Przeszłam już przez wiele opakowań plastrów Veet - zarówno tych do całego ciała, jak i do twarzy i zawsze z efektów byłam zadowolona. No, może za wyjątkiem samej depilacji nóg, ale to po prostu nie dla mnie. Z precyzyjnymi plastrami do twarzy marki Veet bardzo się polubiłam i aktualnie kończę opakowanie, czas więc na dwa, trzy słowa na ich temat.
Opakowanie na przestrzeni wieków zmieniało się i obecnie wygląda tak jak na zdjęciu. Grafika charakterystyczna dla produktów tej marki, jasna, czytelna i estetyczna, trafia w mój gust. Opakowanie kartonikowe, w środku znajdziemy ulotkę z informacjami dotyczącymi stosowania, 12 szt. plastrów, a także 3 szt. osobno zapakowanych chusteczek nasączonych oliwką.
Plastry są małe, przeznaczone do depilacji precyzyjnych obszarów najlepiej na twarzy. Dlaczego najlepiej? Nikt nie powiedział, że nie nadają się na całe ciało, ale zwyczajnie ze względu na ich malutkie rozmiary szkoda ich tam stosować. Różowy wosk - powiedzmy, że cieszy oko i pozytywnie nastraja do wątpliwie przyjemnego procesu depilacji. Ale co zrobić, brunetki i szatynki to mają jednak w życiu przechlapane...
Przed depilacją skóra musi być sucha, broń Boże nie nakładamy żadnego kremu, czy czegokolwiek innego! Warto także wykonać próbę uczuleniową, by mieć pewność, że nie wyskoczy nam żadna wysypka czy jakieś inne badziewie. Najczęściej robię tak, że pojedynczy plaster tnę na kawałki odpowiadające mniej więcej obszarowi, który chcę wydepilować. Jeśli jest to obszar powyżej górnej wargi, ucinam mały, ale w miarę szeroki pasek, a następnie rozgrzewam go w dłoniach. Robię to zawsze i polecam przyłożyć się do ogrzania wosku, ponieważ wtedy staje się on dużo bardziej plastyczny i z łatwością przykleja się do skóry. Uważnie przyklejam plasterek i dociskam do skóry, tak by mieć pewność, że jest on równo naklejony, a następnie czekam ok 30 sek, by plaster dobrze 'zaprzyjaźnił się' ze skórą i włoskami (wiem, że może brzmi to śmiesznie, ale naprawdę pomaga, a mówi to doświadczona w tym temacie Wizażanka ;)). Po upływie chwili energicznie zrywam plaster, pamiętając o tym, by kierunek był zawsze pod włos. Pomagam sobie, delikatnie naciągając skórę i voila - mamy gładką, piękną skórę (podrażniona będzie za chwilę, hehe ;)).
Myślę, że warto wspomnieć o tym, że jeden plaster nadaje się do wielorazowego użytku, należy pamiętać tylko o tym, by przed naklejeniem go, dobrze go rozgrzać, łącząc wcześniej oba plastry ze sobą. Ewentualne pozostałości wosku usuwam zawsze przy pomocy chusteczki dołączonej do opakowania. Jeśli takowej nie mamy, równie dobrze możemy to zrobić za pomocą oliwki.
Czy boli? Kiedyś bardziej, teraz mniej. Moja skóra już się przyzwyczaiła, włoski całe szczęście też i do depilacji woskiem podchodzę bez większych wrażeń, jak do każdego innego zabiegu pielęgnacyjnego. Jeśli chodzi o podrażnienie skóry po zabiegu to skłamałabym, gdybym napisała, że go nie ma. Oczywiście, że jest. Skóra po chwili robi się zaczerwieniona, lekko obrzmiała i pojawia się delikatne mrowienie. Podrażnienie ustępuje po ok 2-3 godzinach. Da się przeżyć. Z tego też względu depilację wykonuję zawsze na noc, tuż przed pójściem spać, by rano móc obudzić się ze zregenerowaną, piękną i w końcu gładką skórą :)
Fajnie, że w opakowaniu znajdziemy wyżej wspomniane chusteczki. Są one mocno nasączone oliwką, delikatnie pachną i świetnie sprawdzają się właśnie w celu nawilżenia i regeneracji skóry po depilacji. Same plastry są bardzo wydajne, 12 sztuk starczyło mi na ponad rok, także spoko. Jestem nim wierna i gdy przy najbliższym czasie wybiorę się na zakupy, pewnie znowu wpadną do mojego koszyka.
Zalety:
- wydajne
- skuteczne
- kompletny zestaw
- łatwo dostępne
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie