Tony Moly Moisture Boost Gel Day Cream Nawilżający krem na dzień

Gdyby nie próbka z Sephory, to nie poznałabym tego miłego delfinka. Po jej użyciu, poleciałam po pełnowymiarowe opakowanie. Wreszcie znalazłam swój ideał pod podkład! Krem ma bardzo przyjemną konsystencję - żel, który w trakcie wklepywania zamienia się w wodę. Wchłania się ekspresowo, zostawiając skórę napiętą i nawilżoną. Potrzebowałam właśnie takiego kosmetyku. Nawilżenie nie jest spektakularne, ale wszystkie bogate kremy na dzień wchłaniały mi się godzinami. Czułam się przez to spocona i lepiąca i nie byłam w stanie na nie nałożyć podkładu. Nie mam też rano czasu na tysiące długich zabiegów pielęgnacyjnych. Jeśli ktoś ma ten czas, żeby bawić się w bogate dzienne kremy to ten raczej mu nie przypadnie do gustu. Ja muszę mieć taki booster, bo o 5 rano nic innego się nie sprawdza. Wszystkie moje podkłady trzymają się na nim, a cera jest bardziej wyblurowana. Zostawia na skórze bardzo delikatną warstwę, jakby był bazą pod makijaż. Nic nie wyświeca się przez niego szybciej, nie warzy się i nie ciastkuje. Po demakijażu czuję, że cera nie jest tak zmęczona całodniowym make upem. Zapach ma bardzo delikatny - kremowo-kwiatowy. Opakowanie wygląda jak zabawka, ale od razu kojarzy się z wodą, w którą ten żel się zamienia. Mogłoby mieć inne proporcje, bo jest wąskie i długie, przez co nie tak łatwo w połowie opakowania wydobyć produkt. Wydajność tego typu żel-kremów nie jest zachwycająca, bo nie są mocno skoncentrowane, dlatego cena nie jest zdecydowanie zaletą tego produktu. Z przyjemnością jednak go używam i na pewno nie jest to moje ostatnie opakowanie.

Poza słodkim opakowaniem z wielorybkiem naprawdę niezbyt rozumiem jakim cudem można było coś takiego wypuścić na rynek kosmetyczny, zwłaszcza, że poprzeczka stawiana jest naprawdę wysoko. Zalety: -słodkie opakowanie -ładny zapach Wady: -rzadka i wodnista konsystencja -bardzo słabe nawilżenie -nie nadaje się pod makijaż -mało wydajny -drogi Bardziej zabawka niż kosmetyk.