Miss Sporty Little Big Volume Mascara Tusz do rzęs

Na wstępie, jestem posiadaczką w miarę długich, jednak prostych rzęs, które po podkręceniu zalotką szybko na nowo się prostują. Od tuszu oczekuję efektu wow, który zrobi mi z rzęs tzw. firankę. No niestety, ten tusz tego nie potrafi. Z opisu producenta wynika, że rzęsy po użyciu mają być ,,widocznie pogrubione i czarne, bez grudek''. No i tu bym się kłóciła, szczególnie jeśli chodzi o ten brak grudek. Skleja on rzęsy, tworzy grudki i strasznie się osypuje - po 3 godzinach od nałożenia miałam już pod oczami pełno wykruszonego tuszu. W dodatku zasycha w taką skorupę, a jego nakładanie nie należy do najprzyjemniejszych. Posiada on małą szczoteczkę, delikatnie wygiętą, która z jednej strony ma krótsze włoski, a z drugiej dłuższe. Jest ona silikonowa. Mi osobiście nie przypadła do gustu i ciężko się nią malowało. Jest to tusz, który być może polubią posiadaczki długich i gęstych rzęs, jednak trzeba z nim bardzo uważać, żeby sobie ich nim nie posklejać W regularnej cenie kosztuje on 22,99 zł w Rossmanie. Często jest on w promocji za 13,99, jednak uważam, że nie jest on warty nawet tej ceny. Zdecydowanie bardziej polubiłam tusz Divine False Lash, również od Miss Sporty, w czarnym opakowaniu w tym samym kształcie. Podsumowując nie polecam.

Generalnie tusze Miss Sporty cieszą się niską ceną i łatwą dostępnością. Szczerze mówiąc, osobiście podchodzę do nich z rezerwą. Kiedyś jeden użytkowałam, ale mało zadowolona z niego byłam, po kilku latach chciałam sprawdzić czy coś się zmieniło z tymi tuszami. Wybrałam Little Big Volume. Trochę w ciemno, wzięłam chyba że względu na napis. Tusz ma czerwone opakowanie z czarnymi napisami. Posiada w sobie 12 ml kosmetyku. Opakowanie proste i przejrzyste i troszkę "grube". Dzięki temu, łatwo trzyma się go w dłoni. Szczoteczka dość mała, precyzyjnie rozczesują rzęsy, nawet te najmniejsze. Ma specjalny kształt, który ułatwia pomalowanie rzęs. Tusz ma intensywny kolor czerni. Ma płynną konsystencję. W swej konsystencji posiada składniki pielęgnacyjne: oliwa z oliwek, ekstakt z bambusa, kreatyna, witamina E. Składniki te mają za zadanie zregenerować rzęsy i zmniejszyć podatność na ich uszkodzenia. Aplikacja łatwa, choć ja zawsze każdym tuszem się wymarzę. Jedna nałożona warstwa jest praktycznie niewidoczna. Po nałożeniu kolejnych, Tusz delikatnie wydłuża rzęsy. Jest to efekt bardzo mały I naturalny. O objętości nie ma tu mowy, nie pogrubia ich. Po nałożeniu kilku warstw rzęsy są lekko uniesione. Mnie ten efekt nie zadowala, ja lubię mieć mocno wytuszowane i widoczne rzęsy. Taki naturalny efekt kompletnie jest nie dla mnie. Po kilku godzinach Tusz zaczyna się kruszyć na mych rzęsach. Wręcz znika on z rzęs. Tusz jest wydajny, przy codziennym stosowaniu starcza na bardzo długo. Niestey nie dokończyłam opakowania, zmieniłam na inny Tusz. Tusze z Miss Sporty dalej za mną nie przemawiają, są dla osób lubiących bardzo delikatne makijaże oka. Osobiście mam małe rzęsy, a ten tusz niewiele je powiększa. A mi zależy na tym, by jednak optycznie zwiększyć ich objętość I długość.

Wiec tak na początku byłam do niej zle nastawiona ponieważ ma mała szczoteczkę i byłam przyzwyczajona do większych. Jednak gdy nauczylam sie nią malować doszukałam się wielu plusów dochodzi nawet do najmniejszych rzęs i fajnie podkręcą. Moja rada dla innych nie skreślajcie jej od razu bo na prawdę daje radę ????

Tusz kupiony na promce w rossmanie. Trochę się nie zgodzę z nazwą tuszu big volume ponieważ o ile wydłużenie i rozdzielenie ten tusz zapewnia o tyle objętości prawie wcale. Przy pierwszej warstwie daje bardzo naturalny rozdzielony efekt. Ale wg mnie za słaby. Po nałożeniu kolejnej zaczyna być suchy twardy na rzęsach. Zaczyna tez nieco kruszyć się w ciągu dnia. Efekt jest lepszy rzęsy są zdecydowanie bardziej wydłużone. Nie daje efektu sklejenia. Przy pierwszym użyciu tego tuszu zaskoczeniem była dla mnie mała szczoteczka. Jako posiadaczka małych oczu byłam pozytywnie nastawiona. O ile jednak rozmiar jest super o tyle szczoteczka jest silikonowa i kłującą. Tusz jest bardzo wydajny. Na rzęsach wysycha dosyć długo i podobnie w opakowaniu. Starczył mi na około pół roku. Ogólnie nie polecam tego tuszu. Daje słaby efekt a żeby go uzyskać trzeba się namachac. Może byłby dobry na dolne rzęsy których ja nie maluję

Byłam bardzo ciekawa tej malutkiej szczoteczki. No ale z przykrością muszę stwierdzić, że nie sprawdziła się. Okropnie skleja rzęsy i powstaje nam efekt 3 rzęs na krzyż. Wygląda to koszmarnie. Sam tusz bardzo wolno schnie, odbija się na powiekach, kruszy się. Próbowałam odcisnąć nadmiar tuszy ze szczoteczki, ale to nic nie dało.

Nie jest to najlepszy tusz jaki w życiu miałam i może Miss Sporty ma inne, lepsze produkty, ale że dorwałam go na przecenie w Rossmanie za pół ceny, to zużyję do końca. Efekt nie jest jakiś spektakularny, ale nie jest też źle. Za 18zł dostajemy dość porządne opakowanie z czarnym tuszem i lekko wygiętą szczoteczką - trzyma się całkiem dobrze przez cały dzień, troszkę się kruszy, ale nie jest to bardzo problematyczne, gdy zaschnie na rzęsach jest bardzo twardy, ale rzęs nie skleja. wygląda przyzwoicie i daje lekki efekt przedłużenia.