Golden Rose Glow Kiss Tinted Lip Balm SPF 15 Koloryzujący balsam do ust

Zapach przywodzi na myśl wanilię, jest naprawdę pyszny! Przyjemny i nie klejący, lubię nakładać go tylko jedną warstwę. Myślę, że zamówię go ponownie.

Bardzo lubię ten balsam szczególnie latem. Nakładam go prawie codziennie - fajnie podkreśla usta nadając im trochę jaśniejszy kolor. Nakładam go zamiast pomadki czy błyszczyka. Używam go po użyciu peelingu na ustach - dzięki temu najpierw pozbywam się skórek. Fajnie się rozprowadza po ustach, daje poczucie, że coś na nich mamy. Niestety dosyć krótkotrwałe. Oczywiście jest to tylko balsam do ust, więc muszę w ciągu dnia dosyć często powtarzać aplikację ponieważ szybko się "zjada". Niestety efekty nawilżające tego balsamu są średnie - po jego użyciu raczej nie mam długotrwałego nawilżenia. Niestety w połączeniu z pigmentem z balsamu brzydko odznaczają się skórki, więc jeśli ktoś ma ich dużo (tak jak ja) to balsam ich nie ukryje a tylko uwydatni. Ponadto nie daje żadnych rezultatów długotrwałych. Tak jak mam suche usta od rana bez stosowania balsamu, tak następnego dnia po dniu w którym wielokrotnie nałożyłam mam tak samo suche usta. Fakt faktem - nie znalazłam jeszcze balsamu, który faktycznie robiłby jakąś olbrzymią różnicę w zakresie wygładzenia moich ust, więc ten jest po prostu na tym poziomie "taki jak wszystkie". Nie jest tak, że nie robi nic, ale nie robi tez nie wiadomo czego, żeby go wychwalać pod niebiosa. Średnio sprawdza się u mnie zimą - mam wtedy sporo skórek i kolor niestety bardzo je podkreśla, a nie chcę robić peelingu ust codziennie, żeby ich nie było. Latem jest lepiej. Uwaga - kolor jest dość trwały jeśli chodzi o ubrania i odbija. Musnęłam ustami moją białą koszulę i niestety od razu się nie sprało (musiałam użyć mocniejszych detergentów przy kolejnym praniu). Jest kilka kolorów dzięki czemu każdy raczej znajdzie coś dla siebie. Ja wybrałam sobie vanilia latte i zdecydowanie kolor jest fajny i zauważalny na ustach. Dodatkowo pomadka pachnie. Nie przepadam za zapachem wanilii, więc dla mnie zapach jest średni, ale inne balsamy z tej serii mają inne, przyjemniejsze dla mnie zapachy. Na ustach nie są specjalnie wyczuwalne, za to przy nakładaniu je czuć. Balsam nie ma smaku ;) Podsumowując: to fajny dodatek do stylizacji i trochę bardziej odżywczy zamiennik standardowego błyszczyka czy pomadek. Jeśli zależy nam na silnym odżywieniu ust to ten balsam raczej nie zda egzaminu. Jeśli natomiast balsam służy nam do uzupełnienia codziennego looku - jak najbardziej polecam. Ja jestem na wykończeniu mojego i pewnie kupię ponownie właśnie ze względu na kolor i trochę bardziej odżywcze działanie niż w przypadku zwykłych pomadek czy błyszczyków.

Kupiłam, bo byłam mega ciekawa, jak działa taki produkt i czy warty jest uwagi. Mam kolor waniliowy, a teraz planuję kupić jakiś taki podchodzący pod czerwony. Kosztuje około 20 zł więc jak za tę cenę to ok. Ładnie się rozprowadza, choć trzeba mieć nawilżone usta, bo inaczej widać skórki. Lekki balsam, choć ma konsystencję błyszczyku i lekko błyszczy/odbija światło. Co prawda nie jest to trwały produkt, ale i nie tego po nim oczekiwałam. Kolor nie jest mega intensywny, koloryzuje owszem, ale nie jest to mocne ani bardzo widoczne. Dlatego uważam, że to dobra opcja np. do szkoły czy na spotkania bardziej formalne, gdzie wymagany jest niewyzywający makijaż. A zapachu szczególnego nie zauważyłam. Ma bardzo ładne opakowanie, elegancka, błyszcząca mała tubka.

