Note Cosmetique Volume One Touch Mascara Tusz do rzęs

...jeśli chodzi o tusze. A mój pech polega na tym że chyba trafiam na jakieś stare, które leżały na półce otwarte już wcześniej. Byłam pozytywnie nastawiona do tej marki bo mam juz ich podkład i puder, no ale ten tusz jest tak gęsty a szczoteczka po wyjęciu oblepiona że aż nie chce mi sie wierzyć że po regularnej cenie by coś takiego sprzedawali. Same zobaczcie na zdjeciu, tuszu użyłam zaledwie dwa razy a nie da się nim malować bo ma pełno grudek i skleja rzęsy. Niestety nie mogę go porównać do innego egzemplarza bo zniknęły z rossmanna ale ten to ewidentny niewypał.

Szczoteczka w porządku, konsystencja kremowa, po nałożeniu jednej warstwie efekt jest całkiem fajny, a rzęsy wydłużone. Końce lekko skleja, ale efekt podkręcenia i wydłużenia wynagradza :)

Uwielbiam tusze do rzęs, to moje kosmetyki must have i jak zobaczyłam piękne różowe opakowanie nie mogłam się opanować i musiałam przetestować tą nowość. Tusz do rzęs Volume One Touch ma bardzo dobrą szczoteczkę, nie za gruba, nie za cienka.. Idealna. Sam tusz jest raczej z tych żelowych. Niestety po kilku bataliach nie udało mi się precyzyjnie zaaplikować go bez uszczerbku na skórze. Tusz okapuje i sypie się, pozostawiając nieładne okruszki na dolnych powiekach. Jego działanie mogę poratować tym, że faktycznie wydłuża i pogrubia rzęsy ale niestety po nałożeniu muszę je rozklejać co też wydłuża czas makijażu.

Super że tusz jest z dodatkiem olejku rycynowego. Dzieki niemu możemy dodatkowo pielęgnować rzęsy. Gruba szczoteczka obficie pokrywa rzęsy, wystarczy dosłownie jedno pociągnięcie i już widać mega efekt pogrubionych rzęs :) Podoba mi się to że nie skleja rzęs, ładnie je rozdziela. Głęboka czerń dodatkowo pogłębia efekt. Dużym plusem dla mnie jest to że kosmetyki tej marki nie są testowane na zwierzętach i nie posiadają w składzie parabenów. Sądzę ze Sięgnę po więcej produktów tej marki ☺️

Przyznam, że moje pierwsze spotkanie z tą firmą nie należało do udanych ale ten tusz mnie baaardzo pozytywnie zaskoczył. Gęsta, klasyczna szczoteczka o kształcie klepsydry. Bardzo podobną posiada tusz z Lovely Best Ever który nota bene bardzo lubię - chyba po prostu polubiłam te klepsydry ;) W składzie mamy pielęgnujący olej rycynowy i ekstrakt z zielonej herbaty. Posiada głęboki, czary kolor. To jest tusz, który jest przyjemny już od pierwszego używania - nie trzeba czekać, aż troszkę podeschnie lub ściągać nadmiaru aby nie posklejał rzęs. Bardzo ładnie je rozdziela i faktycznie mocno pogrubia. Pogrubienie jest tutaj najbardziej widoczne, potem wydłużenie i podkręcenie na końcu - z tym moje proste rzęsy zawsze mają największy problem. Ciężko je podkręcić czymkolwiek. Dla delikatnego efektu wystarczy tak na prawdę jedna warstwa, można go jednak budować dokładając kolejne. Stworzymy dzięki temu na prawdę mocno wytuszowane rzęsy z efektem WOW i to bez sklejenia. Trwałość również oceniam na duży plus - w ciągu dnia nic się nie kruszy i nie osypuje. Ze zmywaniem również nie mam problemu - olejki i micel dają radę ;) Jedyny minus jaki znalazłam to wysoka cena regularna ale warto wypatrywać promocji. Jak dla mnie jeden z lepszych drogeryjnych tuszy jaki używałam.

Tusz do rzęs to dla mnie codzienność, maluje rzęsy zaraz po wklepaniu porannego kremu więc tuszy do rzęs przerabiam mnóstwo. Marka Note zaintrygowała mnie kiedy pojawiła się w appce Rossa jako nowość. Wpadł mi w ręce ten tusz i byłam go mega ciekawa, bo miałam przeczucie, że jest zainspirowany nieco tuszem od Too Faced 'Better Than Sex'. Widząc na kartonikowym opakowaniu wygląd szczoteczki od razu miałam to skojarzenie. Tusz elegancko zapakowany był w kartonik, na którym znajdziemy kilka informacji na jego temat oraz jak wspomniałam wyżej zdjęcie szczoteczki tuszu. Opakowanie samego tuszu w kolorze różowym z czarnymi napisami i rożowego złota. Szczoteczka na żywo robi jeszcze lepsze wrażenie niż na tym zdjęciu, przede wszystkim włoski szczoteczki są gęstsze i grubsze, a kształt klepsydry mocno widoczny. Ta szczoteczka na serio do złudzenia przypomina tą z tuszu Too Faced o którym wspominałam na początku. Zrobiła na mnie świetne wrażenie zaraz po otwarciu jak i podczas malowania rzęs. Szczoteczka jest na tyle gęsta, że nie ominie żadnej nawet krótkiej rzęsy, można w nią zatopić rzesy i szczotkować do momentu uzyskania zadowalającego efektu - tutaj mówiąc szczerze zdobyła moje uznanie. Gładko sunie po rzęsach, bez ciągania dokładnie rozdzielając i wyczesując rzęsy. Tusz od momentu otwarcia ma idealną formułę, nie jest go za dużo, nie trzeba było wycierać nadmiaru w chusteczkę higieniczną. Podczas malowania nie ma żadnych grudek, nie zostawia klusek i nie skleja rzęs. Jeśli chodzi o czerń tuszu to mogłaby być głębsza, pokrywa rzęsy ale u mnie konieczne są 2 aplikacje by nie było prześwitów, jednak ja lubię mieć mocno zaznaczone i pokryte tuszem rzęsy, dla osób lubiących subtelniejszy efekt być może jedna pełna aplikacja będzie okej. Jeśli chodzi o efekty, wspomnę o swoich rzęsach - są może i gęste ale krótkie i proste. Od tuszu oczekuję w sumie wszystkiego po trochu, podbicia objętości, wydłużenia i maksymalnego podkreślenia. Tusz jest fajny i muszę zgodzić się z producentem, że rzeczywiście tą objętość zwiększa, po kilku machnięciach tuszem, rzęs jest więcej są wyraźnie wydłużone i fajnie podkreślone, jednak dla wyraźniejszego efektu ja potrzebuję podobnie jak z podbiciem czerni o której wspominałam wyżej - 2 warstw. Po 2 warstwie rzęsy zyskują dodatkową objętość i wyglądają fajnie, oko wydaje się optycznie większe a rzęsy podkreślone tak jak lubię. Z efektu jestem zadowolona przyrównałabym go do kategorii tuszów Lolka - można pracować tuszem by uzyskać pożądany efekt, nie dzieją się dziwne rzeczy w postaci grudek czy pajęczych nóg, naprawdę pod względem efektu bardzo ok. Zadowala mnie również trwałość tuszu, podczas noszenia go w sumie od rana aż do późnego wieczora nie ma osypu, nie kruszył się nie odbijał na górnej powiece. Byłam tym miło zaskoczona, że nawet mimo kilku ciepłych ostatnich dni, tusz trzymał się twardo, nie rozmazywał się i nie spływał. Wiadomo, że efekt podkreślenia rzęs po całym dniu nie jest już tak wyraźny i spektakularny jak tuż po aplikacji, bo rzęsy tracą nieco ten efekt utrwalenia ale fakt, że się nie osypywał ani nie odbijał jest godny polecenia tego tuszu.

Tusz zamknięty jest w ślicznym opakowaniu, wpadła mi w oko kolorystyka. Szczoteczka z włosia w kształcie klepsydry ułatwia nałożenie tuszu jednym pociągnięciem. Problem pojawia się, gdy chcemy dotrzeć do tych najkrótszych rzęs. Moje rzęsy są krótkie i rzadkie więc dla każdej maskary są dużym wyzwaniem. Wystarczy kilka pociągnięć szczoteczką i możemy cieszyć się fajnie pogrubionymi, wydłużonymi i podkręconymi rzęsami. W trakcie nakładania mogą pojawić się grudki tuszu ale łatwo je wyczesać. Lubię maskary, z którymi nie muszę się długo bawić i ta właśnie do takich należy. Tusz ma intensywnie czarny kolor co dodatkowo potęguje efekt i powiększa oko. Maskara nie skleja rzęs chyba, że przesadzicie z ilością. Ja zazwyczaj nakładam jedną warstwę (kilka pociągnięć) jak mam czas czekam aż wyschnie i nakładam kolejną. To jest takie maksimum tego tuszu aby nie przesadzić. Zauważyłam, że ciężko ubrudzić nią powiekę w trakcie nakładania co często mi się zdarza z innymi maskarami. Myślę, że to zasługa sporej szczoteczki. Tusz nie osypuje się w ciągu dnia i nie rozmazuje mimo łez więc trwałość oceniam na 5+ Podsumowując jestem zadowolona z tej maskary. Może nie sprawiła, że moje rzęsy sięgają nieba ale jest w stanie z nich sporo wyciągnąć :)

Moje rzęsy są jasne, proste i długie, dlatego w tuszach do rzęs zleży mi na pogrubieniu i podkręceniu. Tusz do rzęs Volume One Touch spełnia wszystkie moje oczekiwania. Jego gruba, wyprofilowana szczotka ze standardowych włosków podkręca i mocno pogrubia moje proste i rzadkie rzęsy. Aplikacja tuszu jest bardzo łatwa, nie skleja rzęs, nie rozmazuje i nie odbija się na powiekach, a szczoteczka mimo swojego sporego rozmiaru jest precyzyjna i ciężko jest nią trafić oko czy w powiekę (co przy niektórych tuszach często mi się zdarza). Już przy pierwszym pociągnięciu widać różnice, a moje oko jest podkreślone i „otwarte”. Można delikatnie dołożyć kolejną warstwę, bo nie skleja rzęs. Dla mnie efekt jaki zostawia na moich rzęsach to WOW. W ciągu dnia nie kruszy się i nie podrażnia oczu.

Kocham dobrze wytuszowane rzęsy. Dla mnie to absolutnie niezbędny element makijażu nawet jak robię sobie szybki makijaż dzienny. Note Cosmetique Volume One Touch Mascara ma za zadanie pogrubiać, wydłużać i podkręcać.Czyli wszystko to czego oczekuje od tuszu. Sama posiadam jasne i cienkie rzęsy, a uwielbiam kiedy są perfekcyjnie rozdzielone i kruczoczarne. Samo opakowanie jest urocze, różowy design przyciąga spojrzenia.Tusz ma intensywnie czarny odcień, dzięki czemu oko wygląda wyraziście. Jest trwały, utrzymuje się na rzęsach przez cały dzień. Nie rozmazuje się, nie odbija na powiekach. Co równie ważne, tusz nie podrażnia oczu, nie powoduje uczucia takiej suchości .Tutaj lekkie zaskoczenie, gdyż posiada klasyczną szczoteczkę z włókna klepsydrowego, ale super unosi i maluje rzęsy. Dzięki niej włoski są czarne, poprawnie wyczesane. Volume One Touch Mascara ma kremową konsystencje, którą banalnie się nakłada, jedno pociągnięcie zapewnia cudowny efekt. Zawiera odżywczy olej rycynowy oraz ekstrakt z zielonej herbaty znany ze swoich właściwości odżywczych. Kosmetyki Note są nietestowane na zwierzętach. Znajdziemy go w Rossmanie 60zł za 10ml jest wart swojej ceny! Na pewno będę do niego wracać.

Przyznam szczerze, że najchętniej sięgam po maskary z silikonową szczoteczką. Dawno już nie miałam styczności z klasyczną szczoteczką, wykonaną z włosia - tusz do rzęs Volume One Touch od Note Cosmetique (który spotkać można w Rossmannie) był dla mnie miłą odmianą. Od tuszu oczekuję przede wszystkim wydłużenia oraz pogrubienia rzęs, gdyż sama posiadam bardzo delikatne, krótkie rzęsy. O tym czy udało mi się uzyskać pożądany efekt, piszę poniżej :) Zacznę od opakowania tuszu - jest naprawdę piękne, a połączenie pastelowego różu oraz złota w odcieniu rose gold, jest w mojej ocenie wyjątkowo kobiece. Brawa dla producenta za stworzenie opakowania, które z pewnością wyróżnia się na tle innych tego typu produktów. Tusz został również wyposażony w kartonik. Docelowo ma pogrubiać, a jego kolor jest intensywnie czarny. Ma neutralny, niemal niewyczuwalny zapach. Jego szczoteczka ma kształt klepsydry - jest lekko zwężona ku środkowi, jest ponadto dość duża oraz gęsta. Tak jak już wspominałam na wstępie, mamy tutaj styczność z klasykiem, wykonanym z włosia, nie z silikonu. Szczoteczka od początku stosowania nabiera idealną ilość tuszu - przede wszystkim nie jest go zbyt dużo, dzięki czemu nie skleja rzęs. Bardzo ładnie je rozdziela, a przy tym widocznie pogrubia oraz delikatnie wydłuża. Najlepszy efekt udało mi się osiągnąć po nałożeniu dwóch warstw. Wówczas moje rzęsy nabrały wyrazistości oraz objętości. Tusz nie zostawia grudek, a po kilku godzinach od aplikacji nadal prezentuje się w nienaruszonym stanie, bez osypywania się. Nie podrażnia wrażliwej okolicy oczu, nie powoduje pieczenia ani dyskomfortu. Bardzo łatwo można się go pozbyć z użyciem zwykłego płynu micelarnego. Podczas stosowania nie wysycha, a więc opakowanie jest szczelne. Jedyny minus jaki udało mi się zaobserwować, to trudność w malowaniu rzęs na dolnej powiece - ta szczoteczka jest przy tym bardzo, ale to bardzo niewygodna. Na mojej dolnej powiece włoski są jeszcze bardziej cienkie, delikatne i trudne do pomalowania, a co dopiero przy tak dużej, gęstej szczoteczce. Musiałam przy tym wspomagać się dodatkową, czystą szczoteczką i nie było to dla mnie do końca komfortowe. Podsumowując, tusz świetnie spisał się u mnie na rzęsach na górnej powiece - subtelnie je wydłużył, idealnie pogrubił i nadał mojemu spojrzeniu głębi. Gorzej z dolną powieką oraz tutejszymi, cieniutkimi rzęsami - w tym przypadku już tak dobrze sobie nie poradził. Jego regularna cena wynosi 59,99 zł za opakowanie o pojemności 10 ml - i jeżeli nie macie tak problematycznych dolnych rzęs jak ja, to polecam wypróbować. Głęboka, intensywna czerń oraz zgodny z obietnicą producenta efekt pogrubiający, z pewnością powinny Was przekonać.

Gdy zobaczyłam nowości w Rossmanie, od razu ten tusz przypadł mi do gustu samym swoim opakowaniem, i nie żałuje, że go przetestowałam, super się u mnie sprawdza, nawet po całym dniu wygląda ładnie. Tusz Note Cosmetique, Volume One Touch Mascara (Tusz do rzęs) – posiada szczoteczkę z włosia w kształcie klepsydry, którą bardzo fajnie się maluje moim zdaniem rzęsy, tusz posiada kremową konsystencje, która sprawia, że nakłada się on gładko i nie skleja rzęs. Nie jest on wodoodporny, więc nie ma problemu z jego zmyciem już po jednym pociągnięciu widać fajny efekt na rzęsach, tusz sprawia, że są one rozdzielone, podkręcone i wydłużone oraz dodaje im fajnej objętości. Mascara posiada odżywczy olej rycynowy, ekstrakt z zielonej herbaty słynący ze swych właściwości odżywczych i czyste pigmenty, które zapewniają intensywny kolor. Produkt nie jest testowany na zwierzętach i jest bez parabenów.

Tusz do rzęs Volume One Touch to świetna propozycja dla każdej fanki makijażu, która chce aby jej rzęsy były pełne objętości. Bardzo polubiłam ten tusz przede wszystkim za szczoteczkę w kształcie klepsydry, która skutecznie podkreśla i pogrubia każdą rzęsę. W przypadku tego tuszu nie ma mowy o grudkach i innych przykrych historiach na rzęsach. Rzęsy po każdej aplikacji tuszu są pięknie wydłużone i widocznie pogrubione. W przypadku moich rzęs, wystarczy tylko jedna warstwa aby wyglądały one na pełne objętości. Po całym dniu "noszenia" tusz prezentuje się na prawdę dobrze. Tusz zawiera odżywczy olej rycynowy, ekstrakt z zielonej herbaty i czyste pigmenty.