Pod niebem jest pięknie dziś...
Zaczynam w ten sposób swoją recenzję, ponieważ 'cielo' to z języka hiszpańskiego po prostu niebo. Wszystko tutaj tak się kojarzy - kolor pudełka, flakonu, nawet sam kolor wody toaletowej jest błękitny i spokojny, jakby nieco senny i znużony.
Jednak nic z tych rzeczy, mili państwo - jeśli ktoś spodziewał się po Cielo leciutkiej jak morska bryza mgiełki, to się srodze zdziwi, z lekkimi i orzeźwiającymi mgiełkami ten zapach nie ma absolutnie nic wspólnego!
Cielo ma za to wiele wspólnego z Angelem Thierrego Muglera, który powstał w 1992, a więc kilka lat wcześniej. Nie będę jednak sroga i nie oskarżę marki o podróbkę wielkiego dzieła Muglera, choć nie da się ukryć - podobieństwo jest i to ogromne, czuć że Angel i Cielo są bliską rodziną (nawet w nazwie ;)).
Otwarcie Cielo to paczula, sypki, świdrujący w nosie pieprz, odrobina wanilii i mandarynki. Wszystko to w zgrabnie podanej, drzewno-korzennej bazie. W tle jest i kokos, który to czasem nieśmiało wyglądnie zza swoich potężnych koleżanek znanych z otwarcia i które wiodą prym w tym zgranym zespole. Konwalia nadaje chłodnego wydźwięku i skutecznie przełamuje ostrość i surowość całej kompozycji, zaś gardenia z jaśminem wzmacniają kwiatowe tło i wygładzają mu krawędzie swoją kremową słodyczą.
Całość jest niezwykle dobrze ukręcona, wprawną ręką, jest bardziej przystępna i noszalna niż Angel. Paczula nie jest tutaj morderczo piwniczna, jest lżejsza i naprawdę przyjemna, momentami nieco ziemista, ale wierzcie mi, to tylko chwila, ulotna i przemijająca niemal tak szybko, jak się pojawiła.
Cielo są słodkie, ale nie zabijają nas mdlącą słodyczą. Są ostre, ale nie wywołują kichania. Są korzenne, ale nie zabierają nam i otoczeniu powietrza. Są owocowe, ale nie landrynkowe. Są kwiatowe, ale nie kwiaciarniano-cmentarne.
Przepiękne, angelowe, a i owszem - ale mają mimo to swój własny charakter, za to nie kapryszą tak jak Anioł. Lubią towarzyszyć nam w życiu codziennym, lubią być z nami na zakupach, na spotkaniach z przyjaciółkami, a może i nawet w pracy? Przecież są trwałe, pięknie projektują, naznaczając swoją słodyczą wszystko, czego tylko dotkną. Mimo, iż wiedzą, że ich niezbyt ładna butelka i podejrzanie niska cena mogą zniechęcać lub wręcz wywoływać pogardliwy uśmiech, to jednak udowadniają, by nie oceniać niczego i nikogo po 'okładce'.
Cielo to rzeczywiście niebo, paczulowo-waniliowe, ostro-słodkie, rozgwieżdżone i nieskończenie piękne. Moje własne, osobiste.
Nie oddam nikomu, kocham tak, jak Angel, noszę naprzemiennie i w obydwu czuję się doskonała.
Tak pachnie niebo.