Widząc serię Glow Kiss napaliłam się licząc na miękkie i odżywcze balsamy, które będą idealne na lato-lekkie, ślicznie pachnące i z delikatnym kolorem. Produkty do ust Golden Rose uwielbiam-może ze dwa razy trafiłam na jakieś średnie produkty, ale to nie zmienia faktu, że większość ich kosmetyków do ust jest świetna jakościowo. Z recenzowanej serii mam dwa warianty-truskawkę oraz malinę. Ten pierwszy daje odcień soczystej czerwieni, zaś ten drugi to dosyć żarówiasty róż. Wprawdzie wykończenie tych pomadko-balsamów jest mokre i transparentne, ale kolory widać całkiem dobrze-są żywe i wyraziste. O ile jeszcze efekt truskawkowej mi się nawet podoba, wygląda całkiem świeżo i naturalnie, tak ten malinowy daje zbyt trochę sztuczny kolor a la Barbie. Chociaż konsystencja pomadek z tej serii jest miękka i gładko sunąca po ustach, wręcz masełkowata, to jednak zauważyłam, że lubi zbierać się w załamaniach oraz podkreślać suche skórki co trochę kłóci się z ideą odżywczego balsamu do ust-według mnie produkt tego typu powinien maskować oraz niwelować niedoskonałości wynikające z wysuszenia warg, a nie jeszcze je podkreślać. Druga sprawa, że recenzowane pomadki lubią zbierać się brzydko(takimi białawymi farfoclami) w kącikach oraz miejscu styku warg. Do tego krótko trzymają się na ustach-szybko znika efekt otulenia, ochrony oraz zmiękczenia delikatnego naskórka, po tym jak produkt z nich zejdzie to są w takim samym(jeśli nawet nie ciut gorszym) stanie jak przed jego nałożeniem. Te pomadko-balsamy nie przynoszą nawilżenia czy ukojenia, zachowują się jak transparentne szminki z nutą koloru. Jak na deklarację producenta iż ta seria ma właściwości pielęgnacyjne-to jest słabo. Rozczarowana jestem także zapachami-są owocowe, ale bardzo sztuczne i chemiczne, mi osobiście przypominają owocowe gumki do ścierania lub pachnące żelowe długopisy z wczesnych lat 2000 :) Opakowania są ładne i trwałe, ale lubią w środku brudzić się zawartością-przy wysuwaniu/wsuwaniu pomadek często trochę ich zostaje na brzegu wylotu sztyftu. Moim zdaniem dużo lepiej, ładniej, korzystniej oraz przyjemniej będzie kupić sobie pomadkę z serii Sheer Shine Stylo Lipstick :) Glow Kiss Tinted Lip Balm może bym oceniła bardziej przychylnie gdyby były tańsze i nie obiecywały cudowności pielęgnacyjno-sensorycznych :)

Golden Rose Glow Kiss Tinted Lip Balm SPF 15 to wyjątkowy produkt łączący w sobie funkcje nawilżającego balsamu do ust oraz ochrony przeciwsłonecznej. Balsam wyróżnia się lekką, kremową konsystencją, która łatwo się rozprowadza, zapewniając ustom przyjemne uczucie komfortu. Formuła balsamu wzbogacona jest o filtr SPF 15, który skutecznie chroni usta przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych, zapobiegając ich wysuszeniu i pękaniu. Dodatkowo, produkt zawiera nawilżające składniki, takie jak witaminy i oleje, które odżywiają i pielęgnują delikatną skórę ust. Balsam oferuje subtelny odcień, który nadaje ustom naturalny, świeży wygląd. Jego delikatny kolor jest idealny na co dzień, dodając odrobinę blasku i ożywienia bez przesadnego efektu. Golden Rose Glow Kiss Tinted Lip Balm SPF 15 to doskonały wybór dla osób, które pragną połączyć codzienną pielęgnację ust z ochroną przeciwsłoneczną. Produkt zapewnia elegancki wygląd, wygodę użytkowania oraz skuteczną ochronę, czyniąc go nieodzownym elementem w kosmetyczce każdej osoby dbającej o zdrowie swoich ust.

Piękny balsam i do tego robi to co do niego należy czyli nawilża skórę jak nic innego. Dodatkowym atutem jest to, że nadaje ustom ładny kolor, taki dość naturalny, a opakowanie wygląda super uroczo. Nie zauważyłam, żeby się otwierało w torebce czy coś. Mimo noszenia jej z innymi gratami nadal wygląda opakowanie super. Jeżeli chodzi o wygląd na ustach to nadaje ona świeżości i pięknego koloru, który może długo się nie utrzymuje, ale jednak można dokładac bez żalu, bo cena samego balsamu nie jest super wysoka.

Mam wersję w kolorze 02. Balsam dodaje delikatnego koloru. Usta są w lepszej kondycji, nawilżone, z błyskiem. Śmiało może zastąpić pomadkę do ust. Jest to produkt pielęgnacyjny a zarazem upiększający.

Recenzuję truskawkową wersję. Nawilza, pieknie pachnie, kolorek, ktory zostawia jest bardzo ladny i delikatny. Usta lsniace. Ale! Jest totalnie nietrwaly, po prostu wsiaka w usta, nawet, gdy nic nie jem/nie piję, czuję wtedy taka suchosc. A szkoda, bo cena jest atrakcyjna. Opakowanie zwykle, aluminium, nic szczegolnego. Sklad chyba nie jest jakis szkodliwy.

Golden Rose Glow Kiss Tinted Lip Balm SPF 15 to produkt, który ma swoje mocne strony, ale także pewne ograniczenia. Zacznijmy od opakowania. Czerwony, metaliczny design przyciąga uwagę i sprawia, że produkt prezentuje się elegancko. Zatyczka mi się nigdy nie wysunęła mimo że noszę balsam w torebce. Konsystencja tego balsamu jest typowa dla tego typu produktów, ale nie jest zbyt twarda, co ułatwia aplikację. Niestety, w upalne dni może się lekko zmiękczyć, co warto wiedzieć, szczególnie jeśli przechowujesz go w ciepłym miejscu. Zapach: nazwa sugeruje truskawkę, ale zapach jest raczej chemiczny, choć na szczęście neutralny. Jeśli chodzi o działanie, balsam dobrze nawilża i zmiękcza usta (choć uważam, że przy bardzo wysuszonych ustach nie daje rady). Atutem tego produktu jest także fakt, że zawiera SPF 15, co pomaga chronić usta przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Koloryzujący efekt jest subtelny i nietrwały, co może być zarówno zaletą, jak i wadą, w zależności od oczekiwań użytkownika. Nie podrażnia ani nie wysusza ust, co sprawia, że nadaje się do codziennego stosowania. Podsumowując, Golden Rose Glow Kiss Tinted Lip Balm SPF 15 to produkt wart uwagi, zwłaszcza dla osób, które cenią sobie delikatny kolor, ochronę przeciwsłoneczną i nie chcą rezygnować z nawilżającego działania. Jednakże, jeśli zależy Ci na intensywnym kolorycie, możliwe, że będziesz musiał często odnawiać warstwę produktu na ustach.

Golden Rose ma niezaprzeczalnie same dobre pomadki o każdym wykończeniu. Ten balsam do ust to bardzo prosty produkt, ale ładnie nawilża, ma też ładne kolory i daje delikatny odcień na ustach, taki błyszczący z lekką drobinką. Fajnie się go używa solo oraz na innej, mocniejszej pomadce, aby nadać jej bardziej soczyste wykończenie i przełamać odcień. Produkt ma spf, więc śmiało można stosować go na upalne dni.

Balsam kupiłam z czystej ciekawości, ponieważ kilka razy rzuciło mi się uszy jaki to jest super produkt. Ja posiadam odcień 05 cherry Juice. Opakowanie produktu jest eleganckie, takie nawet bym powiedziała wysokopólkowe biorąc pod uwagę, że to jest balsam. Odcień 05 jest czerwony, bardzo ładnie i delikatnie podbija kolor moich ust, naturalny wygląda z delikatnym połyskiem, bardzo komfortowy na ustach. Nie klei się, nie spływa. Konsystencja typowego balsamu do ust. Przyjemnie zmiękcza usta i dodatkowo je barwi. Zapach balsamu jest takie truskawkowo wiśniowy z przewaga sl9dkiej truskawki. Trwałość jak to przy balsamach średnia, ale w żadnym wypadku mi to nie przeszkadza, bo nie kupiłam tego produktu dla trwałości tylko do nawilżenia ust I lekkiego zabrawienia. Na pewno sięgnę po inne odcienie, ponieważ świetnie dopełnia delikatny, dzienny makijaż.

W zasadzie można by rozpocząć i zakończyć recenzję zdaniem z tytułu, ale oczywiście mam do dodania jeszcze parę słów komentarza :) Lubię produkty Golden Rose i cenię sobie połączenie kilku funkcji w jednym kosmetyku. W tym wypadku mamy obietnicę pielęgnacji ust, ochrony przed promieniowaniem oraz nadanie ładnego koloru i połysku. Począwszy od opakowania to jest ono bardzo ładne, przykuwające wzrok. Noszę pomadkę w torebce i jak dotąd nie zdarzyło mi się, żeby się otworzyła. Napisy również nie uległy ścieraniu. Zapach jest delikatny, dość chemiczny, ale nie wyczuwam go po nałożeniu i nie drażni mnie. Konsystencja jest dość miękka, ale pomadka nie złamała się. Nie wyczuwam drobinek. Początkowo kolor wydaje się dość intensywny (posiadam odcień 03), ale po nałożeniu na usta jest delikatny. Nadaje lekki odcień i połysk. Nie jest to trwała pomadka. Nie jest też na tyle treściwa, żeby porządnie wypielęgnować wargi, ale też nie spowodowała u mnie przesuszenia. Myślę, że jest to fajny produkt, jeśli zależy nam na delikatnym podkreśleniu koloru ust, nadaniu im połysku bez obaw przed przesuszeniem warg. Dodatkowy plus za filtr. Nie wiem, czy kupię ponownie, bo jestem ciekawa nowości, ale myślę, że jeśli ktoś nie ma wygórowanych oczekiwań to warto spróbować.

Jestem posiadaczką ust skłonnych do przesuszania, jednak w przeciągu ostatniego roku ich kondycja znacznie się poprawiła. Obecnie balsamów do ust używam głównie na noc oraz czasami w ciągu dnia, kiedy akurat mam bardzo delikatny makijaż i nie mam ochoty na cięższy makijaż ust. Po Glow Kiss Tinted Lip Balm marki Golden Rose sięgnęłam z niemałą ciekawością, ponieważ darzę ogromną miłością produkty do ust wyprodukowane właśnie przez Golden Rose. Zacznę od moich odczuć związanych z estetyczną stroną produktu, czyli z opakowaniem. A to jest doprawdy piękne. Niby plastikowe, ale wygląda naprawdę pięknie. Zarówno główne "ciało" pomadki, jak i jej zatyczka są w kolorze różowego złota, które pięknie odbija światło. Produkt posiada standardowy mechanizm wysuwająco-wsuwający, który działa poprawnie i nie zacina się. Zatyczka dobrze przylega, nie spada z balsamu i dzięki temu nie pobrudzi wnętrza kosmetyczki, czy torebki. Zakupiłam balsam w kolorze 01 Vanilla Latte i faktycznie jest to bardzo delikatny, naturalny odcień nude z bardzo delikatnym połyskiem (swatch na zdjęciu). Kolor jest bardzo subtelnie widoczny na ustach i delikatnie je podkreśla. Konsystencja balsamu jest delikatna i masełkowata, jednak nie jest on tak bardzo mocno sprasowany i szybko się zużywa. Zapach jest specyficzny i przypomina mi zapach drogeryjnych pomadek sprzed lat, ale nie nazwałabym go brzydkim. Produkt przyjemnie nawilża usta, jednak tylko na chwilę. Co więcej, balsam bardzo szybko ściera się z ust i trzeba go często reaplikować. W konsekwencji jego niezbyt zwarta konsystencja i szybkość ścierania powodują, że absolutnie nie jest wydajny. Koszt balsamu to ok. 12 zł, a niestety szybko się kończy. Za te pieniądze lub kilka złotych więcej można kupić balsam, który nie będzie wymagał tylu reaplikacji i "posiedzi" na ustach dłużej. Produkt posiada SPF 15, więc zabezpiecza dodatkowo usta przez promieniami UV, za co daję ogromny plus. Dodatkowo formuła balsamu zawiera witaminę E, co dodatkowo dobrze wpływa na kondycję ust. Kosmetyk nie powoduje alergii, ani podrażnień i nie wysusza ust. Dla bardzo suchych warg będzie niestety zdecydowanie niewystarczający. No i ta jego wydajność, daleka od ideału. Ja raczej więcej nie kupię tego produktu, są na rynku lepsze.

Usłyszałam o jego zapachu u Klaudii Cukier Puder i jestem jej za to wdzięczna. Kupiłam wersję Cocho cake. Pomadka pięknie pachnie - nie ma wątpliwości, że jest to zapach czekoladowy. Ładnie sunie po ustach, nawilża, a w dodatku delikatnie koloryzuje usta. Ten brąz idealnie współgra z moją opalenizną i chociaż niewiele z niej zostało, nie rozstaję się bez mojej czekolady! Dużą zaletą balsamu jest też spf 15 - często zapominamy o ochronie ust, a później leczymy skutki.

Posiadam kolor 3 czyli malinę. Przychodzi w ładnym lustrzanym, czerwonym opakowaniu. Pewnie z czasem napisy zaczną się ścierać. U dołu naklejono także numer pomadki więc po skończeniu będzie wiadomo która to która. Nie jest mocno perfumowana a szkoda, zapach jest raczej delikatny, odczuwalny przy jej otwieraniu. Aby ją otworzyć należy zdjąć nakrętkę i nią u dołu zakręcić. Przez to mniejsza szansa na złamanie pomadki. Inna pomadka malinowa złamała mi się w połowie. Kształt pomadki jest skośny. Kolor to średni chłodny róż. Chętnie sięgnęłabym tez po czekoladę, ale brazowe usta mi się nie podobają. Podoba mi się także wanilia i truskawka. Gama zapachowa dobrze przemyślana. Może dodałabym jeszcze kokos. Kryje moje usta kolorem już po pierwszej warstwie. Kojarzy mi się z pomadka Sheer Shine. Nadaje mokre wykończenie pozbawione drobinek. Nie jest ciężka, dawno nie miałam na ustach błyszczyku, ale wydaje mi się, że nosi się ją właśnie jak lekki błyszczyk. Może się kleić do wlosow gdy zawieje wiatr, ale taka specyfika produktów tego typu co mi nie przeszkadza. Poziom nawilżenia ust bardzo dobry. W składzie kwas hialuronowy, maslo shea, witamina e. Produkty z kwasem hialuronowym mocno nawilżają. Posiada filtr spf 15 co jest mi raczej obojętne skoro zamierzam sięgać po nią głównie w domu. Nie mrowi ani nie podrażnia. Dla mnie będzie bardziej produktem pielęgnacyjnym niż do makijażu, tak podejrzewam, zobaczymy ją się sprawdzi w tej roli. Pojemność to tylko 3 gr wiec mniej niż standardowe pomadka tej firmy. Mam nadzieję, że za szybko się nie skończy. Należy ją zużyć w ciągu kilku miesięcy.