Gdyby nie ta zaporowa cena, już dawno druga sztuka czekałaby na półce na swoją kolej.
Peeling odkryłam dzięki InStyle BBB gdzie został wyróżniony. I zachciało mi się spróbować :)
Niestety przeszkodą była cena, dlatego grzebałam na allegro i znalazłam miniaturkę z zestawu za parę złotych.
Kupiłam, spróbowałam, przepadłam!
Po pierwsze zapach, dla mnie coś niesamowitego, tak energetyzujący, pobudzający, świeży, tak ładny, że chciałam myć się i myć się i myć... :)
Z wyglądu pomarańczowy żel w nim ledwie zauważalne drobinki, ale co jest dużym plusem: drobinek bardzo dużo, ale nie kanciastych, ostrych, które wręcz rysują twarz, tylko okrągłych, o łagodnych krawędziach... To się jednak czuje, tym bardziej że to któryś z wielu testowanych peelingów.
Naprawdę niewielka ilość wystarczyła do wypeelingowania całej buzi, mój sposób była taki, że po oczyszczeniu żelem masowałam twarz, aż właściwie była sucha (jak napisałam wyżej, nie mogłam przestać się myć :) ). Potem ciepłą wodą zwilżałam dłonie i jeszcze chwilkę masowałam, potem spłukiwałam, delikatnie wycierałam twarz... i uwierzyć oczom nie mogłam, bo moja twarz jeszcze nigdy nie była tak czysta i świeża... tak, świeża to dobre słowo :)
Naskórek ładnie złuszczony, jakby jaśniejszy, zero zaczerwienień i ten piękny zapach, który czułam jeszcze po umyciu.
Nie używałam go nigdy do zmywania makijażu, u mnie jest to wieloetapowy proces :) gdzie peeling stosuję już na oczyszczoną wcześniej twarz.
Wiem, że opinie o nim są różne, czytałam jak zawsze wizaz przed zakupem, i były podzielone... ale ja bardzo polubiłam ten kosmetyk, na tyle, że chciałabym by nigdy się nie kończył! :)