilacji, chociaż starałam się go tak nie stosować. Nie podrażnia i nie wywołuje swędzenia. Jest łagodny również dla ubrań, nie przebarwia ich i nie zostawia śladów. Dla pewności nigdy nie ubieram się zaraz po aplikacji. Odczekuję kilka minut, a produkt wchłania się całkowicie bez białego nalotu.
Działanie zadowala mnie w 100%, chociaż przypominam, że nie mam większych problemów z poceniem. Ten antyperspirant zapewnia mi ochronę przed potem i przykrym zapachem nawet na te 72 godziny. Tak, tak! I to nie oznacza, że myję się raz na 3 dni. Trzeba wiedzieć jak się takie kosmetyki stosuje, a nie oburzać na zapewnienia na etykiecie. Jeśli producent zaznacza, że preparat działa do 72h, to znaczy, że przez taki czas powinien nas chronić, nawet po prysznicu/kąpieli. Bez ponawiania aplikacji. Koniec filozofii.
I u mnie tak działa, chociaż dla pewności używałam go częściej, bo co 48h. Praktycznie ani razu mnie nie zawiódł, nawet przy zabieganych dniach. Ale stosowałam go jesienią, więc nie wiem jak zachowałby się podczas letnich upałów.
Skład antyperspirantu, to nie moja bajka, bo mamy tu sole aluminium, sylikony, mikroplastik, PEG, dopełnione emulgatorem, emolientem, zapachem, zagęstnikiem i jedyną samotną gliceryną.
Co prawda taki produkt ma chronić, a nie pielęgnować, ale ja mam szacunek dla swojego organizmu i powrotu nie planuję.
Roll-on znajduje się w zgrabnym opakowaniu w bieli z dodatkiem fioletu charakterystycznym dla serii Extreme. Kulka ma standardowy rozmiar i w zasadzie wszystko działa jak należy do samego końca.
Cena nie jest wygórowana. W promocji widuję je nawet za kilka złotych. Dostępność z uwagi na markę jest jednak ograniczona.
Ja zostawiam 5 gwiazdek, bo oceniam kosmetyk, a nie swoje predyspozycje. I polecam, jeśli używasz tego typu preparaty ochronne.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie