Guerlain, Cils d’Enfer Mascara Volume & Courbe (Pogrubiający i podkręcający tusz do rzęs)

Tusz ma eleganckie opakowanie, różany zapach i klasyczną szczoteczkę. Rewelacyjnie wydłuża, rozdziela i pogrubia rzęsy. Ma przyjemną formułę i jest bardzo wydajny. Czasem się odbija na górnej powiece oraz osypuje. Cena wysoka, ale daje efekt firanek.

Uwielbiam go! Ma piękny czarny kolor, nie skleja rzęs , doskonale je wydłuża i sprawia wrażenie, ze jest ich więcej .

Niestety po koniec dnia trochę się odbija na powiece.

Za taką cenę tusz do rzęs powinien grać i śpiewać. Ten tusz jest po prostu dobry, ale nic ponad to. Bardzo ładnie pogrubia i wydłuża oraz lekko podkręca moje "nijakie" rzęsy (ani za długie, ani za krótkie i ani nie gęste, ani nie rzadkie). Na poczatku jednak funduje nam lekki efekt pajęczych nóżek, ale nie skleja rzes, ani ich nie "klumpi". Po jakimś tygodniu użwania dochodzi do pełnej formy. Na ogół nakładam dwie warstwy. Tusz nie odbija się kserem na powiekach, co liczę na plus. Pięknie wyprofilowaną szczoteczką (z gatunku tych większych) bardzo łatwo oprerować, choć zapewne nie na dolnych rzęsach. Ja tam nie nakadam tuszu, bo nie lubię, więc dla mnie to żadna przeszkoda.

Czerń piękna, bardzo głęboka. Samo opakowanie- cudne, złota trumienka, ale ta przynajmniej jest w stanie stać pionowo, w przeciwieństwie do Guerlainowych szminek Rouge-G. Łatwo zmyć go micelem. Nie podrażnia oczu.

Ale to wszytsko mozna równie dobrze osiągnąć tańszym tuszem. Efekt zagęszczenia nie jest jakoś spektakularny, czego można by oczekiwać po mascarze z górnej półki.

Tusz dostałam jako prezent do perfum. Zauroczyło mnie jego eleganckie opakowanie- klasa na najwyższym poziomie. Co do działania- dla mnie ideał: rzęsy są idealnie rozdzielone, podkręcone i wywinięte do góry a jednocześnie bardzo lekkie. Trzeba troszkę je pobudować pociągnięciami, ale efekt jest i to bardzo naturalny, jednak bardzo widoczny. Cena w drogeriach- około 100 zł. Jestem przekonana, że tusz wystarcza na około rok, więc nie jest to jakaś wygórowana cena za odrobinę luksusu dla naszych rzęs. Zapach nie jest chemiczny, kojarzy mi się z czymś po prostu lepszym jakościowo od kolorówek z drogerii. Polecam z czystym sumieniem. Na pewno pozostanę mu wierna.

Miałam przez długi czas bunt na wysokopółkowe tusze do rzęs twierdząc uparcie, że przecież drogeryjne tańsze a równie dobre. Kiedy po kilku latach takiego myślenia zaczęłam rozglądać się w ofercie tuszy selektywnych okazało się, że w zasadzie 60% produktów, które znałam i lubiłam już nie ma.

Pierwszym produktem, który wpadł mi w oko był nowy tusz Unico od Collistar, a zaraz po nim moje serce skradł Guerlain.

Kiedy zaczynałam moją przygodę z Wizażem, a było to jeszcze przed naszą erą ;-) używałam właściwie tylko kolorówki Guerlaina. To były inne czasy, kosmetyki średniopółkowe były kiepskiej jakości. Pokochałam wtedy wodoodporny 'Super Cils', całkowicie kompatybilny z moimi rzęsami i odbyłam prawdziwą żałobę, kiedy monsieur Guerlain przestał go produkować, bo to czym go zastępował nie dorastało 'Super Cils' do pięt. Ale w końcu z żałoby wyłoniła się ... trumienka (bo tak jest potocznie nazywany 'Cils d’Enfer' z uwagi na kształt opakowania).

To jeden z moich ulubionych tuszy. Zdradzam go ('Super Cils' bym się nie odważyła) i wracam. To ten tusz, który długie i gęste rzęsy potrafi jeszcze podrasować - jedna warstwa wyraźnie dodaje im objętości, pokrywa czarną barwą od nasady, po koniuszki i trwa tak cały dzień bez osypywania. Klasyczna, prosta szczoteczka dobrze je rozdziela, rzęsy wymagają tylko małych poprawek grzebykiem. I jeszcze coś, co w nim uwielbiam, a nie spotykam w innych tuszach - lakieruje, czyli nabłyszcza rzęsy.
Zmywa się micelem bez problemu. Kwiatowy zapach, to dla mnie - posiadaczki wrażliwych oczu - raczej wada, choć przyznam, że rozwija się jak dobre perfumy.
Opakowanie akurat nieszczególnie mi się podoba, jestem zwolenniczką klasycznych, prostych i minimalistycznych form.
Generalnie wolę EFC YSL - to na niego właśnie przeniosłam się z 'Super Cils', ale 'Cils d’Enfer' lepiej znosi upływ czasu, jakby podpisał - nomen omen - pakt z diabłem ;-))
Więc "Podaj mi rączkę, trumienko ...", zatańczymy "Menueta", jak chce Stanisław Grochowiak, trzepocząc firaną PIEKIELNYCH rzęs, bo to właśnie oznacza nazwa tego tuszu.

Miałam miniaturę i z całego serca uwielbiałam. Rozdzielone rzęski, piękny zapach, wydłużenie.... Kupiłam pełnowymiarową czarną i miłość trwała nadal... aż kupiłam granatową. Zaczęła robić grudki, przy drugim nałożeniu, trochę się kruszyła... Uwielbiam tę markę i ogólnie polecam, nigdy nie dostałam uczulenia, tusz jest fajny, zgrabny, ładnie się prezentuje w kosmetyczce. Pytanie, czy jest wart swojej ceny? Znam chyba lepsze, jednak ten jest opcją dość "bezpieczną" i z pewnością zaryzykuję z kolejnym.

Zdecydowanie najlepsza mascara jaką kiedykolwiek miałam. Zdecydowanie nadaje objętości i długości rzęsom, przy czym ich nie skleja. Finalny efekt jest zarazem naturalny i podkreślający oko. Eleganckie opakowanie i fajny lekko różany zapach. Wersja raczej na wieczór, niż na dzień, gdyż po pary godzinach podrażnia oczy. Należy pamiętać o położeniu korektora pod okiem, gdyż niestety tusz się odbija i po całym dniu możesz wyglądać jak panda. Zmywa się bez problemu, nie pozostawiając plam i smug. Na pewno spróbuje wersji wodoodpornej.

Zadowolona jestem z tego tuszu. Mam go już pół roku i nie schnie, nie zbryla się, nie kończy się szybko. Używam go co drugi, trzeci dzień. Nie pogrubia i podkręca maxymalnie po pierwszym nałożeniu ale rzęsy wyglądają super po 3 czy 4 nałożeniu - i można go nakładać tyle razy podczas malowania bo nie robią się grudki i rzęsy nie sklejają się. Dobrze pachnie, ładna szczoteczka.
Świetne jakościowo opakowanie.

Bardzo fajny produkt. Super szczoteczka, zwykła nie silikonowa, bardzo ładnie rozdziela rzęsy. Tusz bardzo przyjemnie pachnie :-). Z podkręcaniem chyba nie do końca sobie radzi ale przyznam, że po nałożeniu oko nabiera głębi i wyrazu. Rzęsy są pogrubione, wyglądają na gęstsze. Bałam się kształtu opakowania , jednak nie ma problemu w jego używaniu , bardzo fajnie układa się w palcach. Używam pełnego produktu od miesiąca i jetem z niego bardzo zadowolona. Na pewno zaliczę do moich hitów.

Rozczarowanie

Guerlain to marka, którą kocham i praktycznie wszystko mi od nich podchodzi .. wszystko oprócz tego tuszu ;( Co prawda miałam miniaturę ale ...

Jedna warstwa = rozdzielone rzęski, lekko wydłużone i podkręcone. Daje to bardzo naturalny efekt, rzęsy są lekkie i 'suche', nie tworzy grudek.
Dwie warstwy = klejenie w jedną kupę, ciężkie rzęsy, strasznie mokre i wolno schnące, odbijanie się tuszu na powiece dolnej i górnej.
Owszem tusz przy jednej warstwie może lekko odbic się ale łatwo to idzie usunąć, jednak gdy miałam dwie warstwy i zamykałam oczy to wszystko pod spodem miałam upaćkane! Co przy jednej warstwie nic takiego nie ma!

W kwestii obrony powiem tak: on się nie kruszy i nie osypuje, potrafi wytrzymać wiele godziny w stanie nienaruszonym, zmyje go dobry płyn miceralny . Szczoteczka - lubię ją za swoją prostotę i nieprzekombinowanie. Idealnie dociera do każdej rzęsy jednak gdy idzie z drugą warstwą coś się zmienia - po część może być to wina konsystencji tuszu po drugiej części zbyt idealnie ułożonych rzęsek na szczotce , sama nie wiem.

Kolor NOIR jest czarny, mocny i intenstywny

Kupiłam ten tusz rok temu zachęcona promocją w drogerii oraz magią samej marki. Do tego ładne opakowanie, charakterystyczny zapach itd. Niestety, zakup okazał się nietrafiony. Tusz nic specjalnego z rzęsami nie robił - lekko podkręcił, przyciemnił, niby się nie rozmazywał, ale nie był też szczególnie widoczny. I nie chodzi tu o naturalny wygląd, jak np. w Kanebo Sensai, gdzie rzęsy są rozdzielone, błyszczące, 'otoczone' tuszem, ale jednak podkreślone, podwinięte... atrakcyjniejsze. Guerlain jest przynajmniej 2 półki niżej jakościowo, bo cenowo to przynajmniej półka wyżej :) Więc za tę cenę stwierdzam - nie warto! Lepiej sprawić sobie jakiś azjatycki tusz, oni wiedzą jak naturalnie nas upiększyć :)
I jeszcze jedna - najgorsza wada - po niecałym miesiącu tusz jest już suchy, kruszy się i osypuje. Na pewno nigdy więcej go nie kupię! Jestem zawiedziona maaaksymalnie